Rosja i Chiny w Arktyce: cele i sposoby podboju

Otwarcie nowych granic zaczęło się pewnego spokojnego sierpniowego poranka 2007 r., gdy para rosyjskich łodzi podwodnych zanurzyła się na 4000 m pod powierzchnię Oceanu Arktycznego i postawiła na biegunie północnym wykonaną z tytanu trójkolorową flagę. Obrazy z tego wydarzenia obiegły świat i szybko ściągnęły na Rosję krytykę Zachodu. Tamten rok należał do najgorętszych w historii. Miesiąc później naukowcy monitorujący ocean przez satelity ogłosili, że jego lodowa arktyczna pokrywa skurczyła się do rozmiarów nigdy wcześniej nienotowanych.

– To była największa utrata w historii ludzkości nie przewidziana nawet w najczarniejszych modelach klimatycznych – powiedział Jonathan Markowitz, profesor stosunków międzynarodowych na University of Southern California.

– Wszystkimi to wstrząsnęło. Nagle zrozumieliśmy, że lód szybko znika, a niektóre kraje zdecydowały się podjąć pewne kroki.

Dziś Rosja stała się pod wieloma względami dominującą potęgą w Arktyce. Ma największą na świecie flotę zdolną pływać przez cały rok w ekstremalnych warunkach północnych wód i utrzymuje dziesiątki baz wojskowych za kręgiem polarnym. USA mają w Arktyce jedną bazę: lotnisko na ziemi dzierżawionej w północnej Grenlandii.

Rosja rozmieściła na północy nowe oddziały, zwiększyła aktywność łodzi podwodnych i zaczęła patrolować arktyczne niebo swoimi samolotami, które notorycznie naruszają przestrzeń powietrzną NATO. Ale, jak powiedział mi Markowitz i inni badacze tematu, rosyjska aktywność na północy odzwierciedla bardziej wewnętrzne plany niż globalne ambicje. Północne terytoria zamieszkuje 2 mln Rosjan, są tam duże miasta, jak Murmańsk czy Norylsk.
W sumie mieszkająca w Arktyce ludność Kanady i USA to mniej niż ćwierć rosyjskiej populacji tych rejonów. W Stanach Zjednoczonych największe arktyczne miasto, Utqiaġvik, wcześniej Barrow, to dom dla zaledwie 4 tys. osób. Rosjanie gospodarczo w dużej mierze polegają na wydobyciu kopalin – wyjaśnia Markowitz. Postrzegają Arktykę jako przyszłą strategiczną bazę surowcową. Podobnie uważa Yun Sun, pracownik naukowy waszyngtońskiego Stimson Center.

Jego zdaniem chińska ekspansja w Arktyce ma podobne do rosyjskich cele, bardziej skupia się na zasobach niż terytoriach. Oprócz inwestycji w rosyjską ropę i gaz Chiny są szczególnie zainteresowane uzyskaniem dostępu do nowych szlaków wodnych, które mogłyby skrócić czas transportu między portami Azji i Europy o całe dwa tygodnie. W styczniu zeszłego roku chiński rząd opublikował białą księgę polarnych inwestycji. Opisał w niej siebie jako państwo w pobliżu Arktyki, które chciałoby współpracować z innymi krajami na rzecz budowy Polarnego Jedwabnego Szlaku przeznaczonego dla handlu i badań.

– Należy się temu uważnie przyglądać – mówi Sun. – Przetłumaczę ci słowo w słowo to, co powiedzieli mi Chińczycy: „Wiemy, że nie mamy praw do Arktyki, ale jeśli jest w niej cokolwiek, co moglibyśmy zdobyć, nie chcemy tego przegapić”.