Najbardziej rozpowszechniona wśród Polaków wizja dziejów mówi, że po śmierci Bolesława Krzywoustego (1138) Polska pogrążyła się na prawie dwa stulecia w walkach wewnętrznych. Prowadzili je książęta z rodu Piastów, których liczba zwiększała się z każdym pokoleniem. Podobny schemat obowiązuje też w historiografiach naszych sąsiadów – umiera wybitny władca, jego potomkowie sprowadzają na kraj chaos.

Przykładowo w Czechach po śmierci księcia Brzetysława I w 1055 r. jego potomkowie skupiali się przez półtora wieku na walkach między sobą. Na Rusi stan ten trwał jeszcze dłużej, poczynając od śmierci Jarosława Mądrego w 1054 r. do 1480 r. Nawet pojawienie się Mongołów nie powstrzymało na dłuższą metę ruskich książąt od bratobójczych walk.

Podziały i walki w całej Europie

Walki między rodzimymi książętami nie były „słowiańską specjalnością”. Podobnie działo się w innych krajach. W Norwegii od 1130 do 1240 r. trwała wojna domowa, a trup w królewskiej rodzinie słał się gęsto. W Danii największe nasilenie konfliktu między członkami miejscowej dynastii Estridsenów przypadło na lata 1131–1157.

Trudno wskazać drugą dynastię w dziejach kontynentu, która wybijała się z taką zaciekłością: w ciągu 26 lat zginęło łącznie 16 przedstawicieli rodu, w tym 6 królów! A są w tej krwawej historii i polskie akcenty: król Knud V (syn polskiej księżniczki Ryksy i wnuk po kądzieli Bolesława Krzywoustego) zjawił się w Polsce, próbując przekonać wujów, by pomogli mu odzyskać tron.

Nie istniała w tym czasie w dzisiejszym rozumieniu ani Hiszpania, ani Francja, ani Niemcy. Hiszpania była podzielona na kilka chrześcijańskich królestw, które walczyły między sobą i jednocześnie próbowały usunąć Maurów z Półwyspu Iberyjskiego. We Francji wprawdzie zasiadał na tronie król z rodu Kapetyngów, ale nieraz pozostawał bezsilny wobec potęgi swoich wasali, jak książę Normandii lub Burgundii.

Niemcy przez wiele stuleci były podzielone

Niemcy były podzielone na liczne państewka. Wprawdzie również miały króla (od 962 roku zwykle też piastującego godność cesarza), jednak niemieccy książęta i margrabiowie nieraz prowadzili samodzielną politykę, buntowali się przeciwko cesarzowi i próbowali strącić go z tronu. Słabość Rzeszy stanowiła zarazem okazję dla polskich władców, którzy jak Bolesław Chrobry czy Bolesław Szczodry świetnie potrafili wykorzystać wewnątrzniemieckie konflikty.

Jeżeli spojrzeć na średniowieczną historię, Rzesza zdobywała zdecydowaną przewagę nad Polską tylko wtedy, kiedy cesarz potrafił poskromić buntujących się feudałów. Tak było w 1032 r., kiedy Mieszko II musiał uznać władzę cesarza Konrada II, oraz w 1157 r., gdy Bolesław IV Kędzierzawy w pokutnym worze przysięgał wierność cesarzowi Fryderykowi Rudobrodemu.

Największy upadek władzy królewskiej w Niemczech przypadł na lata 1256–1272 nazwane Wielkim Bezkrólewiem. Do walki o koronę stanęło wielu pretendentów, wśród nich angielski królewicz Ryszard z Kornwalii i kastylijski władca Alfons Mądry. Chociaż tytułowali się królami, realnej władzy nie sprawowali.

Dopiero wybór Rudolfa Habsburga na króla w 1273 roku ustabilizował sytuację za naszą zachodnią granicą. Jednak podział na rozmaite księstwa i hrabstwa przetrwał stulecia. Nawet powstałe w 1871 roku Cesarstwo Niemiec składało się z ponad 20 państw związkowych!

