„Opowieść o dwóch miastach” Dickensa, „Władca pierścieni” i „Hobbit” Tolkiena czy „Mały książę” Antoine'a de Saint-Exupéry'ego. Każdy z tych tytułów to światowy bestseller, sprzedany w nakładach przekraczających sto milionów egzemplarzy. Robi wrażenie, czyż nie? Warto jednak wspomnieć, że równie poczytnym tytułem, co największe klasyczne dzieła literatury, jest wydawnictwo, które początkowo miało być tylko barową ciekawostką.

„Księga rekordów Guinnessa” stanowi rejestr osiągnięć ważnych, zabawnych i całkowicie nieistotnych, ale interesujących. Każdy może zapisać w niej swoje nazwisko. Wystarczy tylko mieć pasję, niezwykłe umiejętności i pozytywnie przejść proces weryfikacji zgłoszenia rekordu. 

Powstanie Księgi rekordów Guinnessa

Co wspólnego ma „Księga rekordów Guinnessa” ze znanym na całym świecie stoutem? Znacznie więcej niż tylko nazwisko autora słynnego piwowara. Gdyby nie browar St. James's Gate Brewery, najbardziej prestiżowy rocznik niezwykłych osiągnięć nigdy by nie powstał.

W 1756 roku Arthur Guinness wydzierżawił browar Leixlip. Trzy lata później wziął w dzierżawę kolejną firmę: St. James's Gate Brewery. To właśnie wtedy zaczął warzyć swoje flagowe piwo o charakterystycznym gorzkim smaku, w którym rozsmakowała się cała Irlandia, a z czasem – cały świat. 

W 1951 roku na czele firmy stał Hugh Beaver. 10 listopada wybrał się na polowanie, podczas którego wdał się w dyskusję ze swoimi towarzyszami. Gdy nie udało się mu ustrzelić przelatującej siewki złotej, między mężczyznami wywiązał się spór o to, który z łownych ptaków Europy jest najszybszy. Gdy dyrektor generalny wrócił do swojej posiadłości Castlebridge House stwierdził, że nigdzie nie można tego zweryfikować.

Doszedł wówczas do wniosku, że dyskusje podobne do tej toczą się każdego wieczoru, w każdym brytyjskim pubie. Wówczas w jego głowie narodził się pomysł spisania wyników tych słownych potyczek w formie księgi, która posłuży jako pomoc przy barowych dyskusjach.

W urzeczywistnieniu tego zamierzenia pomógł mu jeden z pracowników browaru. Christopher Chataway polecił dyrektorowi swoich kolegów z czasów studenckich – braci Norrisa i Rossa McWhirterów. Po rozmowach, bliźniacy prowadzący londyńską agencję informacyjną dostali zlecenie opracowania księgi, której tytuł miał upamiętniać twórcę browaru i jego flagowy produkt.

Ich agencja zebrała dostateczną ilość interesujących faktów. 27 sierpnia 1955 roku ukazało się pierwsze wydanie „The Guinness Book of Records”. Księga zawierała 198 stron, a pierwszy nakład opiewał na tysiąc egzemplarzy. Jeszcze przed Bożym Narodzeniem stała się brytyjskim bestsellerem. 

W 1956 roku wydawnictwo trafiło do Stanów Zjednoczonych. Za wielką wodą „Księga...” rozeszła się w nakładzie przekraczającym 70 tysięcy egzemplarzy. Ten sukces zachęcił wydawców do rozszerzenia rynku. Tytuł znany i ceniony jako najrzetelniejsze źródło wiedzy o niezwykłych osiągnięciach i rekordowych wyczynach zaczął być wydawany w stu krajach.

Pierwsza polska edycja – „Księga rekordów Guinnessa 1990” – ukazała się w 1989 roku, nakładem wydawnictwa Reprom. Liczyła 295 stron. Ostatni drukowany rocznik rekordów – „Księga rekordów Guinnessa 2011” – ukazał się w naszym kraju w 2010 roku. Od tego czasu nie wznowiono druku.

Ile jest rekordów Guinnessa?

Warto podkreślić, że drukowane wersje rocznika zawierają wyłącznie wybrane najciekawsze osiągnięcia. Wszystkie ustanowione rekordy są natomiast publikowane w internetowej bazie. Znajduje się tam ponad 60 tysięcy osiągnięć, a ich liczba cały czas rośnie.

Za każdym osiągnięciem stoi inny pomysł. Chętni mogą wybierać spośród niezliczonych kategorii, w większości zaskakujących i nieoczywistych. Należy jednak pamiętać, że nie wszystkie osiągnięcia mogą doczekać się publikacji. Ostateczna decyzja zawsze należy do Guinness World Records.

Niektóre pomysły są modyfikowane, a nieliczne odrzucane. Dotyczy to przede wszystkim rekordów godzących w przyjęte normy społeczne, etyczne i prawne. W tym związanych ze sportową jazdą po drogach publicznych, z krzywdzeniem zwierząt, marnowaniem żywności czy stwarzających zagrożenie dla środowiska naturalnego.

Czy rekordziści Guinnessa otrzymują wynagrodzenie?

