Za co i jak papieże nagradzali polskich królów? Niewiele papieskich prezentów przetrwało do dziś
Najczęściej głowa Kościoła nagradzała władców Polski za walkę z Turkami i Tatarami. Dlatego papieże wysyłali nad Wisłę ozdobne miecze z dedykacjami. Czasem towarzyszyły im eleganckie kapelusze. Lecz kilku polskich królów otrzymało też z Watykanu złote róże!

Spis treści:
- Korona dla Chrobrego trafiła na Węgry
- Miecze z Watykanu, które przepadły
- Miecze Batorego i Sobieskiego
- Róża za walkę z „heretykami”
Najprościej nagrodzić słowem, tytułem. W 1580 roku Stefan Batory został tak uhonorowany przez papieża Grzegorza XIII. Za walkę z wojskami muzułmańskimi – tureckimi i tatarskimi – król otrzymał od Rzymu tytuł Fidei Defensor, czyli Obrońca Wiary. Podobnie nagrodzono Jana III Sobieskiego po odsieczy wiedeńskiej. W 1684 roku także jego okrzyknięto Obrońcą Wiary, a tytuł ten nadał mu papież Innocenty XI.
Korona dla Chrobrego trafiła na Węgry
Wieki wcześniej nie doczekał się swojej nagrody Mieszko I. Ochrzcił swoje „państwo gnieźnieńskie”, ale splendorów mu poskąpiono. Nie chodzi nawet o tytuł Fidei Defensor (bo ten wprowadzono dopiero w XVI wieku) czy nieco wcześniejszy Athleta Christi (Mocarz Chrystusowy), lecz o koronę.
Jego syn i następca Bolesław Chrobry szybciej doczekał się uznania i diademu od cesarza niż od papieża. Korona z Rzymu, która miała potwierdzić pozycję Bolesława w Europie oraz suwerenność i niepodzielność jego państwa, około roku 1000 zamiast nad Wisłę… trafiła na Węgry. „Koronę, którą przygotowaliśmy dla księcia polskiego, Bóg polecił przekazać tobie” – napisał papież Sylwester II do tamtejszego władcy Stefana.
Bolesław musiał najwyraźniej popaść w niełaskę Rzymu. Trudno stwierdzić, czym dokładnie: polityką, stylem życia, traktowaniem Kościoła, kłótniami w rodzie? Tak czy inaczej, niebawem to Madziar włożył na głowę podarek z Rzymu. Kiedy więc dziś widzimy w gmachu parlamentu w Budapeszcie wystawioną Koronę św. Stefana, miejmy świadomość, że podobnie mogło wyglądać insygnium królewskie Chrobrego. Ostatecznie Bolesław koronował się dopiero ćwierć wieku później, a w tym roku obchodzić będziemy 1000-lecie tego wydarzenia.
Korona, która ozdobiła skronie Chrobrego, okazała się zresztą ze wszech miar pechowa. Przepadła za kolejnych Piastów (być może podczas licznych obcych najazdów). Odwołujące się do niej insygnium władzy kazał wykonać w XIV wieku Władysław Łokietek, a ta z kolei korona w 1795 roku padła łupem Prusaków, którzy obrabowali Skarbiec Koronny na Wawelu. Całkiem jakby nad „Koroną Chrobrego” ciążyło jakieś fatum, klątwa sprezentowana przez papieża…
Miecze z Watykanu, które przepadły
Ciepłym słowom płynącym z Watykanu do kolejnych polskich królów towarzyszyły częstokroć dary jednoznacznie pasujące do wizerunku Polski jako „przedmurza chrześcijaństwa”. Były to tzw. miecze papieskie. Pierwszy miał już dostać Władysław Jagiełło w 1433 roku, niedługo przed śmiercią. Kolejny otrzymał jego syn Władysław – zwany Warneńczykiem od miejsca bitwy z Turkami, podczas której poległ w roku 1444. Pewnie miał go ze sobą, ponieważ słuch po broni zaginął.
Historycy twierdzą, że poświęcone przez papieża miecze posiadali także Kazimierz Jagiellończyk (prawdopodobnie), Zygmunt Stary i Zygmunt August. Niestety, egzemplarze te przepadły w dziejowych zawieruchach. Znikły także: ostrze przekazane z Rzymu królowi-nieudacznikowi Michałowi Korybutowi Wiśniowieckiemu w roku 1672 (niedługo przed śmiercią!) oraz papieski miecz dla Augusta III Sasa (przepadł w Dreźnie po 1945 roku, zostały po nim tylko pas, pochwa i towarzyszący broni kapelusz od Ojca Świętego).
Więcej szczęścia miał miecz wręczony królewiczowi Władysławowi Wazie podczas jego wizyty w Rzymie w roku 1625. Ta nagroda za walki z „niewiernymi” została kilkadziesiąt lat później skradziona i wywieziona z Polski przez Szwedów. Dziś można ją oglądać na zamku Skokloster pod Sztokholmem wraz z innymi skarbami zrabowanymi w czasie potopu szwedzkiego.
Miecze Batorego i Sobieskiego
Dziwnym trafem najwięcej szczęścia miały prezenty, które papieże przesłali wraz z tytułem Obrońca Wiary królom Stefanowi Batoremu oraz Janowi III Sobieskiemu. Miecz tego pierwszego, choć uszkodzony, znajduje się na Zamku Królewskim na Wawelu. W tym samym miejscu znajduje się także miecz Sobieskiego. Ten papieski podarek wygląda imponująco. Dwumetrowy, z pyszną rękojeścią, jest pozłacany i ozdobiony inskrypcją oraz papieskim herbem. Towarzyszą mu do kompletu pas, ozdobna pochwa oraz wielki aksamitny kapelusz z wyszytymi słońcem (symbol Chrystusa) i gołębicą (symbol Ducha Świętego).