Podziały na ziemiach polskich

Historycy w XIX w. uparli się, by dzielić epoki historyczne na mniejsze okresy. Stąd wyznaczono 1138 r. jako początek okresu zwanego rozbiciem dzielnicowym. Jeżeli jednak sięgnąć wstecz, to okazuje się, że Polska już wcześniej była podzielona na dzielnice. Ba, mało kto miał szczęście żyć w Polsce rządzonej przez jednego monarchę.

Pierwszym pewnym jedynowładcą w dziejach rodu Piastów był Bolesław Chrobry. Prawdopodobnie w 995 r. wypędził młodszych braci i pozbył się innych konkurentów do tronu. Poczynając od śmierci wielkiego monarchy w 1025 r., każde pokolenie rodu Piastów „fundowało” poddanym podział na dzielnice i wojnę domową. Tak było za Mieszka II Lamberta, syna Chrobrego, który dopiero po śmierci dwóch braci zdołał zjednoczyć kraj, a i tak wkrótce umarł. 

Kolejny władca Kazimierz Odnowiciel zdążył „zaliczyć” więzienie na Węgrzech i żywot wygnańca w Niemczech. Dopiero po kilkuletnich krwawych walkach poskładał rozbitą Polskę w całość. Rządy po Odnowicielu objął jego najstarszy syn Bolesław Szczodry, ale najprawdopodobniej jego młodsi bracia – Władysław Herman i Mieszko – mieli wydzielone dzielnice. W 1079 r., kiedy Mieszko już od kilkunastu lat leżał w grobie, a Szczodry powędrował na wygnanie, Władysław Herman stał się jedynowładcą.

Jednak w 1086 r. do kraju wrócił syn Bolesława Szczodrego, kolejny Mieszko, który – jak sądzą historycy – dostał własną dzielnicę. Wprawdzie nieszczęsnego Mieszka otruto w 1089 roku, ale kilka lat później o swoje przydziały zaczęli dopominać się dorastający synowie Hermana – najpierw Zbigniew, później Bolesław Krzywousty. Po śmierci Hermana obaj strawili dekadę na bratobójczych walkach, w których Zbigniew postradał kolejno ziemie, oczy, a być może i życie.

Krótkie okresy zjednoczenia

Jedynowładztwo wygląda w pracach historyków jak mityczny „złoty wiek”, kiedy milkły demony partykularyzmu. Jeżeli się przyjrzeć, naprawdę duże państwa wczesnego i dojrzałego średniowiecza były niczym błysk meteoru. Stanowiły dzieło charyzmatycznych jednostek, przeżywały jednak niewiele dłużej niż ich twórcy.

Tak było z państwem Karola Wielkiego, który poświęcił na jego stworzenie lata krwawych wojen. Kiedy słynny cesarz zmarł w 814 r., jego imperium już zaczynało trzeszczeć w szwach. Rozleciało się z hukiem w 843 r., kiedy jego wnukowie podpisali traktat w Verdun, dając symboliczny początek historii Francji i Niemiec. Podobnie było z Rusią Kijowską. Tylko dwóm władcom – Włodzimierzowi Wielkiemu (zm. 1015) i Jarosławowi Mądremu (zm. 1054) – udało się wyeliminować dosłownie wszystkich konkurentów. 

Także północne imperium Knuta Wielkiego (zm. 1035) władającego Anglią, Danią i Norwegią rozpadło się wnet po jego śmierci. Nic dziwnego, że w Polsce kilkanaście lat po śmierci Bolesława Chrobrego po jego silnym państwie nie było śladu. W gnieźnieńskiej katedrze, pamiętającej wizytę cesarza Ottona III, mieszkały wilki!

Wyliczankę można kontynuować, sięgając po przykłady z historii niemal każdego europejskiego kraju. Ale schemat był dość podobny. Charyzmatyczny lider stanowił spoiwo, ale kiedy go zabrakło – wszystko się rozpadało. Wcześniej i później trwało rozbicie dzielnicowe.

Przedstawianie rozbicia dzielnicowego w negatywnym świetle

Historia nauczana w szkołach to przede wszystkim historia państwa. Na średniowiecznych władców patrzy się więc z perspektywy wyidealizowanej „racji stanu”. Książęta, którzy wiedli swoich wojów i rycerzy przeciw sąsiednim władcom, stają się narodowymi bohaterami. Ci, którym życie upłynęło na walce z najbliższymi krewnymi, otrzymują łatkę egoistycznych pieniaczy.

