Moore wyobraża sobie ogniwa słoneczne drukowane na rolkach cienkiej błony, jak gazety, co umożliwiłoby ich szybką masową produkcję. Znawcy branży są zaintrygowani, ale sceptyczni. Przełomowe wynalazki często nie sprawdzają się poza laboratorium.

Do roku 2070 takich wynalazków pojawi się wiele. Ważniejsze jest pytanie, jak szybko indywidualne interesy będą pozwalały umierać starym technologiom. Pewnego pochmurnego poranka na południowy wschód od Lubbock obserwowaliśmy ciężarówkę wiozącą element turbiny wiatrowej przez plantacje bawełny. Podobnie jak my ten pojazd przemierzył teksaskie równiny, aby dotrzeć do Sage Draw, budowanej właśnie farmy wiatrowej o powierzchni 16,5 tys. ha. Założywszy kaski, chodziliśmy wokół wykopu wypełnionego zbrojeniem mającym się niebawem zamienić w fundament turbiny, jednej ze 120, które będą w sumie generować 338 MW.

Teksas, powszechnie utożsamiany z ropą, generuje dziś też mnóstwo energii wiatrowej. Legislatura nakazała przedsiębiorstwom użyteczności publicznej wydawać miliardy dolarów na modernizację stanowej sieci energetycznej i budowę tysięcy mil nowych linii przesyłowych, aby firmy z wietrznej zachodniej części stanu mogły sprzedawać energię do miast na wschodzie, takich jak Dallas. Sukces był spektakularny.

W 2017 r. Stan Samotnej Gwiazdy wytwarzał już jedną czwartą amerykańskiej energii wiatrowej. Lecz w tym samym czasie, dzięki postępowi w szczelinowaniu hydraulicznym, Basen Permski w zachodnim Teksasie i Nowym Meksyku stawał się jednym z największych obszarów naftowych świata. Samego tylko odpadowego gazu ziemnego, który firmy spalają lub wypuszczają do atmosfery z powodu braku rurociągów, jest ponad 22 mln m3 dziennie. To by wystarczyło do pokrycia zapotrzebowania całego stanu Waszyngton, w którym mieszkam. Spalanie gazu uwalnia CO2; wypuszczany gaz to głównie metan, który ogrzewa planetę jeszcze bardziej.

W Sage Draw teksaski boom wiatrowy spotyka się z naftowym. Koncern ExxonMobil zamierza zwiększyć swe wydobycie w Basenie Permskim o 80 proc. w ciągu czterech lat. Aby zasilać swoje zakłady, zgodził się kupować większość odnawialnej elektryczności od duńskiej firmy Orsted Sage Draw i pobliskiej farmy solarnej. W Teksasie czysta energia pomaga w wydobywaniu paliw kopalnych – choć powinna całkowicie je zastępować.

Oczywiście większość z nas nadal kupuje to, co sprzedaje Exxon Mobil. A przemierzając ten podzielony kraj, widać jasno, że część Amerykanów wcale nie pali się do zmian. W Kansas ciężarówka wioząca ogromną łopatę turbiny wiatrowej nie zmieściła się w zakręcie i zablokowała ruch. Kiedy pojazdy zaczęły cofać, jakaś furgonetka zawróciła i dodała gazu, wypluwając czarny dym. To wkurzony kierowca „rolował węgiel”. Zmodyfikował swój silnik diesla tak, że po naciśnięciu przycisku wydmuchiwał dodatkowe spaliny. Taki antyekologiczny protest nazywa się też „przykurzaniem Priusów”.

Siatka stalowych prętów zbrojeniowych stanowi podstawę jednej ze 120 przyszłych turbin na farmie wiatrowej Sage Draw. Teksas generuje więcej energii z wiatru niż jakikolwiek inny stan, co pomaga obniżyć koszty. Energia wiatrowa jest tak tania, że ExxonMobil zakontraktował zakup większości produkcji tej 338-megawatowej farmy. / Photograph by David Guttenfelder

A jednak nastawienie się zmienia. Amerykanie przyjmują energetyczną zmianę, gdy im to służy. Włócząc się po rozświetlonym parku rozrywki w Las Vegas, pełnym iluminowanych fontann i reflektorów przeczesujących niebo, oglądałem energetyczną rozrzutność. Ale nowe prawo wymaga, by do 2030 r. połowa stanowej elektryczności pochodziła ze źródeł odnawialnych.

W Kolorado poznaliśmy inżyniera oprogramowania Kevina Li, który ładował swoją teslę model 3 z 2018 r. Odebrał ją właśnie w Kalifornii i jechał do domu w Karolinie Północnej. Kiedy go zapytałem, jaką rolę odegrały zmiany klimatyczne w jego przejściu na elektryczność, wydawał się speszony. Powtórzyłem pytanie: Czy kupił teslę z powodu głębokiej troski o ocieplenie klimatu?

– Nie – odpowiedział Li. Więc dlaczego? – Szybkość – stwierdził z uśmiechem. – Jest naprawdę szybka.

W zachodnim Kansas spędziliśmy dzień w miasteczku Greensburg (790 mieszkańców). W 2007 r. tornado zniszczyło ponad 90 proc. tej rolniczej osady, zabijając 11 osób. Kiedy przyszło do odbudowy, niektórzy sugerowali, że Greensburg powinien się stać zrównoważonym „green burgiem” (zielonym miastem). Bob Dixson uważał, że brzmi to po hipisowsku.

– Przychodził mi na myśl tylko rok 1968, spodnie dzwony, farbowane koszule, białe pasy z wielkimi sprzączkami, włosy dotąd, może jeszcze środki halucynogenne i przytulanie drzew – stwierdził ten były burmistrz.

Dodał jednak, że zaczął to postrzegać jako powrót do wartości jego przodków zasiedlających prerię. Pionierzy z Kansas budowali wiatraki napędzające pompy przy studniach, mieszkali w domach z darni i przechowywali żywność w ziemnych piwnicach. Nowa szkoła w Greensburgu wykorzystuje ogrzewanie słoneczne i geotermalne, a odbudowane miasteczko generuje elektryczność z wiatru. Obecnie jego sieć jest w 100 proc. wolna od węgla.