15-minutowy spacer po lesie zmienia reakcje fizjologiczne. Japońscy naukowcy pod kierunkiem Yoshifumiego Miyazakiego na Uniwersytecie Chiba wysłali 84 badanych na przechadzkę po siedmiu różnych lasach i taką samą grupę kontrolną na spacer po centrum miasta. Ci, którzy wędrowali po lesie, doświadczyli licznych korzyści z takiego relaksu: przeciętnie poziom kortyzolu – hormonu stresu – spadł u nich o 16 proc., ciśnienie krwi o 2 proc., a serce biło o 4 proc. wolniej. Zdaniem Miyazakiego nasze ciała odprężają się w przyjemnym, naturalnym otoczeniu, bo w takim ewoluowały. Zmysły są przystosowane do odbierania informacji od roślin i strumieni, twierdzi badacz, a nie do życia wśród spalin i drapaczy chmur. 

Dowodów na korzyści z obcowania z przyrodą jest coraz więcej, tymczasem my coraz częściej zrywamy z nią kontakt. Ankieta magazynu Nature Conservancy pokazała, że tylko ok. 10 proc. amerykańskich nastolatków codziennie bawi się na świeżym powietrzu. Z badań Harvard School of Public Health wynika, że dorośli w tym kraju mniej czasu spędzają na zewnątrz niż w samochodach – poniżej 5 proc. każdego dnia.  
– Ludzie nie doceniają „efektu szczęśliwości” związanego z pobytem na świeżym powietrzu – mówi Nisbet. – Nie myślimy o tym jako o sposobie na zwiększenie swojego poczucia szczęścia. Sądzimy, że dadzą nam je inne rzeczy, takie jak zakupy czy oglądanie telewizji. 

A przecież wyewoluowaliśmy w naturze. To dziwne, że aż tak się od niej oderwaliśmy.

Nooshin Razani ze szpitala dziecięcego UCSF Benioff w Kalifornii jest jednym z wielu lekarzy, którzy zauważyli pojawiające się prawidłowości dotyczące wpływu natury na zdrowie. W ramach pilotażowego projektu przepisuje swoim pacjentom i ich rodzinom recepty na przechadzkę w pobliskim parku. 

W niektórych krajach rządy promują kontakt z naturą jako część programów zdrowia publicznego. W Finlandii, która zmaga się z wysokimi wskaźnikami depresji, alkoholizmu i samobójstw, opłacani przez państwo badacze pytali tysiące ludzi o ich nastrój i poziom stresu – raz po pobycie na łonie przyrody, a raz – w mieście. Na podstawie tych i innych badań prof. Liisa Tyrväinen z fińskiego Natural Resources Institute zaleca minimum pięć godzin kontaktu z naturą w miesiącu dla zapobiegania przygnębieniu. – 40-50-minutowy spacer wydaje się wystarczający do wywołania zmian fizjologii i nastroju – mówi Kalevi Korpela, profesor psychologii na Uniwersytecie Tampere. Korpela pomógł opracować pół tuzina szlaków przyrodniczych, które zachęcają do spacerów, uważności i refleksji. Stojące tam znaki mówią np. „przykucnij i dotknij rośliny”.