Czy kosmici istnieją? Podsłuchiwanie obcych

Kosmici wciąż się nie komunikowali. W 1995 r. astronomowie znaleźli wreszcie pierwszą planetę orbitującą wokół odległej, przypominającej Słońce gwiazdy. Masywny świat podobny do Jowisza, zwany 51 Pegasi b, jest całkowicie niezdatny do życia, jakie znamy. Jednak od tego czasu astronomowie odkryli tysiące egzoplanet lub planet krążących wokół innych gwiazd i na wielu z nich panują warunki, które mogą być dogodne dla życia.

Sześćdziesiąt lat po Ozmie wiemy, że planety te mają ogromną przewagę liczebną nad gwiazdami położonymi na Drodze Mlecznej, stanowiąc miliardy miejsc umożliwiających pojawienie się obcego metabolizmu. A na Ziemi naukowcy znajdują życie w każdym nieprawdopodobnym miejscu, w które zaglądają. Od wrzących, kwaśnych gorących źródeł do najgłębszych, najciemniejszych części dna morskiego, które mają największe ciśnienie.

"To, czego nauczyliśmy się o naszym środowisku, w sensie astronomicznym, to właśnie uczynienie SETI nieuchronnym pytaniem" - mówi Tarter. "Nauka, która pojawiła się w ciągu ostatnich dziesięcioleci, zmusza nas do zrobienia kolejnego kroku".

W 2015 roku rozpoczął się nowy, ogromny projekt o nazwie "Breakthrough Listen". Finansowany przez Jurija Milnera, inwestora technologicznego z Doliny Krzemowej, 10-letnie przedsięwzięcie warte 100 milionów dolarów wykorzystuje moc najostrzejszych radioteleskopów na świecie do wychwytywania śladów życia wśród miliona najbliższych gwiazd. Milner, nazwany na cześć Jurija Gagarina (pierwszej osoby, która poleciała w kosmos), wykazuje nieustającą ciekawość kosmosu i posiada dziwny zestaw powiązań z pozaziemskimi przedsięwzięciami ludzkości, które jego zdaniem sprawiają, że jego zaangażowanie w poszukiwania jest niemalże przeznaczeniem.

"W jakiś sposób, to wszystko zostało gdzieś zapisane na niebie" - stwierdza Milner.

"Breakthrough Listen" jest w połowie swojej długości i podobnie jak Ozma, wciąż jeszcze czeka na to, by usłyszeć szept kosmitów. Ale zespół, w dużej mierze z UC Berkeley, pogrąża się w obserwacji. Już teraz projekt pochłania sporo czasu spędzanego na 100-metrowym teleskopie Green Bank i w australijskim obserwatorium Parkes. A naukowcy przygotowują się do podsłuchiwania obserwacji prowadzonych przez MeerKAT, czyli szeregu anten radiowych w RPA.

"Naprawdę wierzę, że powinniśmy nadal to robić. Robiąc to przez dziesiątki, a może sto lat, myślę, że w ten czy inny sposób znajdziemy odpowiedź" - mówi Milner. 

Astronomowie nie szukają już tylko międzygwiezdnych radiostacji, ale też impulsów optycznych, strat ciepła wytwarzanego przez potężne cywilizacje i innych oznak sprytnych istot pozaziemskich. Zamiast poszukiwać "pozaziemskiej inteligencji", dziedzina ta zaczyna używać terminu "technosygnatur", stworzonego przez Tartera w celu wyeliminowania dwuznaczności w definiowaniu "inteligencji".

Jeden z tych projektów, zwany PANOSETI, ma na celu przeskanowanie całego nieba w poszukiwaniu ulotnych, ale intensywnych błysków światła optycznego i podczerwonego. Prowadzony przez Shelley Wright, astronomkę z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego (i byłą studentkę mojego taty), projekt ten przechwyci absolutnie zdumiewającą ilość informacji o przejściowych zjawiskach astronomicznych, takich jak supernowe i być może, sztuczne transmisje.

"Robimy zdjęcie całego widocznego nieba, co każdą nanosekundę. I mówimy: hej, czy na tym polu było coś, co wpadło w nocy?" - opowiada Wright.