Gdy człowiek zrozumiał, że Ziemia jest kulą krążącą wokół własnej osi, pojął mechanizm rządzący zjawiskami dnia i nocy. Później połączył dni w tygodnie, a tygodnie – w miesiące. Obserwując towarzyszące im zmiany w przyrodzie, stworzył kalendarz solarny i lunarny.

System rachuby czasu na przestrzeni lat podlegał licznym modyfikacjom, aż wyewoluował do formy kalendarza gregoriańskiego, którego używamy do dziś. Czy jest możliwe, że to narzędzie posłużyło do ukrycia jednego z największych, a być może nawet największego spisku w dziejach ludzkości? 

Co to jest hipoteza czasu widmowego?

Mówiąc o hipotezie czasu widmowego (fantomowego), na myśli trzeba mieć przypuszczenie, które w 1991 roku zaproponował Heribert Illig i które cztery lata później rozwinął dr Hans-Ulrich Niemitz. Zdaniem niemieckiego historyka, kalendarz gregoriański jest narzędziem mistyfikacji, której celem było wprowadzenie do historii błędnej rachuby czasu. Zgodnie z tym przypuszczeniem, znaczna część średniowiecza nigdy się nie wydarzyła.

Zdaniem Illiga, nie żyjemy w XXI (w XX, w czasie powstania hipotezy), a w XVIII wieku. Jak to możliwe? Badacz wysnuł wniosek, że Kościół miał zawiązać spisek z cesarzem Ottonem III. Lata od 614 do 911 miały być całkowicie wymyślone. Dlaczego ktoś miałby się dopuścić tak gigantycznego fałszerstwa i jak miałby tego dokonać? Żeby to wyjaśnić, musimy cofnąć się do starożytności.

Gdy granice imperium rzymskiego zaczęły się poszerzać, różne systemy rachuby czasu, obowiązujące w różnych jego częściach, stały się sporym problemem. Juliusz Cezar postanowił się z tym uporać, wprowadzając kalendarz juliański (w 45 roku p.n.e.). System ten opierał się na roku słonecznym. Przyjęto wówczas, że rok ma 365,25 dnia, co było błędnym założeniem. Faktyczna liczba dni w roku słonecznym to 365,24219 dnia. Mówimy więc o różnicy rzędu 11 minut.

Niewiele? Tylko pozornie. Po 128 latach, ta różnica przekłada się na jeden utracony dzień. Na przestrzeni piętnastu wieków, Wielkanoc przypadała zazwyczaj na 11 marca. Tymczasem Kościołowi zależało, żeby najstarsze święto chrześcijańskie było datowane na 21 marca, czyli na dzień równonocy wiosennej. Żeby skorygować nieścisłość kalendarza juliańskiego, w 1582 roku wprowadzono kalendarz gregoriański, dodając do niego 10 utraconych dni.

Można tu dostrzec pewną nieścisłość. Skoro poprzedni kalendarz doprowadzał do utraty jednego dnia co 128 lat, to w roku przyjęcia gregoriańskiego systemu rachuby czasu należałoby dodać nie 10, a 13 utraconych dni. Korekta zaproponowana przez papieża odpowiadała około 1200 z 1500 lat, które minęły od czasu kalendarza juliańskiego. Co zatem stało się z niemal 300 latami?

Hipoteza czasu widmowego zakłada, że w naszej erze pojawiły się około trzy stulecia, które nigdy nie miały miejsca, a przyjęcie kalendarza gregoriańskiego miało być celowym zatuszowaniem spisku zawiązanego przed wiekami. W swoich badaniach Illig zauważył, że pomiędzy 614 a 911 rokiem brakuje artefaktów i oryginalnych zapisów.

Mowa tu o okresie, na który przypadają lata panowania Karola Wielkiego i poprzedzającym nastanie czasu władzy dynastii ottońskiej. Przesunięcie czasu o trzy stulecia, z VII do X wieku, miało być celowym działaniem Ottona III i Sylwestra II, odpowiadającym pojmowaniu chrześcijańskiego millenaryzmu.

Argumenty przemawiające za hipotezą czasu widmowego

Autorzy hipotezy czasu widmowego właśnie brak pamiątek historycznych z tego okresu wskazują jako jeden z koronnych argumentów, przemawiających za ich przypuszczeniem. Illig wskazał też, że architektura z X wieku do złudzenia przypominała tą z V wieku.

