Przez wieki ludzie spali w taki sposób. Dziś budzi to niepokój
Sen dwufazowy przez wieki był naturalnym rytmem odpoczynku. Dziś budzenie się w nocy traktujemy jak zaburzenie – ale czy słusznie?

Spis treści:
- Jak wyglądał sen przed rewolucją przemysłową?
- Na czym polega sen polifazowy?
- Co na to współczesna nauka?
- Czy da się „zhakować” sen?
- Czy segmentowy sen to historia czy przyszłość?
Historyczne źródła pokazują, że przed rewolucją przemysłową ludzie często spali, budzili się, a potem znowu zasypiali. Czy był to naprawdę zwyczaj powszechny? I czy ma jakieś korzyści? Choć we współczesnych społeczeństwach śpimy zwykle jednym, ciągłym blokiem w nocy, eksperci wciąż dyskutują, czy taki rytm jest dla człowieka naturalny.
Gdybyś budził się dziś każdej nocy przez tydzień, mógłbyś usłyszeć diagnozę: bezsenność, a potem dostać receptę. Jeszcze kilka pokoleń temu nie byłoby to wielkim powodem do niepokoju, a tym bardziej do interwencji medycznej.
Jak wyglądał sen przed rewolucją przemysłową?
Budzenie się w środku nocy było powszechne w zachodnich kulturach przedindustrialnych. Wskazuje na to Roger Ekirch, historyk z Virginia Tech, którego badania nad „dwufazowym snem” stały się podstawą książki „At Day’s Close: Night in Times Past”. Gdy rozkład dnia wyznaczało słońce, a nie zegary i elektryczne światło, ludzie kładli się spać wcześniej. Zamiast szybkich, nieprzerwanych ośmiu godzin mieli dłuższy okres odpoczynku, złożony z dwóch krótszych faz snu rozdzielonych czuwaniem.
Nie wszyscy się z tym zgadzają. Część badań pokazuje, że społeczności łowiecko-zbierackie mogły spać „za jednym zamachem”, podobnie jak my dziś. Dane te mogą też sugerować, że dwufazowy sen nigdy nie był normą globalnie — nawet przed rewolucją przemysłową. Dziś, gdy elektryczność wydłuża nam czas czuwania, a budziki skracają wypoczynek, większość ludzi próbuje spać jednym, ciągłym blokiem. Część ekspertów zastanawia się jednak, czy przerywany sen nie jest bardziej naturalny — i czy różne wzorce spania mogą przynosić korzyści we współczesnym życiu.

Na czym polega sen polifazowy?
Sen segmentowy składa się z dwóch (dwufazowy) lub więcej (polifazowy) okresów snu przedzielonych czuwaniem. Zarówno sen, jak i czuwanie mogą trwać od minut do godzin, zależnie od gatunku. Szacunki wskazują, że ponad 86 procent ssaków — w tym psy, gryzonie, jeże, a nawet niektóre walenie — śpi w kilku turach. Do niedawna sądzono, że ludzie należą do mniejszości gatunków — obok większości naczelnych — które są śpiochami ściśle monofazowymi. — Ten pogląd był błędny — mówi Russell Foster, neurobiolog z Uniwersytetu Oksfordzkiego.
Źródła historyczne zawierają dowody na dwufazowy sen ludzi sprzed setek lat. Według Ekircha w zachodnich cywilizacjach przedindustrialnych spano „na dwie zmiany”. Ludzie spali kilka godzin, budzili się po północy na mniej więcej godzinę — na rozmyślanie, seks, rozmowy — po czym wracali do łóżka na „drugi sen”.
Co na to współczesna nauka?
Niektórzy eksperci uważają, że takie zachowanie wciąż mamy „wpisane” w naturę. W pionierskim badaniu z 1992 roku psychiatra Thomas Wehr, badacz z amerykańskiego Narodowego Instytutu Zdrowia Psychicznego, obserwował uczestników przebywających przez kilka tygodni w ciemności przez 14 godzin na dobę. Prawie wszyscy przeszli na segmentowy rytm snu. – Średnio, w skali całej grupy, wzorzec był dwumodalny – mówi Wehr. – Ludzie zasypiali wieczorem, a potem ponownie nad ranem. – Ten układ był bardzo podobny do snu u niektórych dziennych, aktywnych za dnia zwierząt, jak pantery.
— Z perspektywy fizjologii podział snu na dwie części ma sens — mówi Daniel Buysse, profesor psychiatrii, medycyny oraz nauk translacyjnych z Uniwersytetu Pittsburskiego. Dwa procesy regulujące sen (homeostatyczny i okołodobowy) są w naszym skondensowanym harmonogramie „ściśnięte” — tłumaczy. Gdyby dać im więcej czasu, mogłyby się od siebie oddzielić, co prowadziłoby do naturalnego przebudzenia między cyklami.
Takie okresy czuwania mogą mieć nawet funkcję sprzyjającą przetrwaniu. W swoim eksperymencie Wehr zauważył, że uczestnicy budzili się każdej nocy o nieco innych porach. Średnio nie było momentu, w którym wszyscy spali. Z ewolucyjnego punktu widzenia mogło to pełnić rolę „wartowniczą”: zawsze ktoś czuwał.
Czy da się „zhakować” sen?
Niektórzy promują sen polifazowy jako sposób na „zhakowanie” organizmu i wydłużenie czasu czuwania. Eksperci odradzają to jednak stanowczo. — „Oszukiwanie” organizmu, by działał na krótkich zrywach snu, to co innego niż naturalne budzenie się po dobrym wypoczynku — podkreśla Elizabeth Klerman, współautorka pracy z 2021 roku (razem z Fosterem) o skutkach sztucznego snu polifazowego. – Przerwałbyś cykl prania, zanim się skończy? – pyta retorycznie Klerman.
Sceptycy teorii o naturalnym polifazowym śnie wskazują na sprzeczne dowody z obserwacji współczesnych populacji łowiecko-zbierackich. Jerome Siegel, profesor psychiatrii i nauk behawioralnych z UCLA, prowadził badania w Tanzanii, Boliwii i Namibii, które wykazały wzorce snu podobne do tych w społeczeństwach uprzemysłowionych.

