O znalazcy wiadomo tylko, że ma na imię Bjarne. Chodzi do szkoły podstawowej w Bremie, mieście na północy Niemiec. Rok temu, w sierpniu, podczas zabawy na szkolnym dziedzińcu, ośmiolatek znalazł okrągły płaski przedmiot. Była to ważąca 2,4 g moneta.

Chłopiec pobiegł do domu i pokazał znalezisko rodzicom. Ci skontaktowali się z miejscowymi archeologami. Prof. Uta Halle z Uniwersytetu Bremy ustaliła, że Bjarne wykopał z piasku srebrny denar z czasów rzymskich. Moneta została wybita za panowania Marka Aureliusza.

Moneta ma trafić do muzeum

Waga denara wskazuje, że pochodzi z czasów inflacji, jaka trapiła Rzym pod koniec II wieku naszej ery. Zawartość srebra w monetach była wówczas stopniowo zmniejszana − można przeczytać w oficjalnym oświadczeniu wydanym przez władze Bremy. Miasto chwali się, że to dopiero trzeci rzymski denar, jaki w nim znaleziono.

Bjarne nie będzie mógł zatrzymać monety. Zgodnie z niemieckim prawem denar, jak każde znalezisko archeologiczne, należy do państwa. Choć w oświadczeniu podano, że między jego rodzicami a miejscowymi władzami nadal trwają rozmowy, prof. Halle ma nadzieję, że denar trafi do zbiorów miejscowego Focke Museum. – Takiej monety jeszcze tu nie było – powiedziała archeolożka. – Stałaby się atrakcją placówki.

Odkrywca denara – dziś dziewięciolatek – został uhonorowany i pochwalony za „czujność i ciekawość”. W nagrodę dostał dwie książki o archeologii.

Denar bardziej rozpowszechniony niż euro

Skąd rzymski denar znalazł się w Bremie? Region, w którym leży miasto, nigdy nie należał do Cesarstwa Rzymskiego. Miasto zostało założone w VII wieku naszej ery, a więc aż pięćset lat po wybiciu monety. Według TheHistoryBlog, wcześniej te tereny zamieszkiwali Chaukowie. To germańskie plemię, które miało kontakty z Rzymianami. Handlowało z nimi – co może tłumaczyć, jak rzymska moneta trafiła do dzisiejszej Bremy.

Jak podano w oświadczeniu, srebrne rzymskie denary były używane na znacznie większym terytorium niż dzisiejsze euro. Płacono nimi od Brytanii po Syrię i od Afryki Północnej po Ren. Denar mógł zostać przyniesiony na północ Niemiec jako prezent albo jako pamiątka – spekulują badacze.

Dzieci-odkrywcy

Bjarne, który podobno zgodził się już na wystawienie denara w muzeum, dołączył do prestiżowej grupy małoletnich odkrywców. Dzieci mają na swoim koncie ważne archeologiczne znaleziska.

Jednym z nich jest np. Philip Stoll z Michigan. W 2014 roku ogłoszono, że dziewięciolatek odkrył ząb mastodonta. Chłopiec bawił się na bosaka w strumieniu, kiedy nastąpił na coś nogą. Sięgnął do wody i wyciągnął z niej przedmiot mający dwadzieścia centymetrów długości. Pobiegł do domu i wymył go pod zlewem. Później okazało się, że był to trzonowiec wymarłego ssaka spokrewnionego z dzisiejszymi słoniami. Mastodonty żyły na Ziemi jeszcze 10 tys. lat temu.

Równie dużo szczęścia miał Matthew Berger, syn archeologa. W 2010 r. ojciec zabrał go na wykopaliska w pobliżu Johannesburga w Republice Południowej Afryki. Tuż obok obszaru, który przeszukiwał jego tata, dziewięciolatek znalazł szczątki dalekiego krewnego ludzi. Jak się okazało, były to liczące dwa miliony lat kości, które przypisano gatunkowi Australopithecus sediba. Idąc tropem chłopca, naukowcy znaleźli później dwa szkielety australopiteków.

Odkrycia archeologicznego może też dokonać pies. Tak stało się niedawno w okolicach Wałbrzycha. Pies zwany Kajtuś odnalazł tam średniowieczny skarb.


Źródła: LiveScience, Die Pressestelle des Senats, The History Blog, CNN.