Na początku poprzedniej dekady władze amerykańskiego stanu Teksas wpadły na pomysł, mający zwiększyć bezpieczeństwo na drogach. Zdecydowano, że na świetlnych tablicach nad autostradami będzie wyświetlany licznik pokazujący, ile osób od początku roku zginęło na drogach.

Takie informacje ustawiano swego czasu również na polskich poboczach. Tzw. czarne punkty były miejscami, gdzie szczególnie często zdarzały się wypadki. Informowano o tym, podając, ile osób zginęło w danym miejscu, a ile zostało rannych.

Licznik śmierci nad głowami kierowców

W Teksasie wykorzystano elektroniczny system, wyświetlający jadącym różnego rodzaju informacje, działający także w Polsce. Zazwyczaj na takich tablicach pokazuje się telefony alarmowe albo informuje o robotach drogowych na dalszym odcinku drogi.

Tym razem jednak znaki wyświetlały komunikat: „W tym roku na drogach w Teksasie zginęło...” – i tu podawano aktualne statystyki.

Kampania miała stanowić ostrzeżenie i skłonić kierowców do większej ostrożności. Rozpoczęła się w 2010 r. Władze Teksasu zdecydowały, że komunikaty będą wyświetlane przez jeden tydzień każdego miesiąca.

Jak zebrano dane do badania?

Takie założenie leżące u podstaw kampanii było idealną okazją dla naukowców. Stosunkowo łatwo było bowiem zbadać, czy ostrzeżenia są skuteczne. Dwóch naukowców – Jonathan D. Hall z Uniwersytetu Minnesoty i Joshua M. Madsen z Uniwersytetu Toronto – zebrało dane z 880 „liczników śmierci”. Następnie badacze porównali je z informacjami o wypadkach w Teksasie w latach 2010–2017 r.

Wyniki tej analizy okazały się na tyle zaskakujące, że zostały właśnie opublikowane w prestiżowym czasopiśmie naukowym „Science”.

Ostrzeżenia zwiększają liczbę wypadków

Efekt wyświetlania danych o zgonach okazał się całkowicie przeciwny do zamierzonego. Naukowcy odkryli, że po zobaczeniu złowieszczego komunikatu ryzyko, że kierowca będzie miał wypadek na następnych 10 km drogi, rośnie o 4,5%.

Wydaje się, że nie jest to dużo. Jednak badacze wyliczyli, że w samym tylko Teksasie spowodowało to dodatkowych 2600 wypadków rocznie i o 16 ofiar śmiertelnych więcej. Gdyby zaś przełożyć to na całe Stany Zjednoczone, oznaczałoby to dodatkowych 17 tys. wypadków rocznie.

Psychologia ostrożności

– Nasze badanie pokazuje, że jednoznaczne i ostre komunikaty, trafiające bezpośrednio do odbiorcy, wypierają bardziej istotne kwestie bezpieczeństwa – napisali badacze w swojej pracy.

Co to oznacza? Liczniki śmierci nie tyle ostrzegają kierowców, ile ich rozpraszają. Część ich uwagi zostaje pochłonięta niepokojem spowodowanym dostrzeżeniem komunikatu o liczbie zgonów. A to powoduje, że mniej koncentrują się na tym, co dzieje się na drodze wokół nich.

Tę hipotezę potwierdzają dane statystyczne. W Teksasie liczba wypadków po wyświetlaniu komunikatów rosła na tych drogach, które były szersze, bardziej ruchliwe i miały więcej zjazdów. Czyli wymagały więcej uwagi.

Naukowcy podkreślają, że również wzbudzanie w kierowcach niepokoju miało fatalne skutki. W miarę upływu czasu, gdy na komunikatach wyświetlano coraz wyższe dane o ofiarach, liczba wypadków na następnych 10 km rosła. Natomiast w styczniu, gdy licznik zerowano, liczba wypadków w cudowny sposób malała – aż o 11 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca.

W podsumowaniu swoich badań naukowcy napisali: – Dobre intencje nie gwarantują dobrych rezultatów. Trzeba badać skutki podejmowanych interwencji, nawet tych najprostszych.

Dodali również, że badanie wskazuje na prosty i tani sposób poprawy bezpieczeństwa na drogach. Jest to po prostu zlikwidowanie „liczników śmierci”.


Źródło: Science.