„Pomiędzy Alpami Huńskimi a Morzem Sarmackim jest Polska, która od rzeki Wandalus, jak dowiedziałem się od samych jej mieszkańców, zwie się ziemią Wandalów" – pisał około roku 1212 Gerwazy z Tilbury, wykładowca prawa kanonicznego na uniwersytecie w Bolonii. Alpy Huńskie to Karpaty, Morze Sarmackie – Bałtyk. Ale na jakiej podstawie średniowieczny duchowny powiązał Polaków z Wandalami? 

Polska, kraj królowej Wandy i Wandalów

Imion informatorów Gerwazego nie znamy, ale na pewno nie kierowały nimi złe intencje. Jednym z nich mógł być sam Wincenty Kadłubek. W „Kronice Polski” stwierdził, że od imienia legendarnej królowej Wandy „ma pochodzić nazwa rzeki Wandal (Wisła), ponieważ ona stanowiła ośrodek jej królestwa. Stąd wszyscy, którzy podlegali jej władzy, nazwani zostali Wandalami”.

Kadłubek studiował we Francji i prawdopodobnie we Włoszech. Mógł więc poznać dokumenty określające ziemie polskie jako kraj Wandalów. W „Kronikach państwa Franków” pod datą 796 r. zanotowano bowiem, że „Pepin podążył do kraju Wandalów i owi Wandalowie ruszyli mu naprzeciw”. „Kroniki z Sankt Gallen” doprecyzowują, że „Wandalowie zostali pokonani”.

W czasie gdy powstawały te dokumenty, Wandalów nie było już w Europie, nie istniało także stworzone przez nich państwo w północnej Afryce. Pepin, już jako król Longobardów wkroczył na polecenie ojca na teren dzisiejszych Węgier by poskromić wojowniczych Awarów. Ten koczowniczy lud, który szokował Europejczyków męskimi fryzurami w postaci dwóch starannie zaplecionych warkoczy, nie miał z Wandalami nic wspólnego.

Czy Mieszko I był Wandalem?

Wiedza kronikarzy z VIII i IX w. o środkowej Europie była bardzo ograniczona, więc mogli nie rozróżniać jej mieszkańców. Ale dwa stulecia później dobrze znający ten region niemiecki historyk i geograf Adam z Bremy napisał, że Słowiańszczyzna (Sclavonia) „zamieszkana jest przez Winnilów, których niegdyś nazywano Wandalami”. Mało tego, w „Żywocie świętego Udalryka” (Vita Sancti Uodalrici) autorstwa księdza Gerharda, proboszcza katedry w Augsburgu, Mieszka I przedstawiono jako księcia Wandalów. 

Polacy nie protestowali. Skojarzenie Wandalów z wandalizmem, czyli bezmyślnym niszczeniem cudzego mienia, pojawiło się znacznie później. Po raz pierwszy w styczniu 1794 r., gdy biskup Henri Grégoire tak określił ekscesy rewolucjonistów w raporcie przekazanym Konwentowi. Posłużył się chwytliwym neologizmem, nawiązując do złupienia Rzymu przez Wandalów w 455 r.

Było to wydarzenie powszechnie znane, ale najeźdźcy nie wykroczyli wówczas poza reguły epoki. Zagarnęli łupy, bogaczy wzięli jako zakładników z nadzieją na okup za ich uwolnienie, ubogich sprzedali na targach niewolników. Do czasu wystąpienia Grégoire’a Wandalów nie uważano więc za wyjątkowych okrutników i niszczycieli. 

Królowa Wanda, córka Kraka, pokonała Niemców

Wincenty Kadłubek na swój sposób wyjaśnił, z czego wynikało skojarzenie środkowoeuropejskich Słowian z łupieżcami Rzymu. W swojej „Kronice Polski” napisał, że po śmierci legendarnego Kraka na tronie zasiadł jego młodszy syn. Okazało się jednak, że nowy władca szedł do władzy po trupach i zamordował prawowitego następcę tronu, swego starszego brata. Gdy odkryto prawdę, bratobójcę skazano na wygnanie, a tron powierzono córce Kraka: Wandzie.

O jej rękę zabiegał – według określenia Kadłubka – „tyran lemański”, czyli król Alemanów (związku plemion niemieckich). Wanda odmówiła. Gdy odtrącony zalotnik najechał Polskę, stanęła na czele wojsk i odparła atak. Upokorzony Niemiec popełnił samobójstwo, przebijając się własnym mieczem. Wanda panowała długo i szczęśliwie. Od jej imienia – jak podsumowuje kronikarz – „pochodzi nazwa rzeki Wandal, która stanowiła środek jej królestwa; stąd wszyscy, którzy podlegali jej władzy, nazwani zostali Wandalami”. 

Anonimowy autor XIII-wiecznej „Kroniki wielkopolskiej” twórczo rozwinął tę opowieść. Według niego Wanda odwdzięczyła się bogom za uratowanie miasta i złożyła samą siebie w ofierze. Rzuciła się do rzeki nazywanej odtąd jej imieniem – Wandal. Dlatego „Polacy i inne ludy słowiańskie sąsiadujące z ich państwem nazwani zostali nie Lechitami, lecz Wandalitami”.

