W sierpniu minie półtora roku od wybuchu wojny w Ukrainie. 24 lutego 2022 r. Władimir Putin podjął decyzję o napaści zbrojnej na naszych wschodnich sąsiadów, rozpoczynając tym samym największy konflikt w Europie od momentu zakończenia II wojny światowej. Mimo upływu kolejnych miesięcy, naród ukraiński nieustannie może liczyć na wsparcie państw Zachodu, w tym także Polski, która tylko w pierwszych dniach rosyjskiej inwazji przyjęła miliony uchodźców uciekających w obawie o swoje życie.  

W sieci znajdziemy wiele fundacji i organizacji pozarządowych, które nie zapominają o wojnie i wciąż organizują zbiórki dla potrzebujących obywateli Ukrainy. Nie mniej ważne jest również symboliczne wsparcie. Na początku roku, w Dzień Jedności Ukrainy i w 333. dniu wojny, w centrum Nowego Jorku pojawiła się wyjątkowa instalacja złożona z 300 słoneczników, czyli jednego z symboli naszych wschodnich sąsiadów. Konstrukcja powstała z inicjatywy polskiej kampanii społecznej Unify Ukraine, której celem było uświadomienie Amerykanom, że w Ukrainie nadal toczy się wojna, a jej obywatele potrzebują pomocy cały czas. 

Rosyjscy turyści w obliczu wojny 

Sankcje, jakie wobec Rosji wprowadziły kraje Starego Kontynentu, odczuli przede wszystkim zwykli mieszkańcy, planujący wakacje w europejskich kurortach. Przestrzeń powietrzna nad większością europejskich państw została zamknięta dla rosyjskich samolotów, a ambasady znacznie ograniczyły wydawanie wiz turystycznych. Przekonała się o tym chociażby rosyjska tenisistka Witalija Djaczenko, która w kwietniu tego roku nie została wpuszczona na pokład samolotu PLL LOT, lecącego z Kairu do Warszawy.

Sytuacje – pod pretekstem podreperowania gospodarki po pandemii COVID-19 – postanowiły wykorzystać państwa, które do tej pory nie zabrały oficjalnego stanowiska wobec sytuacji, bądź nie poparły żadnej ze stron. Mimo nieustannych apeli międzynarodowych organizacji oraz władz Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, chętnie goszczą wczasowiczów z Rosji.

Na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy turystycznym rajem dla rodaków Władimira Putina stała się Turcja. Tylko w pierwszym kwartale tego roku kraj ten odwiedziło aż 265 tysięcy Rosjan. Rosyjscy wczasowicze jeszcze chętniej odwiedzają Zjednoczone Emiraty Arabskie. Z danych za pierwszy kwartał 2023 r. wynika, że ZEA jako wakacyjną destynacją wybrało 357 tys. obywateli Federacji Rosyjskiej. W czołówce krajów, które chętnie goszczą turystów ze Wschodu, plasują się także Tajlandia, Sri Lanka, Maroko oraz Kuba. 

Protesty w Batumi

Jednak nie wszędzie Rosjanie są witani z otwartymi rękoma. Dowodem na to są ostatnie wydarzenia z Batumi w południowo-zachodniej Gruzji, gdzie odbyły się protesty przeciwko przybyciu rosyjskiego wycieczkowca Astoria Grande, który wyruszył z Soczi i zgodnie z planem miał jednodniowy postój w drugim co do wielkości gruzińskim mieście. 

Mieszkańcy „powitali” sąsiadów z Północy mało euforycznymi okrzykami przy akompaniamencie hymnu narodowego Gruzji i Ukrainy. Część demonstrantów zaczęła rzucać w kierunku autobusów przewożących pasażerów statku jajkami i butelkami. W ten sposób protestanci stanowczo wyrazili swój sprzeciw wobec polityki prowadzonej przez Władimira Putina. Oliwy do ognia dodali uczestnicy wycieczki, którzy nie ukrywali swojego zaskoczenia zachowaniem miejscowych. Jeden z nich stanowczo przyznał, że „jesteśmy Związkiem Radzieckim, jesteśmy jednym krajem”, co jeszcze bardziej rozwścieczyło protestujący tłum. 

Protesty w Batumi / Fot. Vyacheslav Madiyevskyy / Ukrinform/Future Publishing via Getty Images

Protestujących wsparła prezydent krajuSalome Zurabiszwili. Z kolei Irakli Kobachidze, lider partii Gruzińskie Marzenie, która popierała obecnie urzędującą głowę państwa, potępił demonstracje. Według gruzińskiego MSW, w czasie protestów zatrzymanych zostało dziewięć osób. Jak podają media, rosyjski wycieczkowiec Astoria Grande zarejestrowany jest na Seszelach pod nazwą Goodwin Shipping Limited, dzięki czemu skutecznie omija międzynarodowe sankcje. 

Przypomnijmy, że w 2008 roku Rosja zaatakowała Gruzję, by w ten sposób wesprzeć dążenia Osetii Południowej i Abchazji do osiągnięcia pełnej niepodległości. Choć w teorii sporne terytoria są wciąż uznawane przez większość demokratycznych państw świata za część Gruzji, to w praktyce w pełni zależne są od Federacji Rosyjskiej. 

Protesty w Batumi / Fot. Vyacheslav Madiyevskyy / Ukrinform/Future Publishing via Getty Images