Kiedy 27 października 1922 r. tysiące jego zwolenników maszerowało na Rzym, pewny swego zwycięstwa Mussolini udał się do mediolańskiego teatru Manzoni na premierę. Dwa dni później z oblężonej przez Czarne Koszule stolicy nadszedł telegram, że król powierzył mu misję sformowania nowego rządu. Jednak schyłek dyktatora był o wiele mniej dostojny.

Gdy 27 kwietnia 1945 r., podczas kontroli niemieckiego konwoju w Dongo, wpadł w ręce włoskich partyzantów, siedział w ciężarówce z karabinem pod pachą. Otulony w obszerny płaszcz sierżanta Luftwaffe, w przyciasnym hełmie i okularach na nosie, udając śpiącego. Partyzant, który go rozpoznał, nie mógł uwierzyć, że ma przed sobą duce, który ponad 20 lat rządził Włochami.

28 kwietnia 1945 r. Mussolini został rozstrzelany. Dzień później jego zwłoki, wystawione w Mediolanie na widok publiczny, stały się obiektem zemsty rozbestwionego tłumu. Ludzie, którzy jeszcze niedawno wiwatowali na jego cześć, plugawili jego powieszone za nogi ciało, pluli, pokryli je moczem i kałem.

Mimo upływu ponad 70 lat historycy nie są zgodni co do tego, jak dokładnie wyglądała egzekucja dyktatora. Kto pociągnął za spust i na czyj rozkaz? Czy prawdą jest, że ostatnie słowo należało do Churchilla? Włosi zastanawiają się też, co stało się z tajnym archiwum duce oraz z szacowanym na 8 miliardów lirów skarbem, który faszystowski przywódca miał przy sobie w chwili aresztowania...

Nieudana ucieczka duce

Kiedy latem 1943 r. Mussolini został odsunięty od władzy, a Królestwo Włoch podpisało zawieszenie broni z aliantami, duce uciekł na północ kraju. W ścisłej współpracy z Niemcami powołał tam tzw. Włoską Republikę Socjalną (RSI). Jednak wiosną 1945 r. i Trzecia Rzesza, i RSI były już na krawędzi upadku. Dlatego 25 kwietnia Mussolini ewakuował się z pałacu Feltrinelli w Gargano nad jezioro Garda, gdzie mieściła się jego rezydencja.

Podróżował samochodem Alfa Romeo w konwoju aut. Byli tam wszyscy jego ministrowie, wysocy dygnitarze partyjni, a także jego nieślubna córka Elena Curti. Dwóch bratanków, kochanka Claretta Petacci oraz jej brat Marcello ze swą konkubiną. Grupie uciekinierów towarzyszył niemiecki porucznik SS Fritz Birzer. Jego zadaniem było eskortowanie włoskich dygnitarzy do Merano, gdzie pozycja Wehrmachtu była jeszcze mocna.

W miejscowości Menaggio niemiecka obstawa powiększyła się o dwustu żołnierzy ulokowanych w dziesięciu ciężarówkach, dysponujących bronią przeciwpancerną i działami przeciwlotniczymi. Jak zatem doszło do tego, że 27 kwietnia siedem kilometrów przed miasteczkiem Musso rozporządzający tak dużymi siłami Niemcy zostali zatrzymani przez niespełna dwudziestoosobową grupę partyzantów? Co więcej, po trwającej nie dłużej niż trzy-cztery minuty wymianie ognia rozpoczęli z nimi pertraktacje!

W efekcie trwających kilka godzin rozmów (które odbyły się w partyzanckiej kwaterze) ustalono, że po kontroli w miejscowości Dongo Niemcy otrzymają zezwolenie na przejazd. Natomiast Włosi z konwoju trafią w ręce partyzantów. Dlatego porucznik Birzer zdecydował, że Mussolini musi się przebrać za niemieckiego żołnierza i przesiąść się do ciężarówki. Charakteryzacja nie zdała jednak egzaminu, bo pomimo niemieckiego hełmu i szynela duce został rozpoznany i wzięty do niewoli przez partyzantów.

