Co oznacza być rdzennym Europejczykiem? Obalenie nacjonalistycznych teorii

Bez względu na to, czy przybysze zawlekli dżumę, czy nie, sprowadzili do Europy epoki kamienia udomowione konie i mobilny styl życia oparty na wykorzystaniu wozów. A przywożąc ze sobą nowatorską broń i narzędzia z metalu, mogli pchnąć ją w stronę epoki brązu. Ich przybycie zbiega się z czasem, który zdaniem lingwistów wyznacza początek rozpowszechniania się języków indoeuropejskich,. Uważa się, że wszystkie one wyewoluowały od jednego praindoeuropejskiego języka. Kwestia tego, gdzie i kto nim mówił, jest przedmiotem sporów od XIX w. Według jednej z teorii to właśnie neolityczni europejscy rolnicy z Anatolii sprowadzili go do Europy wraz z rolnictwem.

Inna teoria, którą sto lat temu przedstawił niemiecki uczony Gustaf Kossinna, utrzymywała, że pierwsi Europejczycy byli dawną rasą północnych Germanów – twórców ceramiki sznurowej i siekier. Kossinna uważał, że przynależność etniczną ludzi z przeszłości można wydedukować na podstawie przedmiotów, które po sobie pozostawili. Jednoznacznie zdefiniowane archeologiczne obszary kulturalne – pisał – niewątpliwie odpowiadają terenom określonych ludów lub plemion.

Kossinna utrzymywał, że to północnogermańskie plemię pierwszych Europejczyków rozprzestrzeniało się i zdominowało obszar sięgający aż po Moskwę. Później nazistowscy propagandyści wykorzystali to do uzasadnienia inwazji na wschodnią Europę przez aryjską „rasę panów”. Po części dlatego przez wiele lat po II wojnie światowej cała koncepcja uznająca, że przesunięcia kulturalne można tłumaczyć migracjami, miała złą reputację w niektórych kręgach archeologicznych. Nawet dziś część naukowców ma wątpliwości, kiedy genetycy rysują śmiałe strzałki na mapach Europy.

– Ten rodzaj upraszczania prowadzi z powrotem do Kossinny – mówi Heyd. – Przywołuje dawne demony jasnowłosych, niebieskookich facetów, każąc im w pewnym sensie wracać z piekła, do którego trafili po II wojnie światowej.

Mimo to historyczne DNA, dostarczając bezpośrednich informacji na temat biologii pierwszych Europejczyków, stało się silnym argumentem przeciwko teorii Kossinny. Po pierwsze, dokumentując rozprzestrzenianie się jamowców i ich potomków w głąb Europy w odpowiednim czasie, dowody DNA potwierdzają teorię faworyzowaną przez lingwistów: że dawni Europejczycy przybyli do Europy ze stepów Rosji, a nie odwrotnie.

Po drugie, przyczyniają się do odrzucenia twierdzenia Kossinny, że w Europie istnieje jakiś rodzaj czystej rasy, którą można zidentyfikować na podstawie jej kulturowych artefaktów. Wszyscy Europejczycy są dziś mieszanką. Genetyczny przepis na typowego Europejczyka to mniej więcej jednakowe części jamowca i anatolijskiego rolnika ze znacznie mniejszą dawką afrykańskiego łowcy-zbieracza.

– Moim zdaniem nowe wyniki płynące z DNA podważają nacjonalistyczny paradygmat, że żyliśmy tu zawsze i nie mieszaliśmy się z innymi – mówi Kristiansen. – Nie ma czegoś takiego jak Duńczyk, Szwed czy Niemiec. Wszyscy jesteśmy Rosjanami, wszyscy Afrykanami.