Tymczasem zasada była prosta – najpierw należało posprzątać w domu, by dopiero później ruszać poza granice kraju. Bolesław Chrobry, Bolesław Krzywousty czy Władysław Łokietek zaczęli swoją wędrówkę ku wiecznej sławie od wojen domowych. Później walczyli z sąsiadami, jak przystało na prawdziwych mężów stanu.

Ta państwowa optyka przedstawia okres rozbicia dzielnicowego czy rozdrobnienia feudalnego jako „ciemne wieki”. Lata 1138–1320 w polskiej historii zamieniają się w nudną wyliczankę licznych książąt. Walczyli o zdobycie przewagi nad pozostałymi krewnymi i zajęcie stołecznego Krakowa.

„Nigdy przedtem ani potem nie rozbrzmiewała Polska gwarem tak licznych walk bratobójczych – podsumowywał w 1938 roku historyk Kazimierz Popiołek. – Nie potrafił też utrzymać całości państwa wyznaczony przez Krzywoustego senior ani jego następcy. Skutki tego dla Polski są znane: wielkie osłabienie, szereg klęsk i strat, nad których powetowaniem Polska całe dziesiątki, a nawet setki lat później musiała pracować”.

Rozwój w okresie rozbicia dzielnicowego

Owszem, mnóstwo ludzi straciło zdrowie i życie w bezsensownych walkach między piastowskimi książętami. Ale były to bardziej jednorazowe zrywy niż wieloletnie działania wojenne. Wbrew pozorom kraj się rozwijał i to właśnie dzięki mnogości książąt. W tym kontekście wspomina się o wzroście znaczenia rycerstwa (łatwiej wpłynąć na władcę niewielkiego obszaru niż rozległej monarchii), o rozwoju miast, o przywilejach lokacyjnych, o kolonistach tworzących nowe osady.

Dobrą ilustrację stanowi przykład Cieszyna. W 1290 r. pięciu synów Władysława, księcia opolskiego, definitywnie podzieliło ojcowską dzielnicę. Najstarszemu z braci Mieszkowi przypadło Księstwo Cieszyńskie. Z perspektywy „państwowej” katastrofa – nowy twór, Polska staje się jeszcze bardziej podzielona. Natomiast z perspektywy „oddolnej” nic złego się nie dzieje, wręcz przeciwnie.

Książę potrzebował poddanych, stąd zapoczątkował akcję osadniczą na szeroką skalę. W ciągu 25 lat rządów w jego księstwie powstało 71 nowych osad. Ich mieszkańcy, pochodzący z różnych stron, zyskiwali ziemię, często korzystne czasowe zwolnienia z odrabiania pańszczyzny. Słowem, warunki do godnego życia. Gdyby nie powstanie nowego księstwa, mieszkańcy wspomnianych nowych 71 osad nigdy nie dostaliby szansy na polepszenie swojego bytu.

Pozycja międzynarodowa w okresie rozbicia dzielnicowego

Historycy podkreślają rozwój polskiej gospodarki i kultury w okresie rozbicia dzielnicowego. Zwracają przy tym uwagę na spadek znaczenia Polski na politycznej mapie Europy. Przez większość epoki jednak nie było tak źle.

Do końca XIII w. granice Polski nie doznały wielkiego uszczerbku. Nawet próbowano poszerzać je w innych kierunkach. W 1150 r. w Brennie (dzisiejszy Brandenburg) objął rządy książę Jaksa, polski lennik. Wprawdzie już po siedmiu latach utracił połowę swojego władztwa, ale w okolicach dzisiejszego Berlina utrzymał się aż do śmierci w 1176 r. Z kolei książę Kazimierz II Sprawiedliwy w 1192 r. zmusił do posłuszeństwa i płacenia trybutu mieszkańców Podlasia.

Piastowie angażowali się także w walki toczone między ruskimi książętami z dynastii Rurykowiczów, popierając życzliwych sobie kandydatów. Nieraz potrafili wznieść się nad rodzinne animozje, jak w 1223 r. organizując wyprawę przeciwko Prusom czy w 1241 r. – próbując stawić opór Mongołom.

