Nie dość, że Raszów na Dolnym Śląsku leży na uboczu, to kościół zbudowano na końcu wsi. Jego początki sięgają XIII w., ale dzisiejszy kształt uzyskał znacznie później. Możny i potężny ród Schaffgotschów, który miał swoją siedzibę w Grodztwie pod Kamienną Górą, postanowił wznieść przy kościele rodzinne mauzoleum.

Dość nietypowe, bo wielkością niemal dorównujące rozmiarom świątyni i przylepione do niej tak, że razem tworzą jednolitą bryłę. Choć sama budowla wygląda raczej niepozornie, jej wnętrze robi wrażenie. Szare światło sączące się przez wysoko położone okna delikatnie otula dwie potężne tumby, na których leżą całopostaciowie figury zmarłych.

Wyjątkowe sarkofagi z Raszowa

Na pierwszej z tumb znajduje się inskrypcja z 1567 r. Leżą tam obok siebie Hans I Schaffgotsch z żoną Salome. U ich stóp siedzą dwa lwy, symbole męstwa. Grobowiec jest zdobiony płaskorzeźbami, przedstawiającymi sceny ze Starego Testamentu.

Druga tumba należy do Hansa II i jego żony Margarethy. Ten hrabia został przedstawiony w zbroi. Cokół zdobią kartusze herbowe oraz sceny ukrzyżowania.

Ale to jeszcze nie wszystko. Na ścianach kaplicy znajduje się ponadto 13 epitafiów z XVI i XVII w. A także wykonany z białego marmuru monumentalny nagrobek rycerski, który zajmuje niemal całą zachodnią ścianę kaplicy. Pochodzi z 1570 roku.

Unikatowy zabytek na Dolnym Śląsku

Nie ma takiego drugiego miejsca na Śląsku. Tylko w Raszowie znajdują się wolnostojące sarkofagi – przekonuje Patryk Straus z Urzędu Gminy w Kamiennej Górze, zajmujący się promocją i turystyką. Wagę zabytku podkreśla też Barbara Skoczylas-Stadnik, dyrektorka Muzeum Tkactwa Dolnośląskiego w Kamiennej Górze.

W pracy „Mauzoleum rycerskiej rodziny von Schaffgotsch” wskazuje, że mauzoleum to przykład renesansowej sztuki sepulkralnej na Śląsku z czasów reformacji, z widocznymi wpływami ośrodków włoskich, niderlandzkich i saskich. Nagrobki są zaś wspaniałym materiałem ilustracyjnym do badania historii ubioru.

– Piaskowiec jest trudnym materiałem, więc to, co tu widzimy, prezentuje najwyższą klasę – zachwycają się Agnieszka Kosakowska i Ewa Zielińska z krakowskiej pracowni konserwatorskiej Consiste. – Poza tym mamy nagromadzenie wielu zróżnicowanych nagrobków, co stanowi o wyjątkowości tego miejsca. Czy to nie cudowne, że taka mała wioska kryje taki skarb? – dodają.

Losy dzieci rodziny Schaffgotschów

Ze ścian spoglądają twarze kolejnych zmarłych. Trzynaście epitafiów to dalsza historia nie tylko rodu Schaffgotschów, ale i osób związanych z kościołem. Każda tablica to smutne wspomnienie o kimś, kto odszedł, często o dziecku. Te, w zależności od czasu, kiedy umarły, ubrane są albo niezwykle skromnie, albo już z duchem mody.

Niektóre trzymają w rękach krzyż. Artyści często kładli im na głowy wianki, symbol niewinności. Większość z nich nie żyła długo, wystarczy spojrzeć na inskrypcje. Synowie Heinricha Schaffgotscha umierali bardzo młodo. Pierwszy zmarł po niecałym pół roku, kolejnym ojciec cieszył się rok i dwa dni, trzecie z dzieci odeszło po ponad czterech miesiącach. W 1601 r. umarł syn, któremu udało się przeżyć ponad dwa lata.

Barbara Skoczylas-Stadnik sugeruje, że ponieważ dzieci miały dziadków z tej samej rodziny, mogło to wpływać na ich stan zdrowia i przedwczesną śmierć. Wśród epitafiów jest też płyta dziecka miejscowego pastora, które przeżyło niecałe trzydzieści siedem tygodni. Tablice dorosłych, głównie kobiet, to prawdziwy przegląd renesansowej mody.

Mauzoleum Schaffgotschów wymaga renowacji

Jeszcze w 2010 r. losy mauzoleum Schaffgotschów były niepewne. Koszty renowacji rzeźb oraz tumb zostały oszacowane na prawie 300 tysięcy złotych. Ksiądz proboszcz Krzysztof Sikora, pod którego opieką jest kościół, wielokrotnie zabiegał o dotacje z różnych źródeł. W końcu udało się poddać renowacji część figur, a także wyremontować kościół.

Z pieniędzy parafian powstała również droga do świątyni. Droga nie jest długa, znacznie dłuższa jest ta, którą trzeba będzie przebyć, aby pozyskać kolejne środki na zakończenie renowacji ostatniego miejsca spoczynku śląskich hrabiów.