Zabić czy sądzić?

Zgodnie z zawieszeniem broni podpisanym 8 września 1943 r. przez amerykańskiego generała Dwighta Eisenhowera i włoskiego marszałka Pietra Badoglego – ujęty przywódca faszystowskich Włoch powinien zostać przekazany aliantom. Po wojnie miał stanąć przed międzynarodowym trybunałem. Nie wszyscy Włosi podzielali jednak ten pogląd.

Luigi Longo, prominentny działacz Włoskiej Partii Komunistycznej na wieść, że duce wpadł w ręce partyzantów, zwołał zaraz zebranie. Stwierdził, że trzeba go „załatwić szybko, bez teatralnych gestów i zbędnych historycznych przemówień". Lecz choć jednostki ruchu oporu działające na północy kraju kontrolowane były przez Włoską Partię Komunistyczną, wielu dowódców uważało, że Mussolini powinien zostać przekazany Komitetowi Wyzwolenia Narodowego Północnych Włoch zrzeszającemu różne ugrupowania. A potem trafić przed sąd – i to włoski.

Takiego zdania był komendant 52. Brygady Garibaldi, która aresztowała Mussoliniego: 23-letni arystokrata i prawnik Pier Luigi Bellini delle Stelle (ps. Pedro). Podobnie uważał jego zastępca, monarchista Urbano Lazzaro (ps. Bill, mający notabene polskie korzenie, faktycznie nazywał się Karol Urbaniec). To oni, chcąc zapobiec natychmiastowej egzekucji duce, podjęli decyzję, żeby przewieźć go z Petacci do miejscowości Bonzanigo di Mezzegra i ukryć w gospodarstwie przychylnej partyzantom rodziny De Maria.

Wyruszyli w dwóch autach. Oprócz Pedra, który kierował akcją, w eskorcie byli m.in. Luigi Canali (ps. kapitan Neri) i jego narzeczona, łączniczka Giuseppina Tuissi (ps. Gianna). Na miejsce dotarli przed trzecią rano 28 kwietnia. W sypialni na drugim piętrze, z której okna rozpościerał się przepiękny widok na jezioro Como, 62-letni Benito i 33-letnia Claretta spędzili swoją ostatnią noc. A zarazem pierwszą wspólną, bo w ciągu trwającego 12 lat romansu nigdy nie byli sami dłużej niż kilka godzin – Mussoliniemu zależało na utrzymaniu pozorów.

Nazajutrz, po późnym śniadaniu, wszyscy czekali na powrót kapitana Neriego, który pojechał do gen. Rafaela Cadorny po rozkazy w sprawie więźniów. Wtedy nagle pojawił się niejaki płk Valerio – taki pseudonim nosił Walter Audisio, były księgowy w fabryce kapeluszy. Zajechał na podwórze fiatem w asyście ciężarówki z plutonem egzekucyjnym. Zabrał duce i jego kochankę. Rozstrzelano ich pod pobliską willą Belmonte.

Egzekucja Mussoliniego

Po raz pierwszy historię o tym, jak rozstrzelał Mussoliniego, płk Valerio opublikował na łamach gazety „Unita” już 30 kwietnia 1945 r. W ciągu kolejnych lat wiele razy wzbogacał swą wersję. Dziś historycy nie są już tacy pewni, że to on zgładził faszystowskiego przywódcę. W artykule z 1993 r. Urbano Lazzaro (ps. Bill) napisał, że Mussolinim zajął się mężczyzna tylko podający się za płk. Valeria / Waltera Audisia.

W rzeczywistości był to sam Luigi Longo z Włoskiej Partii Komunistycznej! Przejął on duce i jego kochankę, a następnie arbitralnie podjął decyzję o ich egzekucji. O pozory legalności Komitet Wyzwolenia Narodowego Północnych Włoch zadbał bowiem dopiero następnego dnia, uchwalając dekret o „wyroku śmierci na Mussoliniego z woli ludu”.

