Na świecie nie brakuje lotnisk, na których nawet doświadczeni podróżnicy mogą poczuć lekki niepokój podczas lądowania. Tak jest chociażby na Maderze, gdzie znajduje się jedno z najtrudniejszych lotnisk na świecie. Piloci często muszą krążyć nad wyspą, zanim wylądują lub nawet zawracać do kontynentalnej części Portugalii. Niedawno przekonał się o tym dziennikarz Travelera Maciej Wesołowski.

Pierwsze lądowanie Dreamlinera na Antarktydzie

Tytuł najbardziej niebezpiecznego lotniska na świecie należy jednak do portu lotniczego Lukla we wschodnim Nepalu. Skąd takie trudności w lądowaniu właśnie tam? Cóż, lotnisko znajduje się na niecodziennej wysokości. Mowa bowiem o 2860 m n.p.m., a więc jeszcze wyżej niż Rysy. Ale wciąż nie jest to najbardziej nietypowe miejsce na świecie, w którym lądują samoloty. W ostatnim czasie na nagłówki trafił pas startowy wykonany z... lodu i śniegu.

15 listopada pierwszy w historii Boeing 787 Dreamliner wylądował na lodowym pasie o długości 3 kilometrów i szerokości 60 metrów. Imponujących rozmiarów lądowisko wyrzeźbione ze śniegu i lodu powstało na lotnisku Troll na Antarktydzie.

Lot ze Skandynawii na Antarktydę to coś więcej niż zwykłe międzykontynentalne połączenie. 13 listopada samolot należący do floty linii lotniczych Norse Atlantic Airways wyleciał z Oslo. Następnie zatrzymał się w Kapsztadzie. Stamtąd kontynuowano podróż dalej na południe.

Historyczny lot na Antarktydę. Czy to przełom w turystyce?

Mimo że Dreamliner dotarł na miejsce o 2 nocy czasu lokalnego, na niebie cały czas świeciło słońce. To dlatego, że na biegunie południowym trwa dzień polarny. Na biegunie północnym zachodzi odwrotne zjawisko. Pod koniec października polscy naukowcy ze stacji na Svalbardzie uwiecznili ostatni zachód słońca w tym roku. Dzień wróci tam dopiero za parę miesięcy.

Boeing 787 Dreamliner to pierwszy w historii samolot szerokokadłubowy, który dotarł na szósty kontynent. Nie oznacza to jednak, że Antarktyda stanie się teraz celem turystycznych wycieczek. Lot nie był realizowany w ramach regularnej siatki połączeń przewoźnika. Na pokładzie nie było też turystów. Pasażerowie to przede wszystkim naukowcy z Norweskiego Instytutu Polarnego. Wraz z nimi do stacji badawczej Troll na Ziemi Królowej Maud na Antarktydzie doleciało 12 ton sprzętu.

Wydarzenie uwiecznia nagranie. Krótki film z miejsca stał się hitem w sieci. Trzeba przyznać, że samolot lądujący na lodowym pasie startowym wygląda zjawiskowo.

Dlaczego to Boeing 787 Dreamliner poleciał na szósty kontynent?

Naukowcy i pracownicy linii lotniczych nie bez powodu wybrali właśnie ten konkretny model samolotu. Kluczowa była duża przestrzeń ładunkowa Dreamlinera oraz oszczędność paliwa.

– To dla całego zespołu Norse ogromny zaszczyt i ekscytacja, że wspólnie przeżyliśmy doniosły moment, jakim było lądowanie pierwszego Boeinga 787 Dreamliner – przekazał w oświadczeniu dyrektor generalny Norse Atlantic Airways, Bjørn Tore Larsen. – To prawdziwe świadectwo naszych świetnie wyszkolonych i wykwalifikowanych pilotów i załogi oraz naszych najnowocześniejszych samolotów.

Camilla Brekke, dyrektorka Norweskiego Instytutu Polarnego, dodała, że ​​korzystanie z większych samolotów jest bardziej zrównoważonym sposobem na dotarcie na kontynent szczególnie podatny na zmiany klimatu. – Najważniejszym aspektem są korzyści dla środowiska, jakie możemy osiągnąć dzięki wykorzystaniu dużych i nowoczesnych samolotów, które mogą pomóc w zmniejszeniu ogólnych emisji i śladu środowiskowego [...] Lądowanie tak dużego samolotu otwiera zupełnie nowe możliwości logistyczne w Troll, co przyczyni się również do wzmocnienia norweskich badań na Antarktydzie – zapowiedziała.