– Wiele działań, których jesteśmy świadkami, to w istocie typowe środki ochrony zdrowia publicznego, jakie zazwyczaj podejmujemy w celu kontroli epidemii. Po prostu tym razem dzieje się to na znacznie większą, nieporównywalną skalę – mówi Horney. – Na przykład statki wycieczkowe właściwie ciągle poddawane są kwarantannie z powodu lokalnych ognisk zakażeń, tyle że zwykle przyczyną jest norowirus lub sezonowa grypa.

Wielu ludzi z krajów najmocniej dotkniętych epidemią nie radzi sobie z unikaniem kontaktu z innymi i siedzeniem w domu. Ale w środowisk  naturalnym, gdzie choroby zakaźne występują powszechnie, społeczna izolacja nie jest żadną nowością. Kilka gatunków zwierząt stadnych pozbywa się zarażonych jednostek ze swoich społeczności. Dzięki wyspecjalizowanym zmysłom zwierzęta mogą wykrywać niektóre choroby i unikać zarażenia. Kolonie pszczół miodnych usuwają larwy zarażone np. zgnilcem czerwiowym, gdyż dorosłe osobniki wyczuwają produkowane przez nie chemikalia.

Podczas badań nad szympansami w Parku Narodowym Gombe Stream w Tanzanii w 1966 r. Jane Goodall zaobserwowała szympansa, który chorował na silnie zakaźne polio. Inne szympansy atakując wyrzuciły go ze stada. Szympansy, tak jak ludzie, są wzrokowcami. Niektóre badania sugerują, że stygmatyzacja osobników zarażonych wirusem może wynikać ze strachu i obrzydzenia deformacjami ciała przezeń powodowanymi, co samo w sobie jest strategią na uniknięcie zarażenia chorobą.