Ciała Benito Mussoliniego i Clary Petacci, jego kochanki, zwisają z dachu stacji benzynowej, fot: Keystone/Getty ImagesCiała Benito Mussoliniego i Clary Petacci, jego kochanki, zwisają z dachu stacji benzynowej, fot: Keystone/Getty Images

Z kolei Giorgio Pisano – kiedyś faszystowski wojskowy, a długo po wojnie senator – przekonywał w 1996 r., że doszło do podwójnej egzekucji. Jeden z partyzantów pilnujących Mussoliniego i jego kochankę w domu małżonków De Maria, niejaki Guglielmo Cantoni, miał mu ujawnić, że to tam para została zabita. Mussolini w sypialni, a Petacci na podwórku. Potem zaś przewieziono ich ciała i „oficjalnie”, w imię ludu, rozstrzelano pod bramą willi Belmonte w Giulino di Mezzegra, po czym przetransportowano do Mediolanu.

Francuski historyk faszyzmu Pierre Milza uważa, że tak „doraźna” egzekucja Mussoliniego wpisuje się w kontekst rywalizacji między komunistami i innymi włoskimi ugrupowaniami antyfaszystowskimi. Jest również dowodem na zaciętą walkę w samej partii komunistycznej, w której Longo należał do radykałów. 

Skarb duce

Mussolini, opuszczając swoją rezydencję, zagarnął cały skarb państwa. Do sześciu żółtych skórzanych waliz trafiły nie tylko liry, ale także zagraniczne waluty: funty w banknotach i złocie, franki szwajcarskie i francuskie, pesety, portugalskie skudy, dolary. A także sztabki złota i 66 kg złotej biżuterii (przede wszystkim ślubnych obrączek ofiarowanych przez włoskie kobiety przed kolonialną wojną w Etiopii).

W sumie – jak wynika z obliczeń alianckich specjalistów – ponad 66 mln dolarów (około 8 mld lirów). Również członkowie gabinetu i wysocy dygnitarze faszystowscy nie ruszyli w drogę z pustymi rękami. Każdy miał przy sobie po kilkanaście milionów lirów, nie licząc klejnotów ze szlachetnymi kamieniami, precjozów i kosztowności w postaci złotych zegarków, puderniczek, tabakierek i wiecznych piór.

Spora część tego olbrzymiego skarbu została rozszabrowana 27 kwietnia 1945 r., gdy konwój z uciekinierami został zatrzymany w Musso przez 52. Brygadę Garibaldi. Podczas sześciogodzinnego postoju pokusie ulegli wszyscy: niemiecka eskorta, partyzanci oraz mieszkańcy pobliskich miejscowości.

Mussolini z rodziną, fot: Getty ImagesMussolini z rodziną, fot: Getty Images / Getty Images

Aby zapobiec jeszcze większym stratom, po dotarciu do miejscowości Dongo kapitan Neri rozkazał przenieść ocalałe mienie do ratusza i polecił swej towarzyszce Giannie sporządzić jego inwentaryzację. Zajęło jej to cały wieczór 28 kwietnia. Liczący kilka stron rejestr podpisał sztab brygady. W końcowej części dokumentu sygnatariusze oświadczyli, że powierzą zinwentaryzowane walory oddziałowi Włoskiej Partii Komunistycznej w Como.

Jak dokładnie wyglądało przekazanie mienia, nie wiadomo. Komu miał ostatecznie przypaść skarb Mussoliniego – co do tego nie było zgody. Kapitan Neri, choć komunista, był zdania, że dobra powinny po zakończeniu działań wojennych zasilić nie kasę partii, lecz budżet wolnego włoskiego państwa. I to kosztowało go życie!

