“Wampiryczność” tego liftingu na szczęście nie polega na żerowaniu na innych, jak to by w przypadku każdego szanującego się krwiopijcy powinno mieć miejsce. Chodzi o wykorzystanie osocza bogatego w płytki krwi (PRP - Plateled Rich Plasma). Pobiera się je z organizmu pacjentki, a następnie wprowadza w skórę twarzy. Propagujący metodę lekarze oraz celebrytki przekonują, że odpowiednio wykorzystane w nowoczesnych preparatach bogatopłytkowe osocze działa jak mityczny “eliksir życia”. Pod jego wpływem uruchamiane są mechanizmy regeneracyjne skóry.
Metoda pojawiła się w 2003 roku, jednak na rynku usług plastycznych zyskuje popularność dopiero w ostatnich latach. Pomagają w tym modelki i celebrytki chwalące się nietypowym zabiegiem upiększającym w mediach społecznościowych. Najwięcej rozgłosu metodzie zapewniła Kim Kardashian.
Do przeprowadzenia takiego liftingu potrzebna jest krew pobrana wcześniej od pacjentki. Następnie trafia do centryfugi, gdzie oddzielane są płytki krwi. Miesza się je później z osoczem. Kolejnym krokiem jest dostarczenie go do odpowiedniej partii skóry. Wykonuje się to na dwa sposoby. Pierwszy polega na mikrozastrzykach. Druga metoda korzysta z zabiegu mikrodermabrazji, czyli ścierania cienkiej warstwy starego i uszkodzonego naskórka. Gdy skóra twarzy jest “otwarta” nakłada się na nią okład z osocza bogatopłytkowego. Powoduje to stymulacje mechanizmów podobnych do procesu gojenia ran. Powstają nowe naczynia krwionośne, skóra się odbudowuje i odzyskuje odpowiednie nawilżenie. Oprócz twarzy wampiryczny lifting stosuje się na dłoniach, szyi i dekolcie.
Lekarze polecają tą formę odmładzania osobom, które obawiają się zmiany mimiki i nienaturalnego wyglądu po wciąż najczęściej stosowanych zastrzykach z botoksu. Wampirzy lifting ma prowadzić do zniknięcia zmarszczek, usuwać efekty procesów starzenia skóry oraz niezdrowej opalenizny.
HIV i żółtaczka - czy lifting jest groźny?
O procedurze i związanym z nią potencjalnym ryzyku zrobiło się głośno za sprawą skandalu w USA. Gabinet zabiegowy w Albuquerque miał dopuścić się według stanowych służb ochrony zdrowia na tyle poważnych uchybień, że mogło to wystawić klientów na zakażenie wirusem HIV lub żółtaczki. Sprawa wypłynęła po tym jak jedna z osób korzystających z wampirzego liftingu zaczęła skarżyć się na pogorszenie samopoczucia, a lekarze wykryli infekcję krwiopochodną. Podczas inspekcji w klinice odnaleziono niezabezpieczone odpowiednio narzędzia medyczne, w tym igły.
Dr Michael Landen, stanowy epidemiolog z Departamentu Zdrowia Nowego Meksyku mówi, że tego typu infekcja to najczęściej efekt brudnych igieł podczas zastrzyków. Klinikę VIP spa natychmiast zamknięto, jednocześnie wzywając klientów, którzy poddawali się w maju i czerwcu 2018 zabiegowi liftingu wampirzego, do poddania się testom na obecność wirusa żółtaczki typu B i C oraz HIV. Nie podano jednak w oficjalnym komunikacie, który z tych wirusów mógł być obecny na terenie spa. Ze względu na brak jednolitego kalendarza zakładu nie wiadomo także ile osób może być zagrożonych.
- To bardzo wczesny etap śledztwa – powiedział Landen w rozmowie z Live Science – Jesteśmy jednak zaniepokojeni i zachęcamy ludzi, którzy mieli tak wykonywany zabieg z zastosowaniem zastrzyku do badań.
Właścicielka zakładu VIP spa odpiera zarzuty zapewniając, że w jej placówce nigdy nie dochodziło do zaniedbań związanych z higieną i bezpieczeństwem. Lokalna stacja telewizyjna KOB 4 podaje jednak, że już w 2013 straciła ona pozwolenia na działalność i nie odnowiła ich aż do dnia dzisiejszego.
Źródło: Live Science