Co ciekawe, miecz papieski mógł trafić do Sobieskiego już wcześniej – po zwycięstwie nad Turkami pod Chocimiem (1673) i objęciu przez Jana III polskiego tronu. Papież zamówił już głownię i rękojeść. Ze względu na profrancuskie sympatie Sobieskiego, prezent odłożono jednak na półkę. Skompletowano go i wysłano dopiero 10 lat później, po sławetnej odsieczy wiedeńskiej.
Papieski miecz Sobieskiego robił takie wrażenie, że postanowił go użyć do swojej koronacji na króla Polski – tytularnego – car Mikołaj I w roku 1829. Zabytek trzymano przez dziesięciolecia w zbiorach rosyjskich. Po wojnie polsko-bolszewickiej wrócił do kraju, a w obliczu hitlerowskiej agresji w 1939 roku ewakuowano go z innymi narodowymi skarbami do Kanady. Sprowadzono go stamtąd w 1961 roku.
Róża za walkę z „heretykami”
Papieże wysyłali polskim władcom nie tylko miecze, ale także róże. Złote, srebrne, z klejnotami. Trafiły najprawdopodobniej do Kazimierza Jagiellończyka, Aleksandra Jagiellończyka, Henryka Walezego i Zygmunta III Wazy. Co charakterystyczne, wydaje się, że do jednych władców trafiały miecze, a do innych róże. Nie ma takiego (może poza Kazimierzem Jagiellończykiem, aczkolwiek tu historycy nie mają pewności), który dostałby i jedno, i drugie.

Niestety, wspomniane róże królów nie przetrwały do naszych czasów. Na szczęście prezenty takie otrzymywały z Rzymu także królewskie żony. I właśnie jeden z takich podarków – dla Marii Józefy Habsburżanki, żony Augusta III Sasa – znajduje się w wawelskim skarbcu katedralnym. Ofiarował ją słynącej z pobożności królewskiej żonie papież Klemens XII w 1736 roku. Prawdopodobnie cenił ją zwłaszcza za akcję nawracania protestantów na katolicyzm w Saksonii, skąd pochodziła Maria Józefa.
Jak wygląda ten podarek? Róża – to mało powiedziane. To wykonana ze złota delikatna sztuczna roślina. Ozdobiona papieskimi herbami, składa się z trzynastu gałązek z drobnymi listkami. Dwanaście z nich wieńczą wykonane przez jubilera kwiaty. Trzynasty zakończony jest szafirem. To nawiązanie do Jezusa i dwunastu apostołów.
Początkowo, gdy zapoczątkowano tradycję obdarowywania papieskimi różami w X stuleciu, wysyłano z Rzymu poświęconą żywą różę. Z czasem zastąpiono żywy kwiat złotym – złoto jest bowiem uważane za kruszec królewski. I jak nic innego przyciąga złodziei oraz nadaje się do przetopienia w razie finansowych problemów. Dlatego tyle z papieskich prezentów przepadło.
Źródła:
- Jerzy Lileyko, „Regalia polskie”, KAW, Warszawa 1987,
- Michał Rożek, „Polskie insygnia koronacyjne”, Petrus, Kraków 2011,
- „Złota róża”.
Nasz ekspert
Adam Węgłowski
Adam Węgłowski – dziennikarz i pisarz. Były redaktor naczelny magazynu „Focus Historia”, autor artykułów m.in. do „Przekroju”, „Ciekawostek historycznych”. Wydał serię kryminałów retro o detektywie Kamilu Kordzie, a także książki popularyzujące historię, w tym „Bardzo polską historię wszystkiego” oraz „Wieki bezwstydu”. Napisał też powieść „Czas mocy” oraz audioserial grozy „Pastor” – rozgrywający się na przełomie wieków XVII i XVIII w Prusach. W swoich rodzinnych stronach, na Mazurach, autor umiejscowił także powieści „Pruski lód ” oraz „Upierz”.