Najbardziej złożona misja NASA, której celem jest dostarczenie do ziemskich laboratoriów próbek pobranych przez pracujący na Marsie łazik Perseverance, jest zagrożona. Wykonany przez niezależnych konsultantów audyt misji wskazał, że jej koszt wzrósł z 5 do 11 miliardów dolarów.

W dodatku problemy, jakich doświadcza misja, przesunęły jej kluczową fazę o około dekadę. – W latach 40. mamy nadzieję wysłać na Marsa misję załogową, a nie czekać na próbki. One miały m.in. pomóc nam znaleźć właściwe miejsce lądowania takiej misji – mówił w trakcie spotkania z mediami administrator NASA.

Problemy Mars Sample Return

O problemach Mars Sample Return mówi się od kilku lat. Zaczęło się od inwazji Rosji na Ukrainę. W świecie kosmicznym poskutkowało to m.in. zerwaniem współpracy między Europejską Agencją Kosmiczną (ESA) a Roskosmosem. Naukowcy i inżynierowie obu agencji mieli wspólnie opracować pojazd, którego celem było zebranie pozostawionych przez Perseverance tubek z próbkami marsjańskiego gruntu. On zaś miał dostarczyć je do rakiety zwanej MAV, czyli Mars Ascent Vehicle. Jest to lekka rakieta, która miała przetransportować próbki na orbitę. Ale projekt pojazdu został zawieszony. NASA stanęła przed zadaniem zmiany pierwotnej architektury misji.

Kolejnym pomysłem było użycie do transportu próbek helikopterów podobnych do Ingenuity. Ten plan opracowywano przez rok, lecz ostatecznie uznano, że sam wielki Percy dostarczy próbki do MAV-a. Tym bardziej, że ze względów bezpieczeństwa łazik pobiera z każdego miejsca dwie bliźniacze próbki. Jedną zostawia dla przyszłego urządzenia aportującego (fetch-rover), drugą przechowuje we własnym zasobniku.

Ogromny wzrost kosztu Mars Sample Return

Jednak te wszystkie zmiany nie tylko opóźniły pierwotne plany, ale też wygenerowały dodatkowe koszty. Biuro Inspektora Generalnego NASA (OIG) opublikowało 28 lutego audyt programu MSR. Stwierdzono w nim, że rosnące szacunki kosztów mogą być związane z brakiem stabilnego projektu kluczowych elementów misji i „początkowym nadmiernym optymizmem” w jej rozwoju.

W raporcie nie zidentyfikowano żadnych nowych poważnych problemów z MSR – poza oceną niezależnej komisji rewizyjnej we wrześniu 2023 r. Stwierdziła ona, że szacunki kosztów i harmonogramu programu są nierealistyczne, a całkowity koszt prawdopodobnie wyniesie od 8 do 11 miliardów dolarów. To skłoniło NASA do rozpoczęcia ponownej oceny ogólnej architektury MSR.

Misje naukowe NASA pod znakiem zapytania

– Ta kwota jest absolutnie nieakceptowalna. Gdybyśmy na nią przystali, zagrożone byłyby inne projekty naukowe, jak Dragonfly – misja na Tytana – czy misje wenusjańskie. Ale to nie oznacza też, że porzucimy MSR – mówił Bill Nelson.

Dodał, że w tzw. decadal survey, czyli dziesięcioletnim planie agencji, MSR został wyceniony na niespełna 5 miliardów dolarów. Z założeniem, że kwota ta może wzrosnąć o około miliard do maksymalnie dwóch. Ale nie podwoić się.

– Zwróciłem się do firm komercyjnych, do Jet Propoulsion Lab i innych centrów NASA, by do jesieni tego roku przygotowały propozycje nowej architektury dla Mars Sample Return. Takiej, która pozwoli na dostarczenie próbek na Ziemię nie później niż na początku lat 30. I która nie będzie kosztowała więcej niż zakładane 5–7 miliardów dolarów – dodał administrator.

– W NASA zajmujemy się nauką na najwyższym poziomie. Przywiezienie pobranych próbek z Marsa na Ziemię jest dla nas priorytetowym zagadnieniem. Aby przeprowadzić tak ogromną misję, wykorzystaliśmy dekady doświadczeń, jak też wsparcie niezależnych konsultantów. Wierzymy, że dzięki pomocy z zewnątrz uda się nam doprowadzić misję do szczęśliwego zakończenia – powiedziała szefowa misji naukowych NASA Nicky Fox.

Źródło: NASA.