Witalija Djaczenko to rosyjska tenisistka, sklasyfikowana aktualnie w trzeciej setce światowego rankingu. Najwyżej notowana była na 71. pozycji w listopadzie 2014 roku. Największym osiągnięciem zawodniczki ze Wschodu jest trzecia runda wielkoszlemowego Wimbledonu sprzed pięciu lat. Pokonała po drodze swoją utytułowaną rodaczkę Marię Szarapową i Amerykankę Sofię Kenin, późniejszą mistrzynię Australian Open. 

W ostatnim czasie Rosjanka nie błyszczy formą i uczestniczy głównie w zawodach niższej rangi. W minionym tygodniu 32-latka rywalizowała w Egipcie, gdzie zdołała wygrać zaledwie jeden mecz. Z Kairu miała polecieć do Calvi – to tam od poniedziałku rozgrywany jest turniej Ladies Open de Calvi-Eaux de Zilla.

Choć nazwisko rosyjskiej tenisistki widniało na liście zgłoszeń, Witalija Djaczenko ostatecznie nie powalczy o triumf na Kostaryce. Dlaczego? Pochodząca z Soczi zawodniczka nie została bowiem wpuszczona na pokład samolotu PLL LOT, który miał odlecieć do Warszawy. 

Witalija Djaczenko nie została wpuszczona na pokład samolotu PLL LOT

Witalija Djaczenko poinformowała za pośrednictwem mediów społecznościowych, że musiała spędzić noc na lotnisku w Kairze. Była 71. rakieta świata nie została bowiem wpuszczona na pokład samolotu Polskich Linii Lotniczych LOT, lecącego ze stolicy Egiptu poprzez Warszawę do Nicei. Powodem miał być rosyjski paszport.

Przypomnijmy, że po tym, jak Władimir Putin wypowiedział wojnę Ukrainie, obywatele Federacji Rosyjskiej nie mogą wjeżdżać na terytorium Polski przez granicę zewnętrzną w celach gospodarczych, sportowych, turystycznych lub kulturalnych. Ograniczenie obowiązuje także na lotniczych i morskich przejściach granicznych. 

Witalija Djaczenko / Fot. Mike Hewitt/Getty Images

Sama zainteresowana nie kryła oburzenia całą sytuacją. W internetowym poście zaznaczyła, że miała ze sobą listy wspierające od WTA i ITF, a także dokumenty potwierdzające, że jej ojciec urodził się w Ukrainie i pracuje dla ONZ. 

– PLL LOT odmówiły mi lotu na turniej na Korsyce, ponieważ jestem posiadaczką rosyjskiego paszportu. Takie są zasady linii. Miałam wszystkie listy poparcia od WTA, ITF, ale w dzisiejszym świecie niczego to nie zmienia – żaliła się Djaczenko. 

W dalszej części wpisu czytamy: – Skontaktowałam się z moim ojcem, który urodził się na Ukrainie, a obecnie pracuje w ONZ, by wyjaśnić tę sytuację. Rodziny osób z paszportem dyplomatycznym mogły zawsze latać po świecie. Niestety, teraz wszystko się zmieniło. Odmówiono mi wstępu na pokład tylko ze względu na to, gdzie się urodziłam. 

Co ciekawe, Djaczenko próbowała dostać się do Europy samolotem Lufthansy, ale niemieckie linie lotnicze, podobnie jak LOT, nie wpuściły reprezentantki Rosji na pokład swojej maszyny. 

– W efekcie tego spędziłam osiemnaście godzin na lotnisku w Kairze. Spałam na ławce, nie miałam nic do jedzenia i nie mogłam opuścić terminalu. Zostałam potraktowana jako obywatel trzeciej kategorii. Wydałam kilka tysięcy euro, by tylko dostać się na turniej. Nie udało się, bo żadne linie lotnicze nie chcą przewozić Rosjan – skwitowała. 

LOT tłumaczy, dlaczego nie wpuścił Rosjanki na pokład samolotu 

Przedstawiciele PLL LOT w komunikacie wysłanym Polskiej Agencji Prasowej podkreślili, że działali zgodnie z prawem i nie było żadnych uchybień z ich strony.

– PLL LOT nie mogły zaakceptować na swoim rejsie obywatelki Federacji Rosyjskiej, działając zgodnie z rozporządzeniem Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 13 marca 2020 r. w sprawie czasowego zawieszenia lub ograniczenia ruchu granicznego na określonych przejściach granicznych (Dz.U. 2020 poz. 435 z późniejszymi zmianami). W zapisach rozporządzenia zostały wprowadzone ograniczenia na określonych przejściach granicznych, w tym lotniskowych, w stosunku do obywateli Federacji Rosyjskiej podróżujących spoza Strefy Schengen – brzmi oficjalne stanowisko polskiego przewoźnika. 

Sprawa odbiła się szerokim echem w rosyjskich mediach, które zarzucają polskiej stronie rusofobię i dyskryminację ze względu na narodowość. Rodacy namawiają Djaczenko,  by ta walczyła o zadośćuczynienie i odszkodowanie za niesłuszną ich zdaniem decyzję polskiego przewoźnika.