Fazy snu: faza REM – jak przebiega? 3. i 4. stadium snu

Fazę snu REM (od ang. rapid eye movement – „szybkie ruchy gałek ocznych”) odkryli Eugene Aserinsky i Nathaniel Kleitman z Uniwersytetu Chicagowskiego w 1953 r. – ponad 15 lat po sporządzeniu mapy stadiów od 1. do 4. Sen REM wydaje się niezbędny do regulowania nastroju i utrwalania wspomnień. Za każdym razem, kiedy go doświadczamy, dosłownie, szalejemy.  Wcześniej, z uwagi na brak charakterystycznych cech na dawnych EEG, ten okres był uważany za wariant stadium 1. Lecz udokumentowanie charakterystycznego strzelania oczami, któremu towarzyszy obrzmienie narządów płciowych, spowodowało, że praktycznie wszystkie żywe marzenia senne mają miejsce właśnie w fazie REM. Nauka na temat snu została wywrócona do góry nogami.

W śnie REM jesteśmy całkowicie niezdolni do reakcji fizycznej i otępiali, nie możemy nawet regulować ciśnienia krwi. A jednak mózg bez problemu potrafi nas przekonać, że szybujemy w chmurach, zabijając smoki. Do wiary w rzeczy i stany niewiarygodne dochodzi dlatego, że w śnie REM rola zarządzająca mózgu jest usunięta z ośrodków logicznego myślenia i rejonów kontrolujących impulsy.

Produkcja dwóch specyficznych związków: serotoniny i noradrenaliny, zostaje całkowicie wyłączona. Obie te substancje są niezbędnymi neuroprzekaźnikami umożliwiającymi komunikację komórek mózgowych. Bez nich nasza zdolność do uczenia się i zapamiętywania jest poważnie osłabiona – pozostajemy w odmienionym chemicznie stanie świadomości.

Ale to nie jest stan podobny do śpiączki, jak w stadium 4. Podczas snu REM nasz mózg jest w pełni aktywny, pochłania tyle samo energii jak wtedy, gdy czuwamy. Snem REM rządzi układ limbiczny – region w głębi mózgu, w której rodzą się jedne z naszych najbardziej pierwotnych instynktów. Zygmunt Freud miał w praktyce rację, twierdząc, że sny odkorkowują prymitywne emocje. Układ limbiczny jest ośrodkiem popędu seksualnego, agresji i strachu, choć pozwala nam też odczuwać euforię, radość i miłość.

Niewielkie wybrzuszenie na pniu mózgu zwane mostem jest doładowywane w czasie snu REM. Elektryczne impulsy z mostu często trafiają do tej części mózgu, która kontroluje mięśnie w oczach i uszach. Powieki pozostają zazwyczaj zamknięte, ale gałki oczne poruszają się gwałtownie, być może reagując na intensywność snu. Nasze ucho wewnętrzne też jest aktywne, gdy śnimy. Podobnie dzieje się z tymi częściami mózgu, które generują ruch – to dlatego w snach często mamy wrażenie, że lecimy albo spadamy. Śnimy też w kolorach, o ile nie jesteśmy niewidomi od urodzenia. Ilekroć mężczyzna ma sen, nawet jeśli jego treść nie jest seksualna, dochodzi u niego do erekcji; u kobiet nabiegają krwią naczynia krwionośne pochwy. A ponadto w czasie snu, jakkolwiek by był absurdalny, prawie zawsze jesteśmy przekonani, że czuwamy. Najwspanialszy mechanizm rzeczywistości wirtualnej mieści się w naszych głowach.

Dzięki Bogu, że jesteśmy sparaliżowani. Kiedy śnisz, twój mózg próbuje doprowadzać do ruchu, ale działa w nim system, który szczelnie zamyka bramę do neuronów ruchowych. Istnieje parasomnia nazywana zaburzeniem zachowania podczas snu REM, w której ta brama nie zostaje zamknięta do końca, dzięki czemu ludzie zachowują się w spektakularny sposób.

Koniec sesji REM, podobnie jak stadium 4, wyznacza zazwyczaj krótkie przebudzenie. Jeżeli nie używamy budzika, ostatnie marzenie senne danej nocy często kończy nasz sen. Choć optymalny moment przebudzenia jest wyznaczany przez czas, jaki spędziliśmy we śnie, światło dzienne ma właściwości budzące. Gdy światło przesącza się przez powieki i dociera do siatkówki, zostaje wysłany sygnał do położonego w głębi mózgu regionu zwanego jądrem nadskrzyżowaniowym. Dla wielu z nas jest to moment, w którym sen się rozpływa, otwieramy oczy i bardzo szybko wracamy do życia na jawie.