Konflikt w partii komunistycznej

Neri został zastrzelony przez swych partyjnych towarzyszy między 7 i 8 maja 1945 r. w koszarach, w których stacjonował. Jego ciało wrzucono do jeziora; nigdy nie udało się go odnaleźć. Dwa dni wcześniej z rąk komunistów zginął przyjaciel Neriego, który chciał go ostrzec: Giuseppe Frangi (ps. Lino). Jego zwłoki wyłowiono w rzece Albano, która w Dongo uchodzi do jeziora Como. Zginęła też Gianna, która naraziła się swym partyjnym kompanom tym, że mimo wyraźnego zakazu razem z siostrą kapitana szukała jego ciała.

Oprawcy uśmiercili ją strzałem w tył głowy i wrzucili do jeziora. Niecałe dwa tygodnie później podobny koniec spotkał jej przyjaciółkę Annamarię Bianchi, którą partyzanci utopili razem z ojcem. Był to początek czystek w łonie Włoskiej Partii Komunistycznej. Scenariusz był zawsze podobny: jeden strzał w tył głowy, drugi w brzuch, bo jak mówiono – „trup pije i tonie”.

Pomimo rozpoczętej tuż po zakończeniu działań wojennych głośnej kampanii prasowej, domagającej się prawdy w sprawie tajemniczego zniknięcia skarbu Mussoliniego oraz serii zabójstw w szeregach ruchu oporu, potrzeba było aż 12 lat, aby sprawa trafiła na sądową wokandę.

W procesie, który zaczął się 29 kwietnia 1957 r., na ławie oskarżonych zasiadło 37 osób. Wiele z nich piastowało już wtedy poselskie i senatorskie mandaty. Rankiem 24 lipca 1957 r., podczas sesji wyjazdowej sądu (w koszarach, gdzie został zamordowany Neri) ławnik Silvio Andrighetti osuną! się na ziemię, doznając zawału. Sprawa została odroczona do 19 sierpnia. Ale dwa dni wcześniej Andrighetti popełnił samobójstwo. Powiedziano, że popadł w depresję. Sędzia prowadzący uznał, że ze względów formalnych proces powinien zacząć się od nowa. Jednak nigdy do tego nie doszło, bo 4 czerwca 1966 r. ogłoszono dekret o powszechnej amnestii!

Włoska Partia Komunistyczna nigdy nie przyznała się do przejęcia kapitału Włoskiej Republiki Socjalnej. Szaber w Dongo do tej pory stanowi wielkie tabu. Światło na tę sprawę rzucił Massimo Caprara z wierchuszki partii komunistycznej (wyrzucony w 1969 r. za to, że krytykował sowiecką inwazję na Czechosłowację). Wyjawił, że za zagarnięte fundusze zakupiono budynek przy ul. Botteghe Oscure w Rzymie, gdzie mieści się siedziba partii, drukarnia i hotel. Wypłacono też odprawy demobilizacyjne partyzantom z Brygad Garibaldi oraz sfinansowano wybory w latach 1946 i 1948.

Dokumenty obciążające Churchilla

Pozostała jeszcze kwestia archiwum Mussoliniego. W lutym 1945 r. dyktator polecił zatopić je w jeziorze Garda. Lecz nie całe: zostawił około stu najważniejszych dokumentów, o których powiedział, że „znaczą więcej niż wygrana wojna”!

Mieściły się w trzech skórzanych teczkach, które duce zabrał ze sobą, opuszczając rezydencję. Najważniejszą aktówkę miał przy sobie aż do chwili, gdy wpadł w ręce partyzantów. Z inwentaryzacji dokonanej przez partyzancki sztab wynika, że zawierała policyjne meldunki dotyczące prywatnego życia włoskiego następcy tronu Humberta II oraz korespondencję Mussoliniego z Winstonem Churchillem. Archiwalia te, a także sporządzone na rozkaz Lazzara (Billa) kopie, zaginęły bez śladu.