Polacy, potomkowie Noego i Wandala

Kroniki poprzestające na wyjaśnieniu etymologicznych związków Polaków z Wandalami okazały się niewystarczające w czasie jednoczenia państwa przez Władysława Łokietka. Potrzebne było silniejsze spoiwo łączące naród. Dostarczył go związany z królewskim dworem franciszkanin Dzierzwa, który wpisał nasze pradzieje w historię biblijną.

„Przede wszystkim wiedzieć należy, że Polacy pochodzą z rodu Jafeta, syna Noego” – zaczął swój wywód. Poprzez 13 pokoleń doprowadził go do Negnona, ojca czterech synów. Najstarszym z nich „był Wandal, od którego wywodzą się Wandalowie zwani obecnie Polakami”. To on „nazwał od swego imienia rzekę, którą obecnie nazywa się pospolicie Wisłą”. 

Według Dzierzwy wiele wieków później, gdy Polakom zagroził najazd „trzystu tysięcy Gallów”, obwołali królem wybitnego wodza Kraka. Tak powstało państwo polskie. Jego władca na cześć praprzodka Wandala nadał swej córce imię Wanda. 

Wersję Dzierzwy z niewielkimi modyfikacjami powtórzył nasz najwybitniejszy kronikarz Jan Długosz. Jego anonimowi kontynuatorzy dodali do niej nawet informację, że „Polacy, czyli Wandalowie” dotarli do Afryki. Tam oblegali Hipponę, „co zostało dobrze wyłożone w Żywocie świętego Augustyna”. Niszczycielski przemarsz Wandalów przez Europę nie wywoływał więc u naszych przodków zażenowania, lecz dumę z ich wojennych dokonań.

Dobry nastrój trwał do późnego renesansu, gdy odkryto zapomniane dzieła starożytnych autorów. Okazało się, że w nich również znajdują się wzmianki o Wandalach. I nie do końca pasują do rodzimej wersji historii.

Polska jako kolebka ludów słowiańskich i germańskich

W swojej „Historii naturalnej” rzymski historyk Pliniusz Starszy wymienił Wandalów jako najpotężniejszy z pięciu ludów... germańskich. Kilkadziesiąt lat później Tacyt w „Germanii” doprecyzował, że Wandalowie zamieszkują terytoria położone na wschód i północ od Łaby. Podważało to słowiański rodowód Wandalów-Polaków. 

Sytuację dodatkowo skomplikował niemiecki historyk i humanista Albert Krantz. Powołując się na autorów antycznych i średniowiecznych opublikował w 1519 r. „Wandalię”, czyli historię germańskich Wandalów. Według niego byli oni potomkami Noego osiadłymi po biblijnym potopie w środkowej Europie. Część powędrowała z czasem na południe i zachód, natomiast ci, którzy pozostali, przyjęli nazwę Słowianie (Sclavi). 

Do podobnych wniosków doszedł niezależnie od Krantza rektor Akademii Krakowskiej Maciej z Miechowa. W swoim słynnym „Traktacie o dwóch Sarmacjach” z 1517 r. uznał Wandalów za lud germański, który podobnie jak Słowianie od zawsze zamieszkiwał na ziemiach Królestwa Polskiego. Gdy je opuścił, Polacy – potomkowie Jafeta i Lecha – „za zrządzeniem Boga doszli do wielkiej liczby i zapełnili sobą Wandalię, czyli Polskę nad rzeką Wandal, która teraz zowie się Wisłą”.

Archeologia jako nauka jeszcze wówczas nie istniała. Jednak Miechowita trafnie sugerował, że siedzibą Wandalów, z której wyruszyli na podbój Zachodu i północnej Afryki, były ziemie polskie. W jego ujęciu Polska była kolebką wielu różnych ludów, także germańskich. Słowianie nie przybyli do niej ze Wschodu, lecz przebywali tu „od potopu, są tam nadal i za wolą Bożą będą”.

Spory o Wandalów

Jeszcze bardziej jednoznacznie za germańskością Wandalów opowiedział się sekretarz Zygmunta I Starego, humanista i historyk Marcin Kromer. W traktacie „O pochodzeniu i czynach Polaków ksiąg trzydzieści” (1555 r.) uznał wywody o pochodzeniu Słowian od Jafeta za naciągane. A utożsamianie z nimi Wandalów – za błędne. Przekonywał, że na rozległe zalesione równiny Polski migrowały różne ludy. Według niego Wandalowie – podobnie jak inne plemiona germańskieprzybyli z północy. Natomiast Słowianie z położonej na wschodzie Sarmacji. 

Przy słowiańskości Wandalów twardo jednak obstawał kolejny wybitny dziejopis doby renesansu, Marcin Bielski. Jego zdaniem słowiańscy Wenedowie i Wandalowie to jeden i ten sam ludSarmaci. Jego kolebka znajdowała się w rejonie Morza Czarnego. A „tam, skąd oni wyszli żadnych Niemców blisko nie było i dziś nie masz, tylko co naszy ludzie” – pisał w „Kronice wszytkiego świata” (1551–1555). Także nazwa Wandalów jest według niego słowiańska. Wywodzi się od zawołania „wen dalej!”. Joachim Bielski, syn Marcina, nie tylko popularyzował wersję ojca. Jako sekretarz Zygmunta III Wazy żalił się królowi na brak patriotyzmu u Kromera, który „nawet Wandality nasze własne nam wziął i Niemcom przypisał”. 

