Urodziła się nocą, podczas burzy, dlatego ojciec nazywał ją Vésperale, wieczorną gwiazdeczką. W powieści Iana Fleminga Casino Royale Vesper Lynd, dziewczyna Bonda, jest piękną brunetką o włosach, które zawijają się na końcach, ujmując twarz jakby w ramę. Tak też na czarno-białych zdjęciach wygląda zawsze promiennie uśmiechnięta Krystyna Skarbek. Zwykło się uważać, że to jej brawurowe wojenne akcje zainspirowały Iana Fleminga do napisania powieści o agencie z licencją na zabijanie.

To jej wdzięk, urok i seksapil połączone z odwagą i siłą przejęła dziewczyna Bonda. Podobno Krystynę łączył z pisarzem płomienny romans, któremu oddawali się w rezydencji Fleminga Goldeneye na Jamajce. Nie ma jednak na to żadnych dowodów oprócz tych literackich. Dobry mąż nie zostawia śladów, podobnie jak dobry szpieg, a Skarbek była jednym z najlepszych. Mówiono, że z dynamitem umie zrobić wszystko, a Churchill nazwał ją swoim ulubionym szpiegiem.

Młodość Krystyny Skarbek

Dzieciństwo Krystyny Skarbek upłynęło na Mazowszu, w majątku Trzepnica, który jej ojciec Jerzy kupił za pieniądze swojej żony de domo Goldfeder. Stefania – wykształcona i bogata córka żydowskich bankierów, która koronkową bieliznę zamawiała w Wenecji, a wody toaletowe u Lubina w Paryżu, nie była ukochaną żoną.

Mąż z hrabiowskim tytułem gardził zarówno nią samą, jak i całą jej żydowską rodziną, natomiast korzystał, zarówno chętnie, jak i bez umiaru, z ich majątku. Kupował konie, grywał w ruletkę, bawił damy na salonach. Rzadko bywał w domu, a wrażliwa i opuszczona Stefania posępniała coraz bardziej i coraz rzadziej opuszczała swoje pokoje.

Krystyna – córeczka tatusia i oczko w jego głowie – w odróżnieniu od swego starszego brata wychowana została tak, by godnie reprezentować prastary ród Skarbków. Najlepiej w okolicy jeździła konno, najwyżej wspinała się na drzewa, była wysportowana i zwinnością przewyższała brata, po francusku mówiła bez akcentu. Konie, psy, trzepnickie dęby i lasy – to był jej świat.

„Trzepnica sprzedana” – tak mawiała później w obliczu nieszczęść. Jerzy przehulał majątek żony, a Krystyna straciła wówczas wszystko, a przede wszystkim własne korzenie. Wyrwana z Trzepnicy nigdzie już nie znalazła swojego miejsca, a jakakolwiek stabilizacja budziła w niej paniczny lęk. Dlatego uciekała przed nią, jakby w obawie, że gdy tylko coś stanie się jej światem, będzie musiała to stracić. 

– Szlachta i arystokracja łączyła się z Żydami, żeby pozłocić swoje korony. Ale nigdy te związki nie przestały zawstydzać, nigdy owe nieszczęsne istoty zrodzone z tych mariażów nie zostały zalegalizowane na salonach – pisał właśnie o Krystynie, którą poznał w Zakopanem, Witold Gombrowicz.

Krystyna była Żydówką, ale i hrabianką, była również młodą rozwódką, która przyjaźniła się z mężczyznami, a w dodatku działała na nich jak magnes. Lubiła ryzyko, ruch, szybką jazdę na nartach, a dla rozrywki przemycała papierosy z góralską kontrabandą. Nie pasowała nigdzie, dlatego znakomicie odnajdywała się w ruchu, w ciągłej zmianie, w podróży.

Czym zasłynęła Krystyna Skarbek? 

Wiadomość o wybuchu wojny zastała ją w Kenii, dokąd pojechała u boku swego drugiego męża, podróżnika i dyplomaty Jerzego Ordon-Giżyckiego. Natychmiast wróciła do Europy i w Londynie zgłosiła się do biura wywiadu. Brytyjczycy opisali ją jako poszukiwaczkę przygód, świetną narciarkę (w Zakopanem zdobyła tytuł miss nart) i patriotkę, ale o angażu zadecydowały inteligencja i wdzięk. Już pierwsza misja, jakiej się podjęła, zdawała się samobójcza.

Miała z Budapesztu przedostać się przez góry do Warszawy, by dostarczyć brytyjskie materiały propagandowe, skontaktować się z podziemiem i drogą powrotną dostarczyć dane o dyslokacji wojsk. Przez góry prowadził ją znajomy, słynny narciarz Janek Marusarz, a narciarskie umiejętności i doświadczenie przemytniczki pozwoliło jej przedrzeć się przez ośnieżone i mroźne Karpaty i dotrzeć do Polski.

