Od pierwszego dnia było dla Anjali jasne, że jakikolwiek opór był daremny. Dziewczęta paniczne bały się Bhakty. Gdy go nie słuchały, brutalnie je bił lub przypalał papierosami. Przybytek był dla nich  niczym więzienie. Brama w okalającym budynek ogrodzeniu i drzwi wejściowe były zawsze zamknięte lub strzeżone. Pozwalano im opuszczać budynek jedynie o północy, na posiłek w restauracji znajdującej się z przodu hotelu, dokąd eskortowane były przez starszego strażnika. Wymyślał dla dziewcząt przezwiska i żartował z nimi, wnosząc odrobinę życzliwości do ich ponurej egzystencji.

Klienci przychodzili w dzień i w nocy, dziewczęta były gwałcone do 20 razy na dobę. Aby znieść fizyczne męki, brały środki przeciwbólowe, ale nie były w stanie uciec od emocjonalnego cierpienia. 

– Czułyśmy taki wstyd – wyznała Anjali – Gdy klientami byli mężczyźni starsi od naszych ojców. 

Dziewczęta były dla siebie wsparciem, zjednoczone przez traumę i codzienny koszmar rzeczywistości spowodowany handlem żywym towarem i prostytucją. Anjali, cicha i nieśmiała, nie mogła bardziej różnić się od Sayedy, która pod wpływem alkoholu stawała się tak zadziorna, że zdarzało jej się kopać klientów. Mimo tak różnych osobowości, a być może właśnie dlatego, ta dwójka zaprzyjaźniła się. 

Raz na jakiś czas zdarzał się policyjny nalot, ale według dziewczyn Bhakta zawsze zdawał się wiedzieć o nim z wyprzedzeniem. Wyganiano dziewczyny tylnym wyjściem, zanim pojawiały się gliny. Jednak pewnego kwietniowego popołudnia 2017 r. policja urządziła obławę w ich domu oraz w przybytku obok. Tym razem Bhakta nie został ostrzeżony. Policja aresztowała jego oraz 12 innych osób. Uratowanych zostało 20 dziewczyn, w tym Anjali i Sayeda. Były wolne, ale jeszcze nie mogły powrócić do domów. 

Dziewczęta wracają do domu ze szkoły w South 24 Parganas. W przypadku wielu dziewcząt z wiejskich terenów Indii edukacja kończy się przed ukończeniem szkoły średniej, która często wymaga opłat. Biedne rodziny są bardziej skłonne do wydawania pieniędzy na edukację chłopców i wydatki na ślub dziewcząt. Chociaż małżeństwo dzieci jest nielegalne, nadal jest szeroko praktykowane. W tym regionie, z wysokim wskaźnikiem handlu dziećmi w celach seksualnych, rodziny również obawiają się, że dziewczęta są narażone na długie dojazdy do szkoły. / PHOTOGRAPHS BY SMITA SHARMA

Jak wygląda życie ocalałych ofiar handlu ludźmi?

Ofiary handlu ludźmi, Sayeda i Anjali miały po 17 lat, gdy poznałem je w Sneha, schronisku prowadzonym przez Sanlaap w Narendrapur na przedmieściach Kalkuty. Przyjechały kilka dni wcześniej, wraz z 10 innymi dziewczętami uratowanymi z Mahishadal. Wszystkie zgodziły się ze mną spotkać. Opiekun wprowadził je do dużego nieumeblowanego pokoju, gdzie czekałem wraz z przedstawicielem organizacji Sanlaap. Wchodziły jedna za drugą, ściągając buty, milkły i przyglądały mi się uważnie. Kiedy zaczęliśmy rozmawiać po bengalsku – w języku, którym posługiwałem się w domu, dorastając – dziewczęta poczuły się jeszcze bardziej swobodnie.  

Sayeda była tą, która mówiła najchętniej. Miała niewymuszoną pewność siebie odróżniającą ją od innych dziewcząt. Gdy zapytałem, jak znalazła się w domu publicznym, opowiedziała mi szczerze, że została oszukana przez chłopaka, którego kochała. 

– Mój chłopak obiecał, że się ze mną ożeni – powiedziała Anjali, uśmiechając się speszona. Pozostałe dziewczęta roześmiały się. Ich zachowanie zdawało się być nieprzyjemne, ale podczas dalszej rozmowy zdałem sobie sprawę, że nie tyle śmiały się z Anjali, co razem z nią. Ich historie, kiedy stały się ofiarami handlu były podobne. Im dłużej z nimi rozmawiałem, tym bardziej zdawałem sobie sprawę z niewyobrażalnej desperacji, jakiej doświadczyły.  

Kiedy powróciłem do schroniska następnego poranka, zapytałem, czy Sayeda i Anjali zechciałyby ponownie ze mną porozmawiać, jako że były najbardziej otwarte. Ich opowieści o handlu i prostytucji pozbawione były emocji, co wprawiło mnie w lekką konsternację. Nie wiedząc, jak zachęcić Sayedę do opisania tego, co czuła, gdy była wykorzystywana seksualnie, zapytałem dziewczynę, jak często zdarzało się jej płakać przez te trzy lata niewoli. Gdy tylko to powiedziałem, zdałem sobie sprawę, jak płytko i niestosownie to zabrzmiało. 

Shiuli, 27-letnia seks-workerka, umawia się na spotkanie z klientem w Kalighat, dzielnicy czerwonych latarni w Kalkucie. „Dziewczyna urodzona w biednej rodzinie musi przechodzić  piekło przez całe swoje życie” - mówi. Wydana za mąż w wieku 13 lat Shiuli ostatecznie opuściła męża, zabierając ze sobą syna, ale rodzice nie pozwolili jej wrócić do domu. O mały włos uniknęła handlu ludźmi. Nie mogąc zarabiać wystarczająco dużo jako pokojówka, została prostytutką. Ma dwóch kolejnych synów, których spłodzili klienci. / PHOTOGRAPHS BY SMITA SHARMA

– O, płakałam i płakałam. Ileż jeszcze mogłam? – odparła tak zrezygnowanym głosem, jakiego nigdy nie słyszałem z ust równie młodej osoby. Suma jej łez nie była w stanie oddać ogromu jej smutku.  

Zapytałem, co będą robić po powrocie do domu. Anjali nie była pewna. Sayeda powiedziała, że spróbuje zatrudnić się w salonie piękności, w którym wcześniej pracowała. – Nie powrócę już do tańca. Postaram się zdobyć wykształcenie. 

– A ja być może zacznę uczyć się tańca – odparła Anjali.

– Nie, nie idź w taniec – ostrzegła ją Sayeda. – To może skończyć się problemami. 

Gdy wyszliśmy z budynku na słońce, Sayeda zapytała mnie, czy mogłaby użyć mojego telefonu, aby wyszukać zdjęcie satelitarne swojego miasta. Chciała pokazać mi okolicę, gdzie mieszkali jej rodzice, nieopodal znanego meczetu. Nie miałem takiej możliwości na swoim telefonie, ale obiecałem, że odwiedzę ją w Khulnie, kiedy już wróci do rodzinnego domu.