Prawda o Wandalach

Spory między uczonymi niewiele już jednak obchodziły brać szlachecką. Ta wraz z przeorientowaniem polityki Rzeczpospolitej Obojga Narodów na wschód, za swych przodków uznała Sarmatów. Po rewolucji francuskiej już nie wypadało przyznawać się do związków z ludem, którego nazwa stała się synonimem bezmyślnego barbarzyństwa. A w okresie zaborów germańskość Wandalów Polakom już bardzo odpowiadała. Jednak właśnie wtedy archeolodzy zaczęli dostarczać dowodów potwierdzających teorię Macieja Miechowity o etnicznej mozaice na ziemiach polskich.

W latach 1904–1905 Karol Hadaczek, archeolog z Uniwersytetu Lwowskiego odkrył w wiosce Gać pod Przeworskiem cmentarzysko z epoki żelaza. Składało się z około 180 grobów ze spopielonymi ciałami zmarłych i należącymi do nich przedmiotami: bronią, narzędziami, ceramiką itp. Powstało między III wiekiem p.n.e.  a V w. n.e. Zdaniem prof. Hadaczka było reliktem kultury stworzonej przez ludność germańską. 

W późniejszym okresie podobnych odkryć dokonano na terenie Śląska, Małopolski, Mazowsza i Wielkopolski. W 1931 r. czeski archeolog i slawista Lubor Niederle zaproponował, by cywilizację obejmującą cały ten obszar nazwać od miejsca pierwszych znalezisk kulturą przeworską.

Dziś wiadomo, iż tworzyły ją różne ludy, głównie Celtowie i Germanie, w tym Wandalowie. Ich obecności na ziemiach polskich już nikt nie kwestionuje. Przedmioty znalezione w grobie dziecka odkrytym w 2006 r. w Osieku pod Jarocinem oraz w 2007 r. w grobie kobiety w Łętowicach pod Tarnowem dostarczyły kolejnych dowodów potwierdzających germańskość Wandalów. 

Koniec kultury przeworskiej i migracja Wandalów

Najstarsze znaleziska są datowane na III/ II w. p.n.e. Jak wykazuje w monografii „Wczesne fazy kultury przeworskiej” prof. Teresa Dąbrowska – właśnie wtedy na terenie północnej Polski pojawili się Wandalowie. Otwarte pozostaje pytanie, skąd przybyli. Na ogół przyjmuje się, że ze Skandynawii, ale dowodów, które by to jednoznacznie potwierdzały, nie ma. Mocną poszlakę stanowi podobieństwo między znaleziskami na obszarze kultury przeworskiej i w duńskim Kraghede. Analogie dotyczą zarysu domów, kształtu i zdobień ceramiki oraz jakości broni.

Kulturę Wandalów nazywa się często „żelazną”, gdyż do grobów składali niemal wyłącznie przedmioty z tego metalu. To prawdopodobnie oni stworzyli wielki ośrodek hutniczy w Górach Świętokrzyskich z tysiącami dymarek.

Na przełomie IV i V w. kultura przeworska zanika. Zbieżność z okresem wielkiej wędrówki ludów, spowodowanej najazdem Hunów, nie mogła być przypadkowa. Przerażone plemiona germańskie uciekały wówczas na zachód, wkraczając do słabnącego Cesarstwa Rzymskiego. Również Wandalowie opuścili środkową Europę, a powstałą próżnię wiek później zaczęły wypełniać ludy słowiańskie. 

Upadek państwa Wandalów

Szlak dalszej wędrówki Wandalów został dobrze udokumentowany. Przeszli przez południowe Niemcy, Francję, Hiszpanię do północnej Afryki, gdzie utworzyli silne państwo. Z niego dokonywali łupieżczych wypadów na wyspy Morza Śródziemnego, a w 455 r. – na Rzym. W pierwszej połowie VI w. rozbili ich Bizantyjczycy. Jako wyznawców herezji ariańskiej – skazali na zapomnienie. Większość deportowali do Italii i na Bliski Wschód, gdzie rozpłynęli się w miejscowej ludności. 

Wandalowie nie byli więc Prapolakami, ale przez 600 lat żyli na ziemiach polskich. Tu ukształtowali swoją tożsamość, stali się ludem świadomym swej odrębności. Stworzyli organizację plemienną na tyle silną, że dostrzeżono ją w Cesarstwie Rzymskim. Stąd wyruszyli na swój długi marsz. Ponieważ na migrację nigdy nie decydują się wszyscy członkowie danej społeczności, rozproszone grupy Wandalów – co do tego historycy są zgodni – przetrwały nad Wisłą do nadejścia Słowian i wymieszały się z nimi. A to oznacza, że DNA niejednego Polaka może zawierać ich geny.