W latach 1348–1352 przetoczyła się przez Europę Czarna Śmierć, czyli druