Wraz z początkiem sezonu urlopowego wiele popularnych w okresie wakacyjnym krajów i regionów wprowadza nowe prawo, by ujarzmić niesfornych turystów. Niedawno informowaliśmy, że chętnie odwiedzany przez Polaków chorwacki Dubrownik – w odpowiedzi na skargi mieszkańców – planuje wprowadzić zakaz poruszania się z walizkami na kółkach po historycznym centrum miasta. 

– Nie będziemy karać gości, którzy ciągną za sobą walizki o 5 rano, ponieważ podróżują na lotnisko, o ile nie szkodzi to naszym współobywatelom. Będziemy edukować turystów, aby tego nie robili lub robili to tak rzadko, jak to możliwe, aby lokatorzy historycznego centrum mieli rano spokój – zaznacza burmistrz miasta Mato Franković. 

Natomiast w Splicie, drugim co do wielkości mieście Chorwacji, władze chcą zaostrzyć prawo dotyczące spożywania trunków w miejscach publicznych. Za picie alkoholu w centrum oraz historycznej części miasta może grozić kara nawet w wysokości 4 tys. euro (ok. 17 tys. zł).  

Walkę z zakłócającymi ciszę i spokój turystami rozpoczęła także Portugalia. Pod koniec czerwca Krajowy Urząd Morski (AMN) poinformował, że wprowadza kary za głośne słuchanie muzyki na plażyOsoby, które złamią zakaz, zapłacą grzywnę w wysokości od 200 euro do nawet 4 tysięcy euro, czyli ok. 17 tysięcy złotych. W przypadku podmiotów zbiorowych kary wyniosą od 2 tysięcy do nawet 36 tysięcy euro (ok. 160 tys. zł). 

– Używanie sprzętu nagłaśniającego i powodowanie hałasu jest tam zgodnie z przepisami zakazane – czytamy w oficjalnym oświadczeniu. 

Zakaz jedzenia na plaży we Włoszech

O krok dalej poszli włodarze włoskiego miasteczka Sant'Antioco, położonego w regionie Sardynia, gdzie zabroniono organizowania pikników na plaży, a co za tym idzie spożywania jakiegokolwiek jedzenia. Rozporządzenie w tej sprawie podpisał burmistrz Ignazio Locci, który zdążył już odpowiedzieć na krytykę mieszkańców. Jak zaznacza, nowe prawo ma ukrócić popularny wśród Włochów zwyczaj organizowania hucznych biesiad nad morzem. 

Za złamanie zakazu grozi grzywna w wysokości od 25 do 500 euro (ok. 2 tysięcy złotych). Choć zapisy jasno mówią, że karze podlega każdy, kto zje chociażby kanapkę czy loda, Ignazio Locci podkreśla, że „jeśli je się kanapkę albo sałatkę, nie ma problemu” i może się skończyć ewentualnie na upomnieniu. Litości nie będzie dla osób planujących przyjęcie na plaży. 

Oprócz zakazu jedzenia, podpisane przez burmistrza rozporządzenie uniemożliwia także rozkładanie namiotów czy układania z kamieni „parawanów”, chroniących przed silnymi powiewami wiatru. 

Staw św. Katarzyny, w pobliżu Sant'Antioco, region Sardynia / Fot. De Agostini via Getty Images

Włosi kontra niesforni turyści

Włosi nie po raz pierwszy wprowadzają dość nietypowy zakaz. W kwietniu media donosiły, że w miejscowość Portofino zakazano turystom zatrzymywania się w miejscach szczególnie popularnych w celu zrobienia sobie zdjęcia. Ci, którzy nie dostosują się do nowych zaleceń, zapłacą mandat wynoszący 275 euro, czyli mniej więcej 1300 złotych. 

– Chcemy uniknąć niebezpiecznych sytuacji spowodowanych przepełnieniem – zaznaczał burmistrz Portofino Matteo Viavaca w rozmowie z brytyjskim dziennikiem „The Times”.