Nie jestem ryzykantem. Dlatego nie skaczę na bungee czy ze spadochronem, unikam jazdy rollercoasterami, nie nurkuję z rekinami i nie latam balonem. Jednym słowem: nie jestem adventure’owy. Dlatego stanięcie na gzymsie wieżowca i spacerowanie na zewnątrz budynku ponad 200 metrów nad ziemią było dla mnie doświadczeniem ekstremalnym. Macie na takie ochotę? To lećcie do Dubaju.

Za każdym razem kiedy tu jestem, odkrywam coś nowego: świetne knajpy, parki rozrywki, galerie sztuki czy nowe plaże. Nie inaczej było tym razem, choć nie spodziewałem się aż takich emocji.

Zaczęło się jednak zupełnie spokojnie, od wjechania na 53. piętro hotelu Address Sky View, gdzie stworzono Sky Views Dubai. To taras widokowy, szklana zjeżdżalnia, po której z 53. na 52. piętro sunie się na małych materacach i… najwyżej położona trasa spacerowa w mieście. Została poprowadzona wzdłuż zewnętrznego gzymsu okrągłej wieży budynku – na wysokości 220 metrów nad ziemią.

Atrakcje Dubaju - spacer nad przepaścią

Teoretycznie nie miałem się czego bać. Zanim wyszedłem na ten ekstremalny spacer, za który zapłaciłem ponad 700 zł, musiałem wypełnić ankietę o stanie zdrowia, podać także ile ważę (maksymalna waga to 120 kg) i ile mam wzrostu (maksymalnie 2 metry).

Potem ubrałem kombinezon chroniący m.in. przed wiatrem, założyłem uprząż jak do wspinaczki i przypiąłem się – oczywiście przy pomocy instruktora – podwójną liną asekuracyjną do szyny doczepionej do dachu. Byłem więc „na smyczy” i w kasku.

fot. Michał Cessanis

Dostałem jeszcze specjalny pokrowiec na smartfona przyczepiany do pasa, tak abym mógł uwiecznić swój spacer życia. I do chwili otwarcia drzwi do wyjścia na gzyms wieżowca czułem się znakomicie.

Strach sparaliżował mnie jednak po kilku krokach, kiedy uświadomiłem sobie, że przecież na tej ścieżce nie ma żadnych barierek, ścian, okien. Wystarczyłoby jedno potknięcie bym z niej spadł i (na moje szczęście) zawisł na linie asekuracyjnej. Stawiając więc bardzo powoli kolejne kroki, patrząc częściej pod nogi, niż na to, co dookoła (choć jest na co popatrzeć, bo z tego tarasu ma się wspaniały widok na centrum Dubaju) zastanawiam się, co ja tu do cholery właściwie robię?

To pytanie powraca, kiedy obserwuję zdecydowanie bardziej odważnych ode mnie spacerowiczów, dla których ta przechadzka na wysokości okazuje się świetną zabawą. Robią mnóstwo zdjęć, kręcą filmiki, wychylają się na linach tak aby stanąć na palcach na krawędzi wieżowca. A co ja robię?

Tuż po tym, jak pan fotograf robi mi pamiątkowe zdjęcie na tle Burdż Chalifa, najwyższego wieżowca świata, ze łzami w oczach proszę go, żeby pozwolił mi już wrócić do budynku. Co wcale nie jest takie proste, bo przecież przypięci linami do szyny idziemy gęsiego. Staram się więc spokojnie oddychać, znów patrzeć pod nogi, a nie na potężne estakady, drapacze chmur, mikroskopijnych z tej wysokości ludzi i pustynię na horyzoncie. Po przejściu kilkudziesięciu metrów wreszcie znów byłem w środku budynku.

Po zejściu ze ścieżki nogi miałem jak z waty, bolał mnie brzuch i trzęsły mi się ręce (może jednak mam lęk wysokości?). Ale… zrobiłem to! Stanąłem na wysokości ponad 200 metrów, przeszedłem po gzymsie wieżowca i zmierzyłem się ze swoimi słabościami. Co więcej, pokonałem strach, pokonałem lęk i udowodniłem sobie, że mogę – może nie wszystko – ale wiele.

