Saint-Domingue (terytorium dzisiejszego Haiti) stanowiło najbardziej dochodową kolonię francuskiego imperium, dostarczając 60% światowej produkcji kawy i 40% światowej produkcji cukru. Niewolnicza praca i przemoc fizyczna prowadziły tam do nieuniknionych napięć między kolonizatorami a czarnymi niewolnikami. Szacuje się, że średnia długość życia niewolnika na plantacji wynosiła 7 lat.

Pod koniec XVIII wieku na Haiti doszło do wybuchu rewolucji haitańskiej, która z przerwami trwała do 1804 roku. Napoleon Bonaparte nie chcąc utracić swojej najbogatszej kolonii, posyłał do jej stłumienia kolejne formacje wojskowe. W latach 1802-1804 na wyspę przybyły również oddziały Legionów Polskich we Włoszech.

Z rozkazu Napoleona – z ziemi włoskiej na Haiti

Niechętni długiej i niebezpiecznej wyprawy, niezwiązanej z walką o własną niepodległość, Polacy przybywali na wyspę, dziesiątkowani przez epidemię żółtej febry. Jednak nie tylko wyniszczająca walka z chorobą obniżała morale legionistów. Krwawa i brutalna rewolucja niczym nie przypominała głoszonego przez Francuzów hasła „Wolność, równość, braterstwo”. Powszechna stała się dezercja. Kolejne oddziały francuskie dowodzone przez czarnoskórych żołnierzy przechodziły na stronę powstańców, w tym późniejszy przywódca rewolucji generał Dessalines. Wysłani przez Napoleona Polacy nie widzieli sensu walki w nieswojej wojnie. W listach opisywali drastyczne historie z wyspy.

Zemsta Haitańczyków za okrucieństwa Francuzów / Everett Collection/Getty Images

Chaos, dezercja i ucieczka ostatnich francuskich oddziałów ostatecznie zakończyły się zwycięstwem powstańców i proklamowaniem w 1804 r. niepodległości Haiti, którego cesarzem został Dessalines. W 1805 r. uchwalono konstytucję, której punkty 12. i 13. zakazywały osiedlania się białym ludziom na Haiti. Wyjątkiem byli Niemcy i Polacy. Dlaczego, mimo że Polski nie było wówczas na mapie, nasz naród został wyróżniony w konstytucji?

Mit solidarności i braterstwa

Po zakończeniu rewolucji pozostał mit solidarności Polaków z Haitańczykami. Polscy żołnierze mieli sympatyzować z lokalsami i przyłączać się do powstania. Ponoć sercem było im bliżej do uciśnionego, wyzyskiwanego ludu walczącego o wolność niż francuskich imperialistów i kolonizatorów. Źródła nie podają jednak konkretnych przypadków zmiany stron przez legionistów.

Dziś, ponad 200 lat po tych tragicznych wydarzeniach, nie wiemy, ile prawdy się w tym kryje. Sprawę komplikują dwa czynniki, które idealnie obrazuje pewna historia, opisana również w „Popiołach” Stefana Żeromskiego. Z powodu coraz częstszych dezercji i zdrad czarnoskórych oddziałów, francuski dowódca kazał stawić się pozostałym w oddziale czarnym żołnierzom na apel, który zawsze odbywał się bez broni. W tym samym czasie rozkazał polskim legionistom otoczyć bezbronnych żołnierzy, nabić bagnety i ich wymordować. Według Żeromskiego i polskich pamiętnikarzy Kazimierza Luxa i Piotra Wierzbickiego rozkaz został wykonany. Inaczej jednak koniec tej historii zapamiętali Haitańczycy, którzy twierdzą, że Polacy odmówili wykonania rozkazu i wbili bagnety w ziemie.

– Tak naprawdę był to pierwszy naród kolonialny, który wyszedł z niewoli i stał się państwem. Wiadomo, USA było pierwsze oczywiście, ale USA to nie była taka kolonia jak Haiti. Oni potrzebowali stworzyć sobie taki mit założycielski swojej niepodległości, walki o nią – wyjaśnia w rozmowie z National Geographic Polska Łukasz Gosławski, prezes Fundacji Ambasada Kultury. – Z drugiej strony mamy pamiętniki, które pisali żołnierze, ale pamiętajmy, że były one wydawane dopiero w połowie XIX wieku i później. I to jest oczywiście moja hipoteza, ale gdzieś czuję, że być może cenzura carska, która była wszechobecna w tamtym czasie, nie chciała pokazywać potomków powstańców listopadowych czy styczniowych w charakterze bohaterów i zakładam, że czasami mogły się nie zgadzać pewne kwestie prezentujące ich w pozytywnym świetle – dodaje.

Polacy „białymi Murzynami Europy”

Wielu haitańskich polityków podkreślało zasługi polskich koalicjantów, a przyjaźń polsko-haitańska jest do dzisiaj odczuwalna na wyspie. Jeden ze słynniejszych cytatów, który miał paść z ust Dessalinesa, określa Polaków „białymi Murzynami Europy. Chociaż współcześnie te słowa mogą budzić zrozumiałe kontrowersje, należy je interpretować z uwagi na kontekst, w jakich mogły zostać wypowiedziane.

– Słowo to było używane powszechnie, więc kojarzyło się niestety w dużej mierze z niewolnikiem, przynajmniej w kontekście haitańskim. Podejrzewam, że Dessalinesowi chodziło właśnie o to, żeby podkreślić, że legioniści są po prostu niewolnikami Francuzów i im służą. Miała to być taka zachęta: dołączcie do nas, oni was wykorzystują – tłumaczy Łukasz Gosławski.

Niektórzy interpretują te słowa również jako wyraz sympatii i zrozumienia. Mają one dać wyraz więzi, jaka łączy te pozornie różne kraje o wspólnej historii zniewolenia i walki o wolność.

La Pologne współcześnie

Według źródeł na terenach niepodległego Haiti pozostało 400 legionistów, którzy zasymilowali się ze społecznością haitańską i założyli tu swoje rodziny. Dzisiaj możemy spotkać Haitańczyków, którzy są potomkami polskich legionistów. Tworzą oni La Pologne, czyli Polonię na Haiti. Są dumni z historii swoich przodków. Chociaż nie znają ani polskiego języka, ani polskiej kultury, drzemie w nich ogromna sympatia do Polski.

– Kiedy tam byliśmy w 2018 r., to było piękne, jak oni opowiadali o Polsce. Mieli poczucie odrębności, to na pewno. Taki patriotyzm lokalny, ale taki bardzo mocny – opowiada Łukasz Gosławski.

Tragiczna historia Haiti jest niezwykle symboliczna i wymowna. To jeden z pierwszych lądów Nowego Świata „odkrytych” przez Krzysztofa Kolumba. To tam wybuchła pierwsza wygrana nieeuropejska rewolucja. Jej owocem jest niepodległe państwo na terenie niegdyś najbogatszej kolonii Karaibów, która, po gospodarczych sankcjach i klęskach naturalnych, stała się jednym z najuboższych krajów zachodniej półkuli.

Źródła: Fundacja Ambasada Kultury, Polish Legions