Pomiary snu prowadzone przez setki kolejnych dni pokazały, że w trzech odmiennych, geograficznie odizolowanych grupach ludzie spali co noc mniej więcej od 5,7 do 7,1 godziny ciągiem. Dla Siegla i współpracowników oznacza to, że nowoczesny, monofazowy sen jest powrotem do tradycyjnego wzorca spotykanego u łowców-zbieraczy.
Czy segmentowy sen to historia czy przyszłość?
Choć najwcześniejsze społeczności mogły spać jednofazowo, Ekirch znalazł wzmianki o segmentowym śnie już w „Odysei” Homera z przełomu VIII i VII w. p.n.e. Późniejsze kwerendy ujawniły niezliczone odniesienia do „pierwszego” i „drugiego snu” w rozmaitych źródłach — od dzienników po teksty medyczne.
– Wzmianki brzmiały tak, jakby segmentowy sen był czymś zupełnie naturalnym i nie wymagał żadnego objaśnienia – mówi. W przeszłości — dodaje Foster — ludzie kładli się wcześniej, około zmierzchu, i odpoczywali, z przerwami, aż do świtu. Wszystko zmieniło się wraz z pojawieniem się taniego, sztucznego oświetlenia, które zakończyło naszą zależność od słońca. – Pracujemy znacznie później wieczorami. Przez to „przykrywamy” naturalną ciemność i skracamy sobie okazję do snu – wyjaśnia Foster.
Nie wszyscy zgadzają się co do historii. Niall Boyce z Uniwersytetu Londyńskiego argumentuje, że sen polifazowy nie musiał być normą. Siegel również kwestionuje pewność interpretacji Ekircha, wskazując raczej na swoje dane z obserwacji współczesnych łowców-zbieraczy niż na anegdotyczne świadectwa historyczne.
Autorzy jego pracy piszą, że dwufazowy wzorzec snu, który mógł istnieć w Europie Zachodniej, nie występuje dziś w tradycyjnych grupach równikowych, a zatem prawdopodobnie nie występował przed migracją ludzi do Europy Zachodniej. Mógł być skutkiem dłuższych, zimowych nocy na wyższych szerokościach geograficznych.
To, czy sen polifazowy występuje u współczesnych ludzi, także pozostaje sporne. Jedni domagają się ścisłej definicji zjawiska. Inni włączają do niej drzemki, sjesty i krótkie, nocne „wypady” z łóżka jako przykłady nowoczesnych segmentowych wzorców. Ponieważ sen zależy od kontekstu środowiskowego i społecznego, wzorce mogą się znacznie różnić między osobami, a także geograficznie i sezonowo — mówi Buysse. – Nie sądzę, by istniał jeden „ludzki” wzorzec snu. – Myślę, że kluczową cechą jest właśnie zdolność adaptacji.
Źródło: National Geographic