Był to prawdziwy sportowo-szpiegowski wyczyn, ale w Polsce członkowie podziemia nie ufali jej. Wszyscy tajni agenci pracowali wówczas dla rządu na uchodźstwie, a Krystyna jako agentka brytyjska wydawała się podejrzana, znów obca. Udało jej się jednak nawiązać kontakty z Muszkieterami – podziemną organizacją wywiadowczą, która później została oskarżona przez AK o kolaborację z Niemcami.

Te kontakty zostawiły liczne ślady w polskiej teczce Krystyny. Według donosów była podwójną agentką. Była zbyt piękna, zbyt odważna, zbyt inteligentna i zbyt skuteczna, by jej ufać. O rzekomej kolaboracji doniesiono również Brytyjczykom, którzy zesłali ją na banicję do Kairu.

Zwykło się uważać, że Krystyna Skarbek była wzorem dla postaci Vesper Lynd w Casino Royale, pierwszej powieści Iana Fleminga o agencie 007 (Fot. Apic/Getty Images)

Krystyna miała już za sobą przerzuty polskich lotników do Budapesztu i internowanych żołnierzy do obozów aliantów w Europie i Afryce Północnej. Wiele razy była kurierką między Warszawą i Budapesztem, a średnia życia kuriera wynosiła wówczas dwa miesiące.

Potrafiła nawet wymknąć się z rąk gestapo. Ugryzła się w język, pluła krwią i jako chora w ostatnim stadium gruźlicy została uwolniona i ocaliła również życie swojemu partnerowi i kochankowi Andrzejowi Kowerskiemu, bo Niemcy bali się gruźlicy bardziej nawet niż obcych szpiegów.

Innym razem rozsypała sznur rzekomych diamentów i kiedy Niemcy rzucili się na kosztowności, ona wraz z innym swym towarzyszem rzuciła się do ucieczki. Kiedy mężczyźni zastanawiali się, jak podać jej tabletkę z cyjankiem, którą pracownicy wywiadu dostawali, by uniknąć tortur, ona wydostawała ich na wolność.

To dzięki Skarbek Churchill dowiedział się o gromadzeniu wojsk niemieckich przy granicy ZSRR i szykowanej operacji Barbarossa oraz o produkcji broni w polskich fabrykach. Ale w Polsce Krystyna była spalona, jej zdjęcie miał każdy posterunek gestapo, a ze strony Polaków też groziło jej rozstrzelanie.

Działalność szpiegowska Krystyny Skarbek

Krystyna zaczęła pracować jako agentka stworzonych przez Churchilla jednostek SOE – Special Operation Executive (Kierownictwa Operacji Specjalnych), specjalizujących się w dywersji, sabotażu i wszelkich innych działaniach, których dżentelmeni nie podejmują. Ulubioną bronią Krystyny był nóż, potem sznur, a na końcu granat.

Pistolet uważała za broń bezrefleksyjną i dlatego niebezpieczną. Pewnej nocy zrzucona została na francuski płaskowyż Vercors. Zakopała spadochron i pistolet, otrzepała potłuczone lądowaniem kolana i jak Francuzka na zakupy, umalowała usta i poszła na spotkanie z ruchem oporu. Nie dość, że zdemobilizowała tam i uprowadziła cały garnizon wcielonych do niemieckiej armii polskich żołnierzy, którzy poszli za nią półnadzy, zrzuciwszy faszystowskie mundury, to jeszcze uratowała życie swoim przełożonym z SOE, którzy wpadli w ręce gestapo.

Wśród agentów była jednym z najlepszych. Mówiono, że z dynamitem umie zrobić wszystko, a Churchill nazwał ją swoim ulubionym szpiegiem (Fot. Apic/Getty Images)

Gdy londyńskie dowództwo tajnej agencji uznało, że jakakolwiek próba odbicia więźniów byłaby akcją samobójczą, Krystyna, choć sama była wówczas poszukiwana, podjechała na rowerze prosto na posterunek i wypertraktowała uwolnienie skazanych na rozstrzelanie. Życie całej trójki uratował blef – Krystyna przedstawiła się jako kuzynka marszałka Montgomery’ego – duża łapówka, szantaż, brawura, spryt i niezwykła odwaga jednej kobiety.

Krystyna była najwyżej odznaczoną ze wszystkich tajnych agentów SOE. Po wojnie od rządu brytyjskiego otrzymała ordery, podziękowania i sto funtów. Christine Granville, bo taki miała pseudonim, kochała wielu mężczyzn, wielu podbiła serce i wielu ocaliła życie, narażając własne, ale gdy wojna dobiegła końca, znów się okazało, że nie pasowała nigdzie i nigdzie nie mogła znaleźć swojego miejsca.

Zginęła w hotelowym hallu, ugodzona w samo serce nożem przez byłego kochanka. Mówiła wielu osobom, pisała w listach, że zaczyna się go bać, że jest szalony, ale nikt jej nie uratował.