Ratowanie gospodarki 

Rząd Tajlandii dokonał odpowiednich wyliczeń i ogłosił, że ma nadzieję, iż nowa inicjatywa dotycząca kwarantanny dla przyjezdnych przyniesie krajowi około 1,8 mld bahtów (w przeliczeniu: 58 mln dolarów) przychodów z turystyki jachtowej. To oryginalne posunięcie ma na celu ożywienie choć w małym stopniu branży turystycznej w kraju, która została bardzo mocno dotknięta pandemią i zmaga się z poważnymi problemami.

To nie jest pierwszy nietypowy pomysł władz Tajlandii, który ma za zadanie ratować mocno zachwianą gospodarkę. Nieco wcześniej, bo na początku tego roku, kraj ogłosił program pozwalający turystom na spędzenie kwarantanny na... polu golfowym.

Ogłoszony w miniony poniedziałek program kwarantanny na jachtach pozwoli turystom z negatywnym wynikiem testu na koronawirusa spędzić czas na pokładzie jachtu lub małego statku wycieczkowego w okolicach prowincji Phuket, a nie jak w wielu podobnych przypadkach na całym świecie – w nudnym pokoju hotelowym. 

Kwarantanna na jachcie

Program zakładający odbywanie kwarantanny na jachtach już wystartował, jednak na razie na próbę. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, przedstawiciele tamtejszych władz zapowiadają, że docelowo weźmie w nim udział około 100 jachtów. 

Jakie są jego główne założenia? Przede wszystkim kontrola. Wszyscy podróżujący, którzy poddają się kwarantannie są zobowiązani do nieustannego noszenia inteligentnej opaski, która monitoruje najważniejsze parametry życiowe (w tym temperaturę ciała i ciśnienie tętnicze), a także przez 24 godziny na dobę śledzi lokalizację użytkownika za pomocą GPS. Rząd Tajlandii zapowiedział, że stosowane przez niego urządzenia mogą przekazywać informacje w promieniu 10 kilometrów – nawet, jeśli właściciel opaski znajduje się daleko na morzu.

Wygląda na to, że to nie jedyne pomysły tajskich władz na kryzysową sytuację w turystyce. W ubiegłym tygodniu minister turystyki Tajlandii zapowiedział, że niebawem zostanie przedstawiony plan kwarantanny dla obcokrajowców w popularnych obszarach turystycznych, w tym największych plażowych kurortach. Ma się on rozpocząć w kwietniu lub maju i początkowo obejmować takie prowincje, jak Phuket, Krabi i Chiang Mai.

Pandemia spowodowała, że liczba turystów w prowincji Phuket spadła z 40 000-50 000 do zaledwie kilkuset osób dziennie, więc sytuacja jest dramatyczna, jako że Tajlandia jest krajem, który w dużej mierze polega na turystach. W zeszłym roku, kiedy padały tu rekordy zakażeń, władze zdecydowały się w marcu zamknąć kraj dla turystów i zaczęły stopniowo otwierać granice dopiero w październiku.