Straty terytorialne Polski

Jednak w styczniu 1320 r., kiedy Władysław Łokietek został koronowany na króla, kończąc symbolicznie okres rozbicia dzielnicowego, Polska była już poważnie okrojona. W połowie XIII w. utracono na rzecz Brandenburgii ziemię lubuską, w tym samym stuleciu Węgry definitywnie przejęły Spisz. W przeszłości oba terytoria przechodziły z rąk do rąk, więc można było mieć nadzieję na ich odzyskanie.

Poważniejszym problemem okazało się odepchnięcie od Bałtyku. Już w 1181 r. Pomorze Zachodnie stało się lennem cesarskim, by kilka lat później znaleźć się w strefie wpływów duńskich. W 1308 r. Pomorze Gdańskie zostało opanowane przez Brandenburczyków, których niedługo potem przepędzili Krzyżacy. To bodaj najgorsza rzecz, jaka przytrafiła się średniowiecznej Polsce.

Osadnictwo niemieckieOsadnictwo niemieckie / ryc. Eike von Repgow, Wikimedia Commons, public domain

Do strat terytorialnych Polski związanych z okresem rozbicia dzielnicowego zalicza się Śląsk, jednak zbyt pochopnie. Głównie z pobudek ideologicznych różnym historykom zależało, aby jak najszybciej odciąć pępowinę łączącą Śląsk z polityczną historią Polski. Często spotykane jest to w pracach badaczy niemieckich i czeskich. Ale tak się zdarza, gdy przeszłość traktowana jest jako polityczne narzędzie mające uzasadniać zmiany granic państwowych i rozmaite pretensje terytorialne.

Tymczasem po powrocie synów Władysława Wygnańca w 1163 r. była to dzielnica równie polska jak Mazowsze, Wielkopolska czy Małopolska. Co więcej, mało brakowało, a to Piastowie śląscy zmietliby pozostałych konkurentów i zdobyli polską koronę! Bliscy ziszczenia tej idei byli czterej Henrykowie: Brodaty, Pobożny, Prawy i Głogowczyk. Udało im się zająć sporą część Polski. Następnie podjęli odpowiednie kroki dyplomatyczne, bo koronę uzyskiwało się jedynie za zgodą papieża (albo w pewnych okolicznościach – cesarza). Dużo przypadku było w tym, że odnowicielem Królestwa Polskiego stał się Władysław Łokietek z kujawskiej linii Piastów. 

Potem jego syn i następca Kazimierz Wielki dostrzegł wielkie możliwości na wschodzie. Zamiast wikłać się w być może beznadziejny spór o przejęcie Śląska, wolał ruszyć ze swoim wojskiem na Ruś, przestawiając zwrotnice polskiej historii. W latach 1339 i 1356 ów król zrzekł się praw do śląskich księstw.

Rozwój polityczny Polski

Mimo to rozbicie dzielnicowe przyniosło niesamowite owoce w dziedzinie ideologii politycznej. Wcześniej Polska oznaczała kraj rządzony przez Piastów, a Piastowie równali się polskim książętom. Nawet w 1327 r. książęta śląscy składający hołd Janowi Luksemburskiemu, królowi Czech, zwani są w tym samym dokumencie polskimi książętami.

Ale między 1138 a 1320 r., w przerwach między bratobójczymi walkami, zaczęło się wykuwać pojęcie „rzeczy pospolitej”. Pojawiło się już na początku XIII w. w kronice Wincentego Kadłubka. Piastowie nadal byli „panami przyrodzonymi”, lecz Polska stała się bytem niezależnym od dynastii. Dzięki temu (choć i przekupywanie szlachty przywilejami odegrało swoją rolę) w 1370 r. polski tron przejęli Andegawenowie, a w 1386 r. Jagiellonowie.

Polska w pewnym sensie przecięła pępowinę łączącą ją z dynastią Piastów. Stała się zdolna do „samodzielnego” istnienia. I nie podzieliła losów licznych średniowiecznych dzielnicowych państw i państewek, o których pamięta już tylko garstka mediewistów.