400-kilometrowy marsz przez szlak Trasy Zakarpackiej w Ukrainie Alina rozpoczęła 8 stycznia. Do celu wyprawy dotarła po 27 dniach. Wcześniejsze próby samotnego przejścia tej wymagającej trasy były już podejmowane przez innych podróżników. Wszystkie kończyły się jednak niepowodzeniami z uwagi na warunki pogodowe, problemy z kondycją fizyczną, ale również – w niektórych częściach szlaku – przez niewystarczające oznaczenia. 

Trasa Zakarpacka to nowa atrakcja turystyczna Ukrainy

Trasa Zakarpacka to najdłuższy szlak górski w Ukrainie, znakowany kolorem czerwonym. Rozciąga się na długości 398 km od wsi Wielkie Berezne na granicy ze Słowacją, do kolejnej miejscowości Diłowe w pobliżu granicy rumuńskiej. Najbardziej wymagającym odcinkiem trasy jest szczyt Howerla (2061 m n.p.m., najwyższy szczyt Ukrainy), który znajduje się w części pasma Czarnohory. 

Cały długodystansowy szlak powstał w 2004 r. 6 lat później Trasę Zakarpacką oznakowała pozarządowa organizacja ukraińska z Zakarpacia „Szlaki Karpackie”. Jednym z celów podjęcia wyzwania przez Alinę Kosovską była chęć pomocy z spopularyzowaniu nowej turystycznej atrakcji Ukrainy. 

W swoich mediach społecznościowych Alina podkreśla, że jednym z najtrudniejszych odcinków szlaku było pasmo Czarnohory aż do masyw Marmarosy. By tam dotrzeć, należało pokonać 100-kilometrowy odcinek bez żadnego schroniska z zaopatrzeniem po drodze. Co prawda podróżniczka zabrała ze sobą odpowiednie zapasy, wiązało się to jednak z większym obciążeniem jej plecaka. Podczas wędrówki dostarczała m.in. apteczki do schronisk, które były na trasie, by inni turyści na szlaku mogli z nich w przyszłości korzystać. 

Kim jest Alina Kosovska?

Od wielu lat Alina Kosovska pracuje dla ukraińskiej armii i zajmuje się prowadzeniem wycieczek po górach. Wspiera również inicjatywę miłośników gór zbierających śmieci ze szlaków i naprawiających górskie chaty. 

Znajomość szlaku bardzo jej pomogła. Dzięki temu potrafiła rozpoznać wszystkie oznaczenia i poruszać się po obszarach, które szczególnie zimą są bardzo trudne. 

Do pokonania tego wymagającego szlaku przygotowywała się fizycznie, m.in. biegając na dystansach maratońskich. Wcześniej zadbała o przetestowanie każdego elementu sprzętu na szlaku: od skarpetek i rękawiczek, po namiot i śpiwór. 

Planując wyprawę, Alina brała pod uwagę wszystkie możliwe problemy, z jakimi mogła się spotkać. W praktyce okazało się, że najtrudniejsze były odcinki trasy pokryte śniegiem, gdzie droga była bardzo wymagająca i powolna. Dziennie pokonywała od 7 do 8 kilometrów, czyli mniej niż kilometr na godzinę. Najdłuższy dystans jednego dnia (22 km) udało jej się przebyć w paśmie Grzbiecie Czarnogórskim. Kiedy to robiło się naprawdę ciężko, Alina zaczynała liczyć kroki. 

Skąd pomysł na wyprawę przez Trasę Zakarpacką?

Zdecydowałam się na przejście szlaku, bo wiedziałam, że nikt wcześniej nie pokonał go zimą. Karpaty to moje rodzinne góry. W czasie, gdy nie było wojny, przygotowywałam się i szkoliłam do przejścia tej trasy. Oprócz służby w wojsku, pracowałam wcześniej jako przewodniczka górska Karpatach, więc znam te góry bardzo dobrze” – opowiada National-Geographic.pl.

Po zakończeniu wyprawy Alina planowała wybudować schronisko górskie, w którym przez cały rok dyżurowaliby wolontariusze dbający o środowisko i bezpieczeństwo turystów. W kwietniu planowała wejść na Ararat (najwyższy szczyt w Turcji), by sprawdzić się w alpinizmie. Wojna postawiła plany kobiety pod znakiem zapytania. 

Podróżniczka na wojnie

Kilka dni po ukończeniu szlaku przez Alinę, Rosja po raz kolejny zaatakowała Ukrainę. Alina pracuje dla armii od 2014 r., kiedy wybuchła wojna. Na początku była wolontariuszką, a potem zaczęła organizować pomoc dla wojska i dla ochotników. Na froncie spędziła ponad 2 lata. 24 lutego 2022 r. wróciła na linię ukraińskiej obrony

Na swoich kanałach mediów społecznościowych poprosiła o wsparcie Ukrainy, szczególnie o pomoc dla ukraińskich uchodźców. Po wojnie chciałaby napisać książkę, reportaż z zimowego i letniego przejścia szlaku oraz o jej doświadczeniu górskim.