Archeolodzy prowadzili wykopaliska we wschodniej Serbii, niedaleko miasta Kostolac, które znajduje się ok. 50 km od Belgradu. W czasach starożytnych znajdowała się tu rzymska osada Viminacium, po której do dziś pozostały pokaźne ruiny. Miasto powstało na ziemiach plemienia Skordysków jako wielki, umocniony obóz legionów w pierwszych dziesięcioleciach I wieku n.e. Prawdopodobnie służyło za kwaterę główną Trajana podczas pierwszej wojny dackiej (101–102 n.e.)

Nieprzyzwoity artefakt miał chronić przed złem

Viminacium było również stolicą rzymskiej prowincji Mezja Górna od I do V wieku, aż do ataku Hunów pod wodzą Attyli w 441 roku. Miasto zostało odbudowane za panowania bizantyjskiego cesarza Justyniana. Ostatecznie zostało zajęte przez Słowian około 584 roku. W trakcie prac w ruinach miasta badacze odnaleźli nietypowy artefakt. To tak zwane rzymskie tintinnabulum, nazywane również tintinnum.

W starożytnym Rzymie był to dzwoneczek, który został tak skonstruowany, aby dzwonić pod wpływem wiatru. Tintinnabulum bardzo często miało elementy falliczne. Przedmiot wykonywano z brązu. Rzymianie wierzyli, że miał chronić właściciela przed tzw. złym okiem, a nawet przynosić szczęście i dobrobyt.

Starożytna wiara w falliczne przedmioty

Starożytni wierzyli, że dźwięk dzwonka odstrasza nieprzyjazne duchy. Artefakt zazwyczaj umieszczano na drzwiach wejściowych domostw, a niekiedy również na wewnętrznych dziedzińcach willi, czyli tak zwanych perystylach. Wizerunek fallusa był w starożytnym Rzymie postrzegany jako zwiastun lub talizman szczęścia, ochrony i pomyślności. W szczególności rzeźby przedstawiające męskie przyrodzenie miały odpędzać zło od miejsca, w którym się znajdowały.

Członek w ogóle był bardzo ważnym elementem kultury imperium rzymskiego. Fallusy były wszechobecne w przestrzeni publicznej i prywatnej. Malowano je na ścianach, a nawet tworzono mozaiki, rzeźby i freski z fallusami. Co ciekawe, nawet mali chłopcy otrzymywali w podarkach tak zwane fascinum. To również amulety falliczne, które miały zapewniać boską ochronę i strzec ich właścicieli przed złem.

Dowód na znaczne wpływy rzymskie w odległych granicach imperium

Serbskie tintinnabulum odnaleziono w miejscu, które w dawnych czasach był werandą dużego rzymskiego domu przy głównej ulicy miasta. – Budynek uległ zniszczeniu w wyniku pożaru. Podczas niego ganek zawalił się i runął na ziemię – powiedział w rozmowie z lokalnymi mediami Ilija Danković, archeolog z Instytutu Archeologii w Belgradzie.

– Dla starożytnych Rzymian symbol fallusa nie zawsze był erotyczny lub obsceniczny. To był zwiastun szczęścia oraz skuteczna broń do zwalczania złego oka – powiedział w rozmowie z Live Science Danković. – Z tego powodu penisy można zobaczyć w całym świecie rzymskim, od kieliszków do wina po amulety noszone przez dzieci. Symbol ten był również często eksponowany publicznie, aby odstraszyć złodziei – dodaje.

Tintinnabulum odnalezione w Serbii jest kolejnym dowodem na to, jak rzymska kultura była rozpowszechniona w całej Europie. Naukowcy sugerują, że rzymski artefakt wcale nie musiał należeć do samego Rzymianina, ale do rdzennego mieszkańca, który uległ wpływom imperium. – Odkrycie pokazuje, że w Viminacium istniały elity społeczne, które były w stanie zapłacić dużą sumę pieniędzy za to, aby sprowadzić taki przedmiot z innych części imperium – podsumowuje Danković.

Źródło: Live Science.