Następny dzień zakończyliśmy na parkingu przy Najwyższym Termometrze Świata, kolumnie upamiętniającej światowy rekord temperatury: 56,67OC odnotowane w 1913 r. Zabijając czas w sklepie z upominkami, przypomniałem sobie ten domek na molu w Santa Monica, gdzie wycieczkowicze kupowali pamiątki z Drogi 66. Ian Bowen, kierownik, powiedział mi, że dorastał jako „znudzony dzieciak z tylnego siedzenia”, kiedy jego rodzina przejeżdżała przez Nebraskę i Iowę, śmigając obok przydrożnych pokus.

– Będąc dzieckiem, nie potrafiłem zrozumieć, po co gdzieś jedziemy, skoro ciągle nie mamy czasu – stwierdził. Teraz przerwy przy stacjach ładowania naprawdę pozwalają zwolnić. Włączenie samochodów osobowych i ciężarówek w tę sieć jest sednem strategii zmierzającej do uwolnienia świata od paliw kopalnych.

W nadchodzących dekadach zwiększy to radykalnie popyt na prąd. Kiedyś rynek zareagowałby budową kolejnych elektrowni węglowych, ale już tak nie jest. Nowy projekt firmy 8minute, na przykład, będzie dostarczać do Los Angeles energię tańszą niż prąd z węgla.

Na Russella Benally’ego natknęliśmy się pewnego wieczoru, kiedy sprawdzał formę swego konia na skalistym wzniesieniu w pobliżu LeChee w stanie Arizona, małym osiedlu Nawahów nieopodal Jeziora Powella. W oddali, oświetlona ostatnimi promieniami zachodzącego słońca, wznosiła się Navajo Generating Station, największa elektrownia węglowa na zachód od Missisipi. Ze swymi trzema wysokimi kominami przypominała rzeczny parowiec, który osiadł na mieliźnie.

Ten 45-letni zakład, który wytwarzał niegdyś elektryczność dla 2 mln gospodarstw domowych, był w stadium likwidacji, bo nie mógł dłużej konkurować z tanim gazem i źródłami odnawialnymi. Jego zamknięcie zlikwiduje setki miejsc pracy, niemal w całości zajmowanych przez rdzennych Amerykanów. A choć plemiona Nawaho i Hopi nie są właścicielami elektrowni, to dostawały miliony dolarów z opłat i dzierżaw, które trudno będzie czymś zastąpić. Ale zakład był wielkim trucicielem, generującym 14 mln ton CO2 rocznie. Część Nawahów irytowała się, bo to złe powietrze pochodziło z energii, która w większości trafiała gdzie indziej.

– Tutaj mnóstwo ludzi wciąż nie ma elektryczności – powiedział Benally, emerytowany hydraulik z ludu Nawaho. Pojechaliśmy za nim, żeby poznać jego żonę, Sharon Yazzie, która wychowała się w LeChee i pamięta czasy bez elektrowni. Powiedziała, że wcale nie będzie za nią tęsknić.

– Ona zawsze zaspokajała potrzeby raczej tych z zewnątrz niż nasze – stwierdziła. Zamknięcie tej elektrowni węglowej jest częścią trendu, który wydaje się niepowstrzymany.

Podnośnik pompy (po lewej) kołysze się na polu w pobliżu Lubbock w Teksasie, na północnym skraju basenu permskiego. Szczelinowanie łupków pozwoliło temu regionowi przepompować ponad jedną trzecią amerykańskiej ropy. We wrześniu 2019, kiedy zrobiono to zdjęcie, Stany Zjednoczone były eksporterem netto ropy po raz pierwszy od 1973 roku. / Photograph by David Guttenfelder

Od roku 2010 zlikwidowano ponad 500 amerykańskich elektrowni opalanych węglem, planuje się zamknięcie kilkudziesięciu następnych. W roku 2019 zużycie węgla w USA było najniższe od 40 lat; w kwietniu źródła odnawialne po raz pierwszy wygenerowały więcej energii niż węgiel. Chiny i Indie wciąż otwierają elektrownie węglowe, ale i tam widać oznaki zmian. Wiele chińskich zakładów działa obecnie tylko sporadycznie.

W 2018 r. Indie powiększyły produkcję energii odnawialnej bardziej niż węglowej. O jakieś 10 km od LeChee, w Page w Arizonie, zaparkowaliśmy nowy samochód, który wynajęliśmy – białą teslę S – przy majestatycznym zakolu rzeki Kolorado. Punkt widokowy roił się od turystów. Judy Franz, szefowa Izby Handlowej w Page, powiedziała nam, że choć zamknięcie elektrowni węglowej było ciosem, to turystyka rozkwita. Coraz więcej Nawahów otwiera firmy przewodnickie i restauracje.

– Początkowo wielu ludzi się martwiło – powiedziała Franz. – Ale damy sobie radę.

Przez kilka następnych dni pokonywaliśmy ogromny zakręt w kształcie litery S na obszarach, w których przyszłość współistnieje z niepewną przeszłością. Wjechawszy do południowego Utah, mijaliśmy rzadkie lasy i stosy białych kamieni. Brnęliśmy przez tarasowe twory Pomnika Narodowego Grand Staircase-Escalante. Te tereny jako ostatni obszar 48 stanów na południe od Kanady doczekały się własnych map. Po długim postoju przy powolnej ładowarce w Boulder w stanie Utah (240 mieszkańców), ruszyliśmy w stronę Kolorado.

W NREL (Narodowe Laboratorium Energii Odnawialnej) obserwowaliśmy z Guttenfelderem, jak jeden z tych badaczy, w laboratoryjnym fartuchu i rękawiczkach, nanosi pędzlem warstwę płynu na kawałek przewodzącego szkła wielkości karty kredytowej, zamieniając go natychmiast w małe ogniwo słoneczne. Płyn zawierał rozpuszczone perowskity, rodzaj półprzewodzących kryształów, niezwykle wydajnych w przechwytywaniu energii słonecznej. Niektórzy sądzą, że perowskity mogą sprawić, że energia słoneczna stanie się wszechobecna i tania jak barszcz.

– Nie ma powodu, bym nie mógł umieścić tych materiałów na ścianie wychodzącej na południe, na czymkolwiek, na co pada słońce – powiedział naukowiec David Moore. – To może być dach samochodu, odzież, plecak.