Fazy snu: faza NREM – jak przebiega? 1. i 2. stadium snu

Gasimy światło, kładziemy się do łóżka i zamykamy oczy. Jeśli nasz rytm dobowy jest zgrany z cyklem dnia, jeśli szyszynka (gruczoł u podstawy mózgu) pompuje melatoninę i jeśli szereg innych sygnałów następuje zgodnie, nasze neurony szybko zapadają w sen. Neurony, a jest ich około 86 mld, to komórki tworzące mózgowy internet, komunikujące się ze sobą za pomocą sygnałów elektrycznych i chemicznych. Kiedy w pełni czuwamy, stanowią skłębiony tłum, komórkową burzę z piorunami.

Gdy rozbłyskują równo i rytmicznie, co na encefalogramie (EEG) wyrażają zgrabnie pomarszczone linie, to znak, że mózg jest skierowany do wewnątrz, odwrócony od chaosu życia na jawie. W tym samym czasie nasze receptory zmysłowe zostają stłumione i niebawem śpimy. Naukowcy nazywają to zasypianiem, czyli 1. stadium fazy NREM, która stanowi 80 proc. całego czasu snu. Zasypianie trwa jakieś pięć minut. Potem z głębi mózgu wydobywa się szereg iskier elektrycznych, które trafiają do kory mózgowej, siedziby języka i świadomości. Te półsekundowe wybuchy, nazywane wrzecionami, świadczą, że weszliśmy w 2 stadium snu.

Nasze mózgi nie są mniej aktywne, gdy śpimy, jak uważano przez długi czas, tylko działają w inny sposób. Teoria głosi, że wrzeciona pobudzają korę w taki sposób, żeby zachować niedawno zdobyte informacje – i być może powiązać je z wiedzą ustaloną w pamięci długotrwałej. Podczas badań snu stwierdzono, że gdy badanym wprowadza się nowe zadania, umysłowe lub fizyczne, częstotliwość ich wrzecion wzrasta danej nocy. Wygląda na to, że im więcej wrzecion doświadczają, tym lepiej wykonują dane zadanie następnego dnia.

Część naukowców sugeruje, że siła tych co nocnych wrzecion może być nawet wskaźnikiem ogólnej inteligencji. Sen dosłownie tworzy powiązania, których możemy nigdy nie formułować świadomie, choć intuicyjnie zdajemy sobie z nich sprawę. Nikt nie mówi „Przejem ten problem”. Zawsze się z nim przesypiamy. Czuwający mózg jest nastawiony na zbieranie bodźców zewnętrznych, mózg uśpiony na utrwalanie zebranych informacji. Czyli nocą przełączamy się z zapisywania na redagowanie. To zmiana, którą można zmierzyć w skali cząsteczkowej. Nie ograniczamy się do zwyczajnego segregowania naszych myśli – śpiący mózg aktywnie decyduje, które wspomnienia zachować, a które wyrzucić. Niekoniecznie wybiera mądrze. Proces ten nazywany jest edycyjnym.

Zdrowy sen wzmacnia potężnie pamięć. Nie tylko w stadium 2, w którym spędzamy mniej więcej połowę czasu, ale w trakcie całej zapętlonej podróży przez noc. Na przykład w przypadku żołnierzy wracających ze wstrząsających misji, najlepszym rozwiązaniem jest brak snu. Aby uniknąć stresu pourazowego, tacy żołnierze powinni czuwać przez sześć do ośmiu godzin, jak twierdzi neurobiolożka Gina Poe z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. Badania prowadzone przez nią i innych naukowców sugerują, że sen po traumatycznym wydarzeniu, zanim część tego przeżycia zostanie psychicznie rozwiązana, zwiększa prawdopodobieństwo przekształcenia go w długotrwałe wspomnienia.

Stadium 2 może trwać do 50 minut w 90-minutowym cyklu nocnego snu (zazwyczaj zajmuje mniejszą część następnych cykli). Wrzeciona mogą przez jakiś czas pojawiać się co kilka sekund, ale kiedy łagodnieją, tętno zwalnia. Temperatura naszych ciał spada. Resztki świadomości otoczenia zanikają. Dajemy nurka w stadia 3 i 4, w głęboki sen.