O ile dossier młodego monarchy (choć z pewnością pikantne – jego homoseksualne skłonności były tajemnicą poliszynela) nie budzi większych emocji, o tyle wokół listów Churchilla do dziś trwa dyskusja. W dużym stopniu podsycił ją sam angielski mąż stanu, który, przegrawszy wybory w lipcu 1945 r., niespodziewanie wybrał się ze swą córką do Moltrasio nad jezioro Como.

Co robił Churchill we Włoszech?

Pułkownik Warden – bo tak kazał się do siebie zwracać cudzoziemski gość o nalanej twarzy, z nieodłącznym cygarem w ustach – większość czasu spędzał przed sztalugami. Lecz nie tylko tym się zajmował. Podczas swych dziwnych wakacji odwiedził dyrektora banku w Domaso, w którym Bill i Pedro zdeponowali teczki Mussoliniego. Spotkał się też z komendantem koszar, gdzie duce był przez kilka godzin więziony, i rozmawiał z jego strażnikami. Brytyjczyk konwersował też z cieślą, który na rozkaz Mussoliniego sporządził skrzynie, w których została zatopiona większa część archiwum.

Dlaczego Churchill przyjechał na wakacje w miejsce, gdzie spędził ostatnie godziny życia Mussolini? Czego szukał? Pytanie to jako pierwsi postawili sobie szwajcarscy dziennikarze. Jesienią 1945 r. genewski dziennik „Voix ouvrière” opublikował ilustrację przedstawiającą brytyjskiego polityka palącego w kominku dokumenty.

Wielu badaczy uważa, że w aktówce zabranej Mussoliniemu w Dongo były dwa listy z 1940 r. kompromitujące Churchilla. W pierwszym zachęcał włoskiego przywódcę do przystąpienia do wojny u boku Hitlera, aby... mieć go po swej stronie podczas pertraktacji pokojowych. W drugim proponował Mussoliniemu, aby się z nim sprzymierzył podczas krucjaty przeciw ZSRR, która miała rozpocząć się po zakończeniu II wojny światowej.

Tajemnica archiwów partii komunistycznej

Dziennikarz i historyk Luciano Garibaldi w wydanej w 2001 r. książce, La pista inglese" przekonuje jednak, że teczka zawierała nie listy, lecz sekretne dossier dotyczące rozmów Mussoliniego i Churchilla podjętych jesienią 1944 r. w obliczu rosnącego zagrożenia radzieckim imperializmem. Angielski premier zrobił wszystko, aby te informacje nie ujrzały światła dziennego – twierdzi Garibaldi.

Pomimo, że w maju 1945 r. oficjalnie domagał się od marszałka Harolda Alexandra, naczelnego dowódcy wojsk brytyjskich we Włoszech, wszczęcia śledztwa w sprawie rozstrzelania Mussoliniego i Petacci, nieoficjalnie dołożył starań, aby żadne z nich nie stanęło przed trybunałem w Norymberdze. Oboje (Petacci była nie tylko kochanką, ale i powierniczką włoskiego przywódcy) mogli bowiem wyjawić, że spiskował przeciwko Stalinowi i chciał zadać cios w plecy Armii Czerwonej, której żołnierze ginęli tysiącami w walce z Hitlerem!

Hipoteza, że Churchill maczał palce w doraźnej egzekucji Mussoliniego, nie jest nowa. Wybitny ekspert ds. faszyzmu i biografii dyktatora Renzo de Felice (który w 1956 r. wystąpił z Włoskiej Partii Komunistycznej na znak protestu przeciw inwazji sowieckiej na Węgry) w 1996 r. napisał, że partyzanci wykonali brudną robotę, za co otrzymali nieme przyzwolenie na przywłaszczenie sobie skarbu Mussoliniego. Czy de Felice miał rację? Być może odpowiedź na to pytanie będzie możliwa po otwarciu archiwum Włoskiej Partii Komunistycznej, które, jak na razie, jest zamknięte na cztery spusty.