Do Guinness World Records rokrocznie wpływa ok. 30 tys. zgłoszeń osób, które chcą zaistnieć w słynnej księdze. Samo ustanawianie lub bicie rekordu Guinnessa nie jest jedynym skomplikowanym etapem przedsięwzięcia. Każdy pomysł przechodzi weryfikację, następnie weryfikowana jest nadesłana dokumentacja potwierdzająca wyczyn. Do wpisu wiedzie długa i kręta droga. Czy to się opłaca?

Cóż, zależy, co przez to rozumiemy. Guinness World Records nie płaci za ustanawianie i bicie rekordów. Nie partycypuje w kosztach związanych z przedsięwzięciem, nie prowadzi akcji sponsorskich ani nie zapewnia niezbędnego sprzętu. GWR pełni rolę arbitra, więc wszystkie wydatki leżą po stronie osoby chcącej upamiętnić swój wyczyn w „Księdze...”. Poza wpisem, jedyną nagrodą jest dyplom potwierdzający osiągnięcie.

Skoro rekord Guinnessa nie wiąże się z żadnym wynagrodzeniem, dlaczego tyle osób podejmuje wyzwanie? Cóż, ilu śmiałków, tyle motywacji. Niektórzy chcą wypromować swoje nazwisko lub markę. Inni podejmują próbę w ramach akcji charytatywnych, jeszcze inni chcą pokonać swoje słabości i ograniczenia. 

Najdziwniejsze rekordy Guinnesa

Zostawmy motywację, a skupmy się na pomysłach. Trzeba przyznać, że rekordzistom Guinnessa nie brakuje talentu, ale i fantazji. Przykład? Proszę bardzo – 21 grudnia 2020 roku Adam Zdanowicz zaprezentował najwyższy rower świata. Skonstruowany przez niego pojazd mierzył 7,41 m wysokości. Białostocki konstruktor customowych jednośladów pobił rekord w ramach akcji „Śmieć dla jednego, skarb dla drugiego”.

Jeżeli mierzący ponad 7 metrów wysokości rower jest dziwny, to co powiedzieć o największym kłębku ludzkich włosów? 13 grudnia 2021 roku, amerykański fryzjer Steve Warden wykonał kulę o masie 102,12 kg i pobił poprzedni rekord o 25 kg.

Rekord w liczbie skoków na skakance nie wydaje się specjalnie dziwny. A gdyby skakać na siedząco, z wyprostowanymi nogami? 17 czerwca 2016 roku dokonała tego Anika Stuhr. Niemiecka akrobatka wykonała w ten sposób aż 108 skoków w ciągu minuty.

Skakanie na skakance w pozycji siedzącej może i jest dziwne, ale w porównaniu z wchodzeniem po schodach na głowie wydaje się całkowicie normalną aktywnością. W styczniu 2015 roku chiński atleta Li Long Long pokonał w ten sposób 36 stopni. 

Użądlenie pszczoły jest bolesne, a dla osób uczulonych na jad tych owadów stanowi poważne zagrożenie. Nic dziwnego, że większość ludzi unika bliskiego kontaktu z tymi pożytecznymi owadami. Większość, ale nie wszyscy. 27 maja 2015 roku Gao Binggao pozwolił, by obsiadła go rekordowa liczba pszczół. W ciągu 270 minut na ciele chińskiego pszczelarza umieszczono 1,1 mln owadów, które ważyły 109,5 kg.

Polskie rekordy Guinnessa

A jak z biciem rekordów Guinnessa radzą sobie Polacy? Bardzo dobrze, bo nasz kraj znajduje się wysoko w czołówce pod tym względem. Mimo że Polska leży w strefie klimatu umiarkowanego ciepłego przejściowego (według klasyfikacji Okołowicza), okazuje się, że świetnie radzimy sobie z zimnem, na co wskazują rekordy związane z morsowaniem

30 grudnia 2023 roku Katarzyna Jakubowska ustanowiła rekord najdłuższego kontaktu całego ciała z lodem. Rekordzistka wytrzymała 3 godziny 6 minut i 45 sekund. Z kolei 29 lipca 2023 roku Krzysztof Gajewski osiągnął czas 3 godzin 11 minut i 27 sekund i ustanowił rekord najdłuższej kąpieli w lodzie.

Nasi rodacy świetnie radzą sobie także z jazdą rowerową w nieco bardziej ekstremalnym wydaniu. 29 lipca 2023 roku Kamil Kobędzowski ustanowił rekord w jeździe na jednym kole tyłem, pokonując dystans 331,78 m. Niemałym wyzwaniem jest też jazda na jednym kole do przodu. Każdy, kto choć raz próbował wykonać ten z pozoru łatwy trik, doskonale wie, że przejechanie choćby kilku metrów wymaga niemałej wprawy i doszlifowanej techniki. Łatwo można sobie wyobrazić, jak trudno jest utrzymać równowagę, jeżdżąc w ten sposób przez godzinę. W 2016 roku Marek Sieradzki ustanowił rekord w tej kategorii, przejeżdżając 25015,2 m. To osiągnięcie zostało już przebite, ale liczy się fakt, że nazwisko Polaka znalazło się na liście rekordzistów.

Powyżej wymieniliśmy zaledwie kilka przykładów rekordowych osiągnięć Polaków. Wskazanie wszystkich jest niemal niemożliwe, bo nasi rodacy reprezentujący najróżniejsze dyscypliny zapisali na swoim koncie tyle osiągnięć, że trudno wszystkie zliczyć.