PRZEŻYJ WIĘCEJ

Atrakcje Dubaju - przejedź się na Diabelskim Młynie

Na Dubaj można patrzeć z lotu ptaka, spacerując po gzymsie wieżowca. Można też podziwiać drapacze chmur leżąc nad hotelowym basenem. Warto jednak wstać z leżaka i wybrać się także na Diabelski Młyn, który stanął na wyspie Bluewaters.

fot. Michał Cessanis

To znacznie spokojniejsza przygoda – idealna dla rodzin z dziećmi. Koło ma 250 metrów wysokości, co czyni je największym diabelskim młynem na świecie, przed High Rollerem w Las Vegas (167 metrów) i New York Wheel, które ma powstać na Staten Island i będzie mierzyć 190 metrów. Podpory koła mają wysokość 126 metrów i są tak długie jak 15 londyńskich autobusów!

Wsiadam więc w jedną z 48 szklanych kapsuł i spokojnie przyglądam się wciąż rozbudowywanemu miastu na pustyni. A mam na to sporo czasu, bo pełny obrót koła trwa ok. 40 minut. Z diabelskim młynem sąsiadują centra handlowe, restauracje, budynki mieszkalne i targ. Po wyjściu z kapsuły wybierzcie się więc na spacer, aby lepiej poznać wyspę Bluewaters.

Atrakcje Dubaju - poznaj Muzeum Przyszłości Świata

To nie tylko dla mnie najpiękniejszy budynek w mieście. Muzeum Przyszłości w Dubaju to jedna z najbardziej wyczekiwanych atrakcji, która po kilku latach opóźnienia (wynikającego m.in. z pandemii COVID-19) wreszcie została otwarta. Położone przy Sheikh Zayed Road, obok Emirates Towers, zaskakuje swoją imponującą konstrukcją i nowoczesnymi rozwiązaniami.

fot. Shutterstock

Magazyn „National Geographic” już zaliczył ten obiekt do 14 najpiękniejszych muzeów na świecie. Swoim kształtem przypomina obwarzanek albo dętkę rowerową, z której nieco uszło powietrze. Charakterystyczny budynek mija się jadąc z lotniska do centrum. Budynek, nie podparty przez żaden filar, jest wykonany z włókna szklanego i stali nierdzewnej. Fasada siedmiopiętrowego muzeum zdobiona jest arabską kaligrafią – są to zdania podkreślające ludzką kreatywność i pomysłowość.

Futurystyczny budynek o powierzchni 30 tys. m kw. i 77 m wysokości, został zaprojektowany przez firmę architektoniczną Killa Design. Ważna jest też symbolika całego budynku. Jego owalny kształt reprezentuje ludzkość, zielone wzgórze, na którym został wybudowany – ziemię, a przestrzeń dookoła – nieznaną przyszłość.

Zachwycające jest także to, co w środku. Kolekcja muzeum prezentuje światowe innowacje, prototypy i wynalazki, ukazane na interaktywnych ekranach. Nie zabrakło też elementów edukacyjnych, dzięki którym można m.in. ocenić nasz wpływ na przyszłość. Prezentowane wystawy są związane z przestrzenią kosmiczną, ekosystemami, bioinżynierią i technologiami, kształtującymi rozwój całej cywilizacji – od transportu i energii po produkcję żywności. Jedno piętro w muzeum jest przeznaczone wyłącznie dla dzieci.

Atrakcje Dubaju - zobacz galerię sztuki w hotelu

Co powiecie na weekend spędzony w wielkiej galerii sztuki? Tylko spokojnie, nie namawiam was do siedzenia w zamkniętym pomieszczeniu i przymusowego oglądania obrazów. W Dubaju powstał bowiem pierwszy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich butikowy hotel, który jednocześnie jest galerią sztuki. Można więc połączyć przyjemne z… przyjemnym.

fot. Michał Cessanis

To Hotel Indigo Dubai Downtown, położony zaledwie kwadrans spacerem od Burdż Chalifa. W jego wnętrzach znalazło się miejsce dla prac aż 18 artystów z Bliskiego Wschodu. Każdemu z nich poświęcono jedno piętro. I, co więcej, jest to atrakcja nie tylko dla gości hotelu.

