W sobotę 19 sierpnia, kilka dni przed planowanym lądowaniem na Księżycu, kontrolerzy lotu utracili kontakt z Łuną 25. Ten rosyjski lądownik wystrzelono 10 sierpnia. Do awarii doszło w czasie wykonywania manewrów orbitalnych, które miały doprowadzić do miękkiego posadzenia sondy w okolicach południowego bieguna Księżyca.

Czy to koniec rosyjskich marzeń o nowej potędze? Patrząc na historię tej misji, trudno nie odnieść wrażenia, że rosyjski niedźwiedź chciał zaryczeć, lecz w zamian co najwyżej beknął.

Łuna 25 to misja sprzed 25 lat

Zacznijmy od tego, że Łuna 25 jest projektem sprzed ćwierć wieku. Plany tej misji powstały w 1998 roku. Pierwotnie sonda miała zostać wystrzelona w 2012 r., następnie jej start przesunięto na 2014 i dalej na 2017 r.

Wydawało się, że pomysł został porzucony, lecz Roskosmos – rosyjska agencja kosmiczna – odgrzała dawne plany w 2022 r., po ataku Rosji na Ukrainę. Doszło do tego w tym samym czasie, gdy Europejska Agencja Kosmiczna, w ramach sankcji nałożonych na Rosję zaprzestała współpracy z Roskosmosem. Ówczesny szef rosyjskiej agencji groził wówczas Europie i USA odłączeniem rosyjskich części Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Wówczas Władimir Putin zwrócił się w kierunku Chińskiej Republiki Ludowej. Odgrzał pomysł wspólnego utworzenia bazy naukowej, która miałaby zostać zlokalizowana na południowym biegunie Księżyca. Czyli w tym samym miejscu, w którym planowane jest lądowanie misji programu Artemis i budowa bazy sygnowanej przez NASA, ESA, JAXA, CSA i partnerów. Pierwszym krokiem do ustanowienia takiej rosyjsko-chińskiej bazy miała być właśnie misja Łuna 25.

Kontrowersje przy starcie

Już sam start sondy wywołał konsternację. Po pierwsze, Łuna 25 została wyniesiona nie z Bajkonuru, ale z nowego rosyjskiego kosmodromu Wostocznyj. Jest on zlokalizowany we wschodniej Rosji, zaledwie 100 km od granicy z Chinami, co również pokazuje kierunek obrany przez dawne mocarstwo.

Lądownik został umieszczony na szczycie rakiety Sojuz 2.1b, by wyruszyć w drogę na Księżyc 11 sierpnia 2023. Ale na kilka dni przed startem media obiegła informacja, że władze nakazały ewakuację mieszkańców miasta znajdującego się na trasie lotu pojazdu. Mogło tam bowiem dojść do upadku rakiet pomocniczych wykorzystywanych w pierwszej fazie lotu.

To wzbudziło konsternację. Kosmodrom powinien być tak ulokowany, by rakiety nie zagrażały ludności cywilnej. A po drugie dlatego, że odpalanie potężnych, mierzących ponad 50 metrów rakiet, powinno przebiegać w na tyle kontrolowanych warunkach, by nie obawiać się przypadkowego zniszczenia okolicznego miasta.

Łuna 25 rozbiła się na Księżycu

Na szczęście start się udał. Łuna 25, pierwsza po 47 latach rosyjska sonda księżycowa, rozpoczęła podróż w kierunku Srebrnego Globu. Przesłała nawet na Ziemię pierwsze zdjęcia, w tym „selfie” z Księżycem w tle. Podróż na orbitę księżycową zajęła jej pięć dni. Następnie planowano szereg manewrów, które miały doprowadzić do bezpiecznego posadzenia lądownika na powierzchni 21 sierpnia. Kłopot w tym, że jeden z takich manewrów orbitalnych skierował sondą na złą trajektorię i doprowadził do jej rozbicia się o powierzchnię.

Wiadomo, że lądownik miał problemy z radarem pokładowym. Jego rolą miało być wspieranie miękkiego lądowania. Musiał on też przejąć część zadań kamery, którą mieli dostarczyć Rosjanom Europejczycy w czasach sprzed agresji Rosji na Ukrainę.

Roskosmos powołał specjalną komisję, która ma zbadać przyczyny niepowodzenia. Wydarzenie, które miało być wielkim sukcesem, stało się klęską. Stawia to pod znakiem zapytania kolejne rosyjskie misje księżycowe Łuna 26 i 27.

Chiny wylądowały na Księżycu, Indie wkrótce spróbują

Tymczasem w środę, 23 sierpnia próbę wylądowania na Srebrnym Globie podejmie indyjski lądownik Chandrayaan-3. Jeśli misja się powiedzie, Indie dołączą do krótkiej liczby państw, którym udało się posadzić lądownik na Księżycu. Mowa o Rosji, USA i Chinach.

A skoro już mowa o chińskim programie kosmicznym, to chiński łazik Yutu-2 właśnie mapuje powierzchnię niewidocznej strony Księżyca. Dzięki instrumentom naukowym, takim jak Lunar Penetrating Radar (LPR) udało mu się wygenerować mapę podpowierzchniowych struktur księżycowych. Jak widać, księżycowy wyścig trwa. Jednak Rosja – mimo buńczucznych zapowiedzi – jest w jego ogonie.