Kolejne nieścisłości zauważył w obszarze budownictwa warownego. O ile istnieje mnóstwo zamków wybudowanych do roku 600 i po roku 1000, to nie zachowały się prawie żadne wzniesione pomiędzy tymi okresami. Jak sam twierdzi, dokumentacja historyczna wskazuje, że w brakującym czasie miało powstać ok. 1700 takich budowli. Tymczasem po większości nie pozostał żaden ślad.

Kolejny rzekomy argument to niemal całkowity brak wybitnych postaci historycznych z tamtego okresu, poza osobą Karola Wielkiego. Zgodnie z hipotezą, twórca pierwszego europejskiego imperium od czasu upadku cesarstwa zachodniorzymskiego miał nigdy nie istnieć. Hipoteza określa go jako postać fikcyjną, będącą wyidealizowaną wersją Ottona III (taką postać dziś określilibyśmy mianem Mary Sue). W tym miejscu pojawia się jednak pytanie: po co ktoś miałby wykreować osobę cesarza? Fikcyjne powiązania Ottonów z Karolem Wielkim miały legitymizować ich władzę.   

Fakty, które przeczą hipotezie czasu widmowego

Zwolennicy hipotezy czasu widmowego uparcie forsują argumenty, mające nadać jej pozory teorii, jednak całkowicie ignorują te wyraźnie jej przeczące. A takich jest sporo.

Po pierwsze, astronomia. Dawne obserwacje astronomiczne, zwłaszcza dotyczące zaćmień Słońca przed 600 rokiem naszej ery, nie zgadzają się z chronologią Illiga. Weźmy choćby relację dotyczącą zaćmienia centralnej gwiazdy Układu Słonecznego, spisaną w 59 roku naszej ery przez Pliniusza Starszego. Także zaćmienie z 418 roku naszej ery pokrywa się z przyjętą i stosowaną chronologią.

Cofnijmy się w czasie do starożytności. Kolejny fakt obalający tezę czasu fantomowego to dwa zaćmienia Słońca, które zdarzyły się pod koniec wojen grecko-perskich, pierwsze z 2 października 480 roku i drugie – z 14 lutego 478 roku. Zgodne z obecną astronomią, nie z hipotezą czasu widmowego, pozostają także obserwacje komety Halleya w starożytnych Chinach.

Po drugie, rozmiar spisku. Autorzy hipotezy czasu widmowego podnoszą, że Karol Wielki był postacią całkowicie fikcyjną. Gdyby tak było, oznaczałoby to, że także dzieje reszty Europy są jednym wielkim fałszerstwem. Przyjmując twierdzenie zwolenników spisku za prawdziwe, należałoby uznać, że historia Bizancjum, papiestwa, anglosaskiej Anglii czy choćby ekspansji muzułmanów na tereny dawnego cesarstwa zachodniorzymskiego to część spisku, a takie przykłady można mnożyć. Zresztą, nie dotyczy to tylko dziejów Europy, bo dokumenty historyczne musieliby zafałszować także islamscy kronikarze, dodając do nich setki lat.

Tymczasem dobrze udokumentowane wojny Bizancjum ze światem islamu stanowią nie potwierdzenie, a lukę w tej tezie i przyznał to nawet sam Niemitz. Trudno bowiem uwierzyć, że w imię chwały cesarza tak duża część ówczesnego świata podjęłaby się zakłamania własnej historii.

Po trzecie, kalendarz gregoriański. Faktem jest, że papież przesunął kalendarz nie o 13, a o 10 dni. Należy jednak podkreślić, że 10-dniowa korekta nie opierała się o początek kalendarza juliańskiego w 45 roku p.n.e. Papież przywrócił Wielkanoc do synchronizacji już po tym, jak w 325 roku została przesunięta o trzy dni przez sobór nicejski. W sumie, do wcześniejszego systemu rachuby czasu dodano nie 10, a 13 dni. Ten fakt jednoznacznie wskazuje, że hipoteza czasu widmowego bazuje na błędnych założeniach. Tym samym obala twierdzenie Illiga i w świecie nauki całkowicie kończy dyskusję na ten temat.