– Organizujemy m.in. popołudniowe spacery ze sztuką dla wszystkich chętnych. Prowadzimy także warsztaty edukacyjne dla dzieci. Wyszliśmy z założenia, że sztuka i związane z nią emocje powinny być dostępne dla wszystkich, a więc także dla osób, które niekoniecznie wstąpią do galerii sztuki. Tutaj po prostu w niej są – opowiada Astrid Lesuisse, która pełni w hotelu funkcję menedżera ds. sztuki (jest pierwszą osobą na takim stanowisku w Dubaju).

Wszystkie prezentowane w hotelu dzieła sztuki – a jest ich ponad 200 – są na sprzedaż. Warte podziwiania są tutaj także pokoje hotelowe inspirowane historią Dubai Creek – kanału, wzdłuż którego rozwijał się Dubaj, przeistaczając się z małej rybackiej wioski w nowoczesne miasto. Są więc surrealistyczne tapety z latającymi wielbłądami zaprojektowane przez lokalnych artystów, fajki do sziszy o fantazyjnych kształtach czy ręcznie robione ażurowe szafy na ubrania w stylu Muszaraba (w architekturze muzułmańskiej to ozdobna krata drewniana przesłaniająca okna lub balkony). Jednym słowem, sztuka przez duże „Sz”.

Atrakcje Dubaju - zjedz coś dobrego

Za każdym razem, będąc w Dubaju, Kanałem Dubajskim przepływam za złotówkę abrą. To jedna z wielu kursujących po wodzie tradycyjnych łódek pełniących role taksówek. Udaję się tak na krótki spacer do historycznej dzielnicy Al Fahidi, gdzie można zobaczyć, jak wyglądało tu życie w XIX w., zanim powstały Emiraty.

Są tutaj zabytkowe domy, galerie i centrum arabskiej kaligrafii oraz fort Al Fahidi z 1878 r., w którym ulokowało się Muzeum Dubajskie. A w zasięgu spaceru – mnóstwo restauracyjek, zdecydowanie tańszych od tych w dzielnicy biznesowej. Zaglądam do malutkiej indyjskiej knajpki Urban Tadka w mieszkaniowej dzielnicy Karama, w której pochłaniam samosę (pieróg nadziewany ostrymi warzywami, maczany w miętowym sosie) i pani puri, wydmuszki z ciasta kruchego niczym skorupka jajka, do którego nalewana jest łyżeczka ostrej zupy z ciecierzycy z ziemniakami, spożywane „na raz”.

I choć mój mały głód został tym zaspokojony, nie odmawiam sobie wizyty w kolejnym pysznym miejscu. Tym razem jest to pakistańska restauracyjka Ravi, serwująca pyszny jagnięcy kebab i paneer bhurji – posiekany ser paneer w pomidorach i cebuli z liściem curry i bardzo ostrymi przyprawami. Ogień w gębie gaszę zaś w barze Sreeraj Lassi, popijając mango lassi. To jogurtowy napój, który w tym miejscu podawany jest w glinianych jednorazowych kubeczkach. Najlepszy jest, gdy postoi jeden dzień, kiedy glina wyssie z niego trochę wody i staje się kremowy niczym masło. Bardzo go wam polecam.

fot. Michał Cessanis

Jeśli jednak stary Dubaj nie będzie wam po drodze, koniecznie zajrzyjcie na Time Out Market na targu Al Bahar w sąsiedztwie Dubai Mall, Burdż Chalifa i słynnych, tańczących wieczorami fontann. Na tym nowym jedzeniowym targu znalazło się miejsce dla 17 restauracji serwujących dania Bliskiego Wschodu, ale też z innych rejonów świata. A co najważniejsze – ceny są tu przystępne, co przy wielu drogich atrakcjach w Dubaju jest istotne.

Spędziłem tu bardzo przyjemny wieczór, zajadając pyszne falafele i chlebki z zatarem (porcja dla dwóch osób za 38 zł) w restauracji Liban – Allo Bejrut. A po kolacji obejrzałem wspomniany pokaz fontann. Te ożywają co 30 minut od godziny 18 każdego dnia. I przyznaję, że ta tańcząca woda wciąż robi na mnie wrażenie.