Gdy spojrzeć na mapę warszawskiego metra, widok nie imponuje. Mapy kolejek w Londynie, Berlinie czy Paryżu prezentują się jak abstrakcyjne obrazy z setkami krzyżujących się nitek. Praga i Budapeszt to dzieła bardziej modernistyczne. Warszawie bliżej do minimalistów. Od paru lat są to dwie przecinające się kreski.

Przejechanie siedmiu stacji drugiej linii zajmuje dokładnie 12 min. Całe 6 km. Miłośnicy kolejki odpowiadają, że nie w ilości, ale w jakości siła. Bo trasa naszego metra, choć nie długa, prowadzi przez najciekawsze miejsca w mieście. Wystarczy bilet jednodniowy w kieszeni, żeby zobaczyć wszystko to, co stolica ma najlepszego do zaoferowania. Jej dynamizm, energię, ale i trudną historię, z którą do dziś musi się mierzyć.

Krótka historia Warszawy

Zaczynamy w okolicy ronda Daszyńskiego. Znajduje się tu miejsce obowiązkowe dla każdego, kto chce poczuć ducha miasta. Muzeum Powstania Warszawskiego. Stworzono je na terenie dawnej elektrowni tramwajów miejskich. Wiele osób sądzi, że to miejsce klucz do zrozumienia Warszawy. W przejmujący sposób pokazane są tu losy stolicy i jej mieszkańców z 1944 r. Wystawa skonstruowana jest tak, by działać na wszystkie zmysły. Ogłusza dźwięk karabinów maszynowych i granitowego bruku, po którym chodzą zwiedzający, przytłacza ścisk kanałów, przeraża mrok bunkra.

Ciekawscy mogą zajrzeć do kawiarni Pół Czarnej i podejrzeć pracę podziemnej drukarni. A na koniec udać się na projekcję filmu Miasto ruin. Za to wszystko muzeum nagrodzono złotym certyfikatem Polskiej Organizacji Turystycznej.

Warszawa stolicą biznesu i wieżowców 

Po wyjściu z MPW szukamy charakterystycznych dachów przypominających motyle, czyli wejścia do metra. Są na tyle duże i krzykliwe, że trudno ich nie zauważyć. Tak jak i graficznych nazw stacji zaprojektowanych przez malarza Wojciecha Fangora. Właśnie podjeżdża pociąg. Za półtorej minuty będziemy w innym świecie. Pełnym wieżowców, pośpiechu i ludzi w garniturach.

Tu Rondo ONZ, mówi z głośników Maciej Gudowski, który przez warszawiaków został wybrany głosem metra. Wychodzimy i wita nas biznesowe centrum miasta. Nie mamy ani cienia wątpliwości, że jesteśmy w europejskiej stolicy, gdzie czas to pieniądz.

Nad głowami pręży się drapacz chmur Rondo 1, w którym światła w biurach palą się do późnych godzin nocnych. Obok wystaje budynek hotelu InterContinental, w którym na 42. piętrze znajdują się basen z najlepszym widokiem w mieście i bar, z którego oglądać można panoramę centrum. W tym słynny apartamentowiec w kształcie żagla: Złota 44 autorstwa Daniela Libeskinda. Tu płaci się najwięcej za metr mieszkania w Polsce.

Klimat przedwojennej Warszawy

Z kubkiem kawy na wynos jedziemy na Świętokrzyską. To stacja przesiadkowa. To tu krzyżują się obie linie metra. I to stąd można dojść na dopiero co wyremontowaną Próżną. Przed wojną była centrum handlu towarami metalowymi. W 1940 r. weszła w obręb warszawskiego getta. Trzeba przyznać, że niedawna rewitalizacja tej krótkiej, bo 200-metrowej ulicy udała się znakomicie.

Odzyskano tu oryginalny bruk ułożony w charakterystyczny dla starej Warszawy wzór wachlarza. Starannie odnowione budynki po jednej stronie przypominają, że to miasto było kiedyś jednym z najpiękniejszych w Europie. A zachowana w oryginalnym stanie kamienica na końcu ulicy z czarno-białymi fotografiami z czasów wojny zamiast okien pozwala przenieść się w czasie. Nawet knajpy oddają tu charakter przedwojennej Warszawy.

Szlakiem ulicy Nowy Świat 

Klimat starej Warszawy czuć też przy stacji Nowy Świat-Uniwersytet. Inteligencki charakter miejsca podkreślają świetne księgarnie. Kultowa Bolesława Prusa naprzeciwko bramy uniwersyteckiej, reporterskie Wrzenie Świata przy Gałczyńskiego czy niszowy, ale bardzo dizajnerski Supersalon na Chmielnej 10.

Jeszcze kilka lat temu Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście były opanowane jedynie przez biegnących na zajęcia studentów i turystów. Atmosfera była dość sztywna, straszyły drogie knajpy z dość wątłym życiem nocnym. Na szczęście w ostatnich latach ta część Traktu Królewskiego wraca do łask warszawiaków.

Jego drugie życie widać szczególnie wieczorami, gdy cała okolica tętni życiem. A na ławkach, które grają muzykę Chopina, przesiadują ci, którzy lubią obserwować pulsujący rytm miasta.

Warszawa, Nowy Świat – 1930 rok / fot. Getty Images

Powiśle – tu tętni miejskie życie

Następna stacja to Centrum Nauki Kopernik na Powiślu. To miejsce od jakiegoś czasu walczy o miano „centrum warszawskiej hipsterki” z placem Zbawiciela, czule nazywanym przez warszawiaków Zbawixem. Tam na śniadania przyciąga kawiarnia Charlotte, a na wieczorne piwo zawsze pełny ludzi Plan B.

Powiśle jednak dotrzymuje mu kroku. Są tu fajne sklepy z dizajnem (Brovarna 4, Product Placement), świetne knajpy, w tym wegańskie Veg Deli czy włoska Boscaiola. Ciekawe kawiarnie, jak Kafka, czy restauracja Rabarbar. Ale też kultowe już miejsce na śniadanie i lunch (zawsze pełny SAM czy Na Lato) i wieczorne piwo (bar Warszawa Powiśle). Na ulicach młodzi w modnych ubraniach, z obowiązkowymi raybanami na nosach.

Ta część Warszawy w tym roku wyjątkowo nabrała kolorytu. A to za sprawą niedawno otwartych bulwarów nad Wisłą. Choć nie są jeszcze w pełni dokończone, to oddany do użytku odcinek napawa optymizmem. Porozstawiane wzdłuż nich bary z leżakami i hamakami zbudowane z kontenerów pozwalają na pełen luz. Wszystko bezpretensjonalne i z widokiem na prawy brzeg Wisły. Ten dziki i ukochany przez warszawiaków. Na którym w dzień opalają się i robią rodzinne pikniki. A wieczorami palą ogniska.

Warszawa zwraca się w stronę Wisły, a letnie plażowanie stało się jednym z ulubionych sposobów na spędzanie wolnego czasu.

Ulica Francuska, czyli Saska Kępa śladami Agnieszki Osieckiej

Przeprawa na drugą stronę Wisły jeszcze nigdy nie była tak łatwa; można pożegnać godzinne korki. W dwie minuty przejeżdżamy pod rzeką i wysiadamy na stacji Stadion Narodowy. Tu odbywają się największe sportowe wydarzenia w mieście, ale nie tylko. Także wielkie koncerty czy targi książki.

Czerwono-biała konstrukcja szczególnie atrakcyjnie atrakcyjnie wygląda nocą, kiedy jest efektownie podświetlona. Stąd już tylko krok od plaż nad Wisłą i letnich ogródków. Beach bary takie jak Babie Lato czy Grunt i Woda to latem jedne z najmodniejszych miejsc w mieście. Dalej idziemy na Saską Kępę, która nie została zniszczona podczas wojny, dzięki czemu ocalały tu wspaniałe modernistyczne kamienice.

Widok na centrum Warszawy / fot. Getty Images

Wystarczy krótki spacer po dzielnicy, by zrozumieć, dlaczego New York Times nazwał to miejsce jednym z najciekawszych w tej części Europy. Główna arteria, czyli ulica Francuska, usiana jest knajpami. Ale warto zagłębić się w mniejsze uliczki, w których kryją się architektoniczne perły. My podążamy szlakiem poetki Agnieszki Osieckiej, która mieszkała przy ul. Dąbrowieckiej 25 (o czym informuje zawieszona na kamienicy tablica w kształcie książki).

Wieczorne rozmowy prowadziła w kawiarni Sax przy Francuskiej 31 (dziś La Catrina z jedzeniem meksykańskim) lub Sułtanie przy Obrońców 12a (dziś restauracja Maska). Osiecka odlana z brązu siedzi teraz przy stoliku na Francuskiej i wita przechodniów, którzy często zostawiają jej w rękach bukiety kwiatów.

Magia warszawskiej Pragi 

Zwiedzanie Warszawy kończymy na placu Wileńskim, na Starej Pradze, gdzie wciąż pełno kamienic z czerwonej cegły, magicznych podwórek z kiczowatymi madonnami i z bazarami, na których ciągle można usłyszeć praska gwarę. Najlepiej przyjechać tu wieczorem.

Na ul. 11 Listopada czeka zagłębie klubów alternatywnych z zawsze godnym polecenia Składem Butelek. Na Ząbkowskiej można potańczyć w lokalu W Oparach Absurdu. Na koncert warto się wybrać do industrialnej Fabryki Trzciny. Tylko uwaga! Praskie balowanie należy zakończyć przed pierwszą w nocy w dni powszednie lub trzecią w weekendy. Wtedy przestaje działać metro.

Tekst ukazał się na łamach magazynu „National Geographic Traveler Extra – Polska 70 pomysłów na wakacje” (nr 02/2019).