Choć to księżycowy program Artemis budzi teraz największe emocje, to właśnie misja Hakuto-R miała okazać się najbardziej przełomowa dla dynamicznie rozwijającego się przemysłu kosmicznego. Do próby posadzenia japońskiego lądownika a Księżycu miało dojść dzisiaj, we wtorek 25 kwietnia około godziny 18.40 czasu środkowoeuropejskiego. Na miejsce lądowania wyznaczono krater Atlas, położony na południowo-wschodnim krańcu Mare Frigoris („Morze Zimna”).

Lądowanie prywatnego pojazdu na Księżycu

Sekwencja lądowania obejmowała kilka kroków. Jak wyjaśniają specjaliści z firmy iSpace, lądownik wyhamuje i zejdzie z orbity księżycowej, uruchamiając swój główny układ napędowy. Następnie, wykonując serię ustalonych komend, lądownik dostosuje swoje położenie i zmniejszy prędkość. To ma pozwolić mu miękko osiąść na powierzchni Księżyca. Cały proces ten potrwa około godziny.

Wszystko jednak wskazuje na to, że lądownik rozbił się o powierzchnię Księżyca. Odbierane dane telemetrycznie nie zgadzały się z założeniami już kilometr nad powierzchnią. Wygląda na to, że lądownikowi nie udało się wyhamować i zamiast miękko osiąść na powierzchni, wbił się w nią.

Doszło do tego przynajmniej na 30 sekund przed planowanym lądowaniem, co może wskazywać na niedostateczne wyhamowanie prędkości lądownika. Dane są wciąż zbierane i analizowane. W tej chwili iSpace chce pozyskać jak najwięcej informacji i ocenić, co poszło nie tak. Firma nadal planuje wysłać kolejne misje w 2024 i 2025 roku.

Projekt komercyjnego lądownika Hakuto-R rozpoczął się dzięki konkursowi Google Lunar X Prize. Jednak iSpace oraz inni laureaci, w związku z niewywiązaniem się z umowy zakładającej wcześniejszy czas startu, nie otrzymali 30 milionów dolarów nagrody.

Mimo to prace koncepcyjne sprawiły, że Japończycy postanowili wdrożyć rozwiązania, które – jeśli się uda – będą pierwszą demonstracją tej technologii przewidzianą dla lotów komercyjnych. Lądownik został wystrzelony w grudniu 2022 roku dzięki rakiecie firmy SpaceX – Falcon 9. I właśnie to połączenie pokazuje, że przyszłość eksploracji kosmosu leży w prywatnych rękach.

Na Księżycu wyląduje arabski łazik

Ale lądownik to jedno, a to, co przenosi – drugie. Ładunek był bardzo ekscytujący. Pierwszy łazik księżycowy Zjednoczonych Emiratów Arabskich nosił nazwę Rashid. Został wyposażony w dwie kamery o wysokiej rozdzielczości, kamerę do mikrofotografii oraz w kamerę termowizyjną. Łazik był również wyposażony w sondę Langmuira, zaprojektowaną do badania księżycowej plazmy. To miało pomóc wyjaśnić, dlaczego pył księżycowy jest tak lepki.

Zadaniem łazika było badanie powierzchni Księżyca oraz interakcji różnych powierzchni z cząstkami księżycowymi. Nazwa urządzenia to hołd dla zmarłego władcy Dubaju, szejka Rashida bin Saeeda Al Maktouma.

Misja księżycowa wykorzystuje sztuczną inteligencję

Jednak najbardziej przełomowa część misji została opracowana przez Kanadyjczyków. To oni zaprojektowali i dostarczyli algorytmy uczenia maszynowego, z których miał korzystać łazik. – Jeszcze nigdy algorytmy głębokiego uczenia maszynowego nie były testowane dalej niż na orbicie okołoziemskiej – napisali w oświadczeniu przedstawiciele kanadyjskiej firmy Mission Control.

– Jeśli system się sprawdzi, ta technologia stanie się wyjątkowo użyteczna w kierowanym przez NASA programie powrotu na Księżyc Artemis – powiedział cytowany przez Space.com Ewan Reid, dyrektor generalny Mission Control Space Services. – Sztuczna inteligencja stanie się kluczowym narzędziem umożliwiającym podejmowanie decyzji na pokładzie statku kosmicznego.

Udział w misji ma też Europa

Swój udział w misji ma też Europejska Agencja Kosmiczna. To ona zaprojektowała eksperyment „Material Adhesion and Abrasion Detection”. Pod tą nazwą kryją się testy odpornościowe różnorodnych materiałów, jakie mogą być w przyszłości wykorzystywane na Księżycu. Próbki zostały przymocowane do kół łazika. Miało to sprawić, że będą narażone na tarcie i bliski kontakt z regolitem.

Dodajmy, że lądowanie Hakuto-R było drugą próbą posadzenia na Księżycu komercyjnego lądownika. Izraelski pojazd Beresheet roztrzaskał się na powierzchni Srebrnego Globu w 2019 roku podczas podejścia. Lądownik przewoził swego rodzaju kapsułę czasu oraz wspomnienia osób, które przetrwały Holocaust.

Dzisiejsze lądowanie można było oglądać na żywo poprzez kanał YouTube firmy iSpace.

Źródło: iSpace.