W liceum uczyliśmy się, że płeć dziecka określają chromosomy płciowe. Kropka. XX oznacza dziewczynkę, a XY chłopca. Czasem nie jest to jednak takie proste. Dziś wiemy, że poszczególne elementy „męskości” i „kobiecości” nie zawsze są idealnie uporządkowane. Zestaw chromosomów XX nie gwarantuje obecności jajników, pochwy, estrogenu, utożsamiania się z płcią kobiecą i kobiecego zachowania, a kombinacja XY nie zawsze powoduje wykształcenie się jąder, penisa, produkcję testosteronu, utożsamianie się z płcią męską i zachowanie typowe dla mężczyzn. Zdarza się, że osoba z chromosomami XX pod względem anatomicznym, fizjologicznym i psychologicznym bardziej przypomina mężczyznę i odwrotnie.
 

Embrion na początku ma parę prymitywnych organów – gonad pierwotnych. Gdy ma 6–8 tygodni, przekształcają się one w gonady męskie lub żeńskie. Zróżnicowanie płciowe uruchamia zazwyczaj gen znajdujący się na chromosomie Y. Gen SRY sprawia, że gonady pierwotne przekształcają się w jądra. Następnie jądra wydzielają testosteron i inne męskie hormony (zwane łącznie androgenami), co sprawia, że płód wykształca prostatę, mosznę i penis. Gdy genu SRY brak, gonady pierwotne stają się jajnikami wydzielającymi estrogen i płód nabiera anatomicznych cech kobiety (macica, pochwa, łechtaczka).
 

Czasem jednak coś idzie nie tak. Genu SRY może zabraknąć lub może być uszkodzony, co spowoduje, że embrion XY nie wykształci męskiej anatomii i po urodzeniu zostanie uznany za dziewczynkę. Może też pojawić się na chromosomie X, co sprawi, że embrion XX wykształci cechy męskie i zostanie uznany za chłopca.
 

Mogą też zdarzyć się wariacje genetyczne niezwiązane z genem SRY, np. zespół całkowitej niewrażliwości na androgeny (complete androgen insensitivity syndrome – CAIS). Wtedy komórki embrionu XY w niewielkim stopniu lub wcale nie reagują na męskie hormony. Chociaż gonady pierwotne przekształcają się w jądra i płód produkuje androgeny, nie wykształcają się męskie zewnętrzne narządy płciowe. Dziecko wygląda jak dziewczynka, ma łechtaczkę, pochwę i na ogół dorasta w przeświadczeniu, że jest dziewczyną.
 

Kim zatem jest to dziecko? Dziewczynką, za którą się uważa? Czy – ze względu na obecność chromosomów XY, nie mówiąc już o jądrach w jamie brzusznej – „tak naprawdę” jest chłopcem?
 

Oti ma 9 lat i urodziła się jako chłopiec, ale nigdy tak się nie czuła. Gdy zaczęła mówić, nie mówiła „czuję się dziewczynką”, tylko „jestem dziewczynką”. Za jej sprawą rodzice i trójka starszego rodzeństwa Oti dołączyli do społeczności transgenderowych aktywistów. – To wspaniałe doświadczenie. Poznaliśmy świetnych ludzi, którzy wiele przeszli. Dzięki niej stałem się bardziej otwarty. Jestem jej tatą, ale to Oti daje mi przykład – mówi jej tata, David.

 

35-letnia Georgiann Davis urodziła się z CAIS, ale dowiedziała się o tym dopiero w wieku 20 lat, przypadkiem przeglądając swoją dokumentację medyczną. Nikt nigdy nie wspomniał o chromosomach XY, choć lekarze stwierdzili ten fakt, gdy miała 13 lat. W wieku 17 lat przeszła operację usunięcia niezstąpionych jąder. Rodzice nie zdradzili jej jednak prawdziwego powodu zabiegu. Uznali, że lepiej będzie, jeśli lekarze powiedzą, że znaleźli przedrakowe zmiany w jajnikach i trzeba je usunąć. Woleli skłamać, że grozi jej rak, niż powiedzieć, że jest osobą interseksualną – której układ rozrodczy i geny nie pasują do definicji kobiety ani mężczyzny.
 

Czy to było aż tak straszne? – Davis, obecnie socjolog pracująca na University of Nevada w Las Vegas, zastanawia się w książce Contesting Intersex: The Dubious Diagnosis. Myślałam, że muszę być strasznym dziwolągiem, skoro nawet rodzice nie potrafili powiedzieć mi prawdy.
 

Inny rodzaj interseksualizmu występuje w pewnym regionie Dominikany. Czasem mówi się o nim lekceważąco guevedoce – „penis na 12. urodziny”. Po raz pierwszy naukowo zainteresowała się nim w latach 70. Julianne Imperato-McGinley, endokrynolog z Weill Cornell Medical College w Nowym Jorku, która usłyszała o dzieciach z takim problemem żyjących w wiosce Las Salinas. Imperato-McGinley wiedziała, że normalnie w embrionach męskich w ósmym tygodniu ciąży specjalny enzym przekształca testosteron w silnie oddziałujący hormon DHT. Gdy pojawia się DHT, zaczyna wykształcać się penis, gdy go nie ma – z tej samej struktury formuje się łechtaczka. W embrionach z tym rodzajem interseksualizmu, jak stwierdziła Imperato-McGinley, nie występuje enzym przekształcający testosteron w DHT, więc dzieci te rodzą się z zewnętrznymi narządami płciowymi wyglądającymi na kobiece. Wychowywane są jak dziewczynki. Niektóre uważają się za normalne dziewczynki, inne czują, że są trochę inne, ale nie wiedzą dlaczego.
 

Drugi etap maskulinizacji w czasie dojrzewania nie wymaga DHT, tylko wysokiego poziomu testosteronu, który produkowany jest u tych dzieci w normalnych ilościach. W wieku około 12 lat następuje u nich wzmożona produkcja testosteronu, jak u większości chłopców, która sprawi, że staną się mężczyznami (co do zasady niepłodnymi). Obniża im się głos, rozwijają się mięśnie, pojawia się owłosienie na ciele i twarzy. A organ, który wydawał się łechtaczką, przekształca się w penisa.
 

Gdy Imperato-McGinley po raz pierwszy pojechała na Dominikanę, świeżo upieczeni mężczyźni traktowani byli podejrzliwie i musieli udowadniać swą męskość. Zanim mogli być zaakceptowani jako mężczyźni, poddawano ich rytuałom z wykorzystaniem ostrych narzędzi. Dziś cechę tę zauważa się zaraz po urodzeniu, bo rodzice nauczyli się dokładniej przyglądać narządom rozrodczym noworodków. Mimo to często takie dzieci wychowywane są jak dziewczynki.
 

Płeć to amalgamat kilku elementów: chromosomów (X i Y), anatomii (wewnętrznych i zewnętrznych narządów płciowych), hormonów (względnych poziomów testosteronu i estrogenu), psychologii (tożsamości płciowej) oraz kultury (zdefiniowanych przez społeczeństwo zachowań przypisanych danej płci). Czasami osoby, które urodziły się z chromosomami i genitaliami odpowiadającymi jednej płci, zdają sobie sprawę, że są transpłciowe, to znaczy wewnętrznie utożsamiają się z płcią przeciwną, a czasem nie utożsamiają się z żadną.