Fotopułapki na ducha gór

Namgyal, miejscowy przewodnik, który pomaga przy fotopułapkach i korzysta tylko z jednego imienia, przedzierał się przed nami przez świeży płaszcz głębokiego po uda śniegu. Było znacznie poniżej zera, a ja miałem na sobie wełnianą koszulkę, bluzę z kapturem, flanelową koszulę i wełniany sweter, a wszystko to pod puchową kurtką. Poruszałem się po śniegu jak gruby pingwin. Namgyal natomiast wydawał się być ubrany co najwyżej w trzy warstwy, w tym w kurtkę puchową z odrobiną piór, które kiedyś miała w środku. Ale zdawał się nie zauważać zimna i skutecznie przedzierał się przez śnieg jak, cóż, śnieżna pantera.

Udaliśmy się na kilka klifów, gdzie Prasenjeet ustawił trzy aparaty fotograficzne, które jego zdaniem dają najlepszą szansę na zrobienie zdjęcia, na które polował całą zimę: samicy z trzema młodymi.

Jeśli chodzi o duże indyjskie koty to Prasenjeet (31 lat) ma szczególną wiedzę na ten temat. Wychowywał się na farmie położonej wśród dżungli na centralnych równinach Indii, w pobliżu Pench Tiger Reserve, jednego z miejsc, o których mówi się, że były inspiracją do stworzenia Księgi Dżungli autorstwa Rudyarda Kiplinga. Już od najmłodszych lat nauczył się rozpoznawać ostry zapach panter i ich kształty wśród cieni lasu. "Nigdy nie nazywaliśmy naszych psów. Co pół roku zjadała je pantera" - opowiadał. W college'u, jego przyjaciele nazywali go dokuczliwie Mowgli.

Fotopułapka uchwyciła samca pantery śnieżnej z widokiem na dolinę Spiti. Fotograf Prasenjeet Yadav obserwował tego kota przez dwa lata przed jego śmiercią. / Photograph by Prasenjeet Yadav, National Geographic

 

Kiedy przybył do Kibberu w 2018 roku, Prasenjeet spędził długie dni na eksploracji i cierpliwym uczeniu się od miejscowych, podobnie jak Charu. Wkrótce zaczął widzieć starego samca. Sfotografował go, jak śledził koziorożce i nahury i obserwował, jak żywi się swoimi ofiarami. Podążał jego śladami, badał jego odchody, znajdował jaskinie z jego śladami zapachowymi i futrem. A dzięki fotopułapce wideo wpatrywał się w przenikliwe, turkusowe oczy pantery.

Wiosną 2019 roku Namgyal zobaczył starego samca kopulującego z samicą na wysokiej półce skalnej. Późnym latem urodziła trzy młode i od tego czasu Prasenjeet miał obsesję na punkcie zdobycia intymnych zdjęć matki i jej potomstwa.

Przeszliśmy przez górę, zeszliśmy do następnej doliny i wspięliśmy się na grzbiet. Stamtąd wspięliśmy się na skalistą grupę półek, z których roztaczały się rozległe widoki na dolinę Spiti. "To jest jak autostrada pantery śnieżnej" - powiedział mi Prasenjeet, wyjaśniając jak koty używają półek do przemieszczania się między wysoko położonymi pastwiskami, na których pasą się ich ofiary. W przypadku takich nieuchwytnych zwierząt jak irbis śnieżny, ciekawostki tego typu są bardzo cenne. A jakby na zawołanie, zobaczyliśmy głowy kilku nahurów zerkających na nas ze szczytu klifu.

Natychmiast Namgyal znalazł ostatnie ślady, w tym jeden mały, który mógł być zrobiony przez młode. Prasenjeet znalazł świeżą plamę moczu, przez którą kot zaznaczył swoje terytorium. Pantery śnieżne wędrowały obok wszystkich trzech aparatów. Ale kolejno nasze nadzieje były niszczone, gdy Prasenjeet sprawdzał karty pamięci. Baterie jednej z pułapek padły - typowy problem w ekstremalnym zimnie. W innej lampa błyskowa nie działała. Ostatnia zrobiła zdjęcia, ale tylko ciekawskiego lisa i stada wieszczek.

Prasenjeet zdjął swoją polarową czapkę. Para uniosła się w chłodne powietrze, gdy biegł palcami przez długie, matowe włosy. Wyczułem, jak tygodnie otępiająco zimnych, męczących wędrówek i niepewność wykonania zadania go wyczerpały. Westchnął. "Dobra wiadomość jest taka, że wiemy, że są tu pantery śnieżne".

Wróciliśmy do wioski po zachodzie słońca. Padał śnieg i wysiadł prąd. Kiedy zobaczyliśmy Thinley'a, jego oczy były szerokie i pełne ekscytacji. Stary kocur próbował pokonać największego koziorożca w okolicy, ale podczas pościgu kot i jego zdobycz przelecieli przez klif i stoczyli się kilkaset metrów do rzeki Spiti.

Następnego dnia rano znaleźliśmy tłum turystów ustawionych wzdłuż ośnieżonej krawędzi jednego z najgłębszych zakątków wąwozu.

Namgyal wręczył mi lornetkę, a tam, jakieś trzysta metrów niżej, w lodowatej rzece Spiti, leżały zwłoki dużego samca koziorożca. Prąd rozpryskiwał się wokół jego ciała i masywnych rogów.

Pewien przewodnik, który widział całe zdarzenie, opowiedział jak irbis pantera śnieżna goniła koziorożca w dół klifu, skacząc tam i z powrotem między półkami. Kot rzucił się do gardła koziorożca i obaj zniknęli z widoku. "Słyszałem, jak się rozbiły, a potem zobaczyłem je w rzece" - powiedział.

Obydwa zwierzęta przeżyły upadek, a koziorożec rzucił się do lodowatej wody i prawie uciekł. Ale panterze śnieżnej udało się ugryźć pysk zwierzęcia i trzymała go pod wodą aż umarł.

Koziorożec był dużym samcem, być może ważył ponad 100 kilogramów, w porównaniu z 80-letnią panterą śnieżną ze stada często widywanego w pobliżu Kibber. "Zawsze go widujemy. Stracił swój strach" - powiedział Namgyal.

Zwłoki były zbyt ciężkie, by wyciągnąć je z rzeki, więc irbis śnieżny, próbując pozostać suchy, przykucnął na koziorożcu i zaczął ściągać mięso z klatki piersiowej, gdy słońce zachodziło za górami.