Na targu w Belleville handlarze przekrzykują się po francusku i arabsku „Un euro, un euro! Jalla!”. „Salam alejkum” – witają się ze stałymi klientami i już pakują im do toreb miękkie mango, bakłażany i kolczaste opuncje.

Na straganie obok kupuję oliwki marynowane z cytryną. Obok młoda Arabka wrzuca na rozgrzany olej okrągłe placki, w smaku podobne do naszych pączków. Naprzeciwko Malijka z trójką dzieci kupuje kurczaka halal i siatkę merguezów – kiełbasek z jagnięciny.

Spacer ulicami Paryża 

Siadam w jednej z kafejek przy boulevard de Belleville, który w letnie wieczory przypomina Tunis. Zamawiam miętową herbatę i zagaduję wiekowego Algierczyka, by doradził, gdzie szukać Maghrebu w Paryżu. – Po drugiej stronie Sekwany, blisko katedry Notre Dame – mówi. Jadę do Wielkiego Meczetu.

Przez chwilę przysłuchuję się imamowi, ale intryguje mnie niewielka grupka kobiet, które chowają się za rogiem meczetu. Idę za nimi do hammamu. Po peelingu całego ciała siadam na ciepłej posadzce. Kiedyś w łaźniach matki znajdowały dla synów żony, było to miejsce spotkań towarzyskich. Do dziś sporo tu z tego klimatu.

Jedna z Arabek doradza, bym koniecznie spróbowała kuskusu w restauracji obok meczetu. Farid, kelner, usadza mnie przy pozłacanym stole i pyta: – Czy wiesz, że trzecim ulubionym daniem Francuzów, zaraz po kaczce i omułkach z frytkami, jest berberyjski kuskus?

Paryż to najbardziej wielokulturowe miasto Europy. Znaleźć tu można przedstawicieli wszystkich kultur: Arabów, Afrykanów, Azjatów, Amerykanów itd. We Francji żyje ok. 5,8 mln imigrantów (czyli ok. 8,8 proc. populacji), z czego połowa to Francuzi naturalizowani.

Place des Vosges – najstarszy plac w Paryżu, w dzielnicy Marais. / fot. Getty Images

Goutte d’Or – imigrancka dzielnica w Paryżu

Mori, mieszkający tu Malijczyk, pokazuje mi paryską Afrykę. Jedziemy do dzielnicy Goutte d’Or. Tu kupujemy malijski przysmak: wędzoną barakudę. Chodzimy po sklepach z materiałami na tradycyjne sukienki bubu, oglądamy sztuczne włosy, z których Afrykanki skręcają warkoczyki. U fryzjera przyglądamy się procesowi zaplatania włosów, układania afro i czesania peruk.

Potem Mori przedstawia mnie „Kawalerowi”, najbardziej znanemu krawcowi w dzielnicy. Na wieszakach eleganckie garnitury: różowe, pomarańczowe i w kolorowe pasy. Wreszcie idziemy do restauracji Nioumre, na najlepszy w okolicy thiéboudiène, senegalskie danie z ryba, czerwonym ryżem i kasawą. – Po wizycie w Goutte d’Or nie musisz już jechać do Afryki! – śmieje się Mori.

U progu II wojny we Francji żyło 300 tys. Żydów. W Paryżu mieszkali głównie w dzielnicy Pletzl. Teraz stanowi ona część Marais, znanej z barów dla gejów i najmodniejszych sklepów z ubraniami. Obserwuję młodych chłopców w kipach obok synagogi przy ulicy Pavée. Zza ich mundurków wystają frędzle tałesu.

– Teraz to dzielnica turystyczna, ale zachowała przedwojenny styl – mój przyjaciel Jean wskazuje na sklep z modnymi ubraniami. Wstępujemy do żółtego sklepu Finkelsztajna, przy rue de Rosiers. Od mówiących po polsku sprzedawczyń kupuję kiszone ogórki i świeżą chałkę.

Kawałek dalej, za błękitnymi drzwiami piekarni, próbujemy makowca i sernika. Zapada zmrok, gdy wyjeżdżamy. – Szabat szalom! – krzyczy za nami księgarka z muzeum sztuki i historii judaizmu, które na koniec odwiedzamy. Szalom! I do zobaczenia.

Paryż – dojazd, nocleg, jedzenie, rozrywka 

  • Dojazd: 

Z Warszawy do Paryża lata Air France, ok. 600 zł w dwie strony. Tanimi liniami Ryanair z lotniska w Modlinie na lotnisko w Beauvais dolecimy za niespełna 500 zł. Autobus do centrum Paryża kosztuje 15 euro, podróż trwa ok. 2 godz.

  • Nocleg: 

Hotel Amour i Grand Amour, 8 rue de Navarin i 17 rue de la Fidélité, ceny: ok. 450 zł za noc. Jeśli lądujecie na lotnisku Orly, to wart uwagi jest hotel ibis Paris Orly, do którego z lotniska kursuje bezpłatny autobus. Dwuosobowy pokój ze śniadaniem to wydatek ok. 289 zł za noc. 

  • Jedzenie: 

Na obiad wstąpcie do Foyer de la Madeleine na placu niedaleko kościoła de la Madeleine. Za trzydaniową ucztę zapłacicie tylko 8 euro. 

  • Rozrywka:

Barrio Latino, klub z muzyką do tańca, wieczory salsowe, 46-48 rue du Faubourg Saint-Antoine.
Le Comptoir Général, klub i kawiarnia w stylu afrykańskim, w piątki muzyka reggae i koncerty, 80 quai de Jemmapes.

Tekst ukazał się na łamach magazynu „National Geographic Traveler Extra – 25 miast na weekend” (nr 01/2018).