W ciągu 21 lat małżeństwa z powodu licznych rozległych posiadłości i projektów w Chile i Argentynie Tompkinsowie spędzali sporo czasu w małych, prywatnych samolotach. On wylatał 15 tys. godzin jako pilot. Ona w powietrzu często przejmowała stery, ale jako że nie miała licencji, nie lądowała i nie startowała.

– Najszczęśliwsza jestem, kiedy latam – wyznała mi.

Zawsze myśleli, że umrą razem, bo wciąż fruwali cessną albo huskym między tymi andyjskimi kanionami i wierzchołkami.

Tak się jednak nie stało. Doug zmarł 8 grudnia 2015 r. w szpitalu w Coihaique z powodu hipotermii wywołanej długotrwałym zanurzeniem w zimnym chilijskim jeziorze. Tego nieszczęsnego dnia zerwał się silny wiatr wywołujący wysokie fale, a ster w kajaku Douga, którym płynął ze znanym wspinaczem Rickiem Ridgewayem, zepsuł się. Łódka się wywróciła,a wzburzona woda uniemożliwiała im dotarcie do brzegu. Ridgeway został wyciągnięty po godzinie i przeżył. Doug Tompkins nie zdołał.

Kris Tompkins dowiedziała się o tym przez telefon – w mglistej wersji mówiącej o wypadku, być może ze skutkiem śmiertelnym – po czym jechała przez sześć godzin do szpitala, gdzie stwierdzono zgon jej męża.

– To, że odszedł tak szybko, jakoś pasuje do naszego małżeństwa – mówi mi. – Żal jest tylko dalszym ciągiem tego, czym było. – Intensywne wspólne życie, intensywny żal. Tak musi być.

Przez kilka ostatnich lat kontynuowała sama to, co zaczęli razem, tyle że z większym zapałem.

– To mnie powstrzymywało od udania się za Dougiem – mówi.

 

Wolontariusz Erik Esposito obserwuje, jak biolog Pablo Guerra zajmuje się Nahuelem, 18-letnim samcem rozpłodowym w Centrum Reintrodukcji Jaguarów na wyspie San Alonso w Parku Iberá. Urodzone tutaj młode koty są chronione przed kontaktami z ludźmi, co ma zwiększyć ich szanse na przetrwanie po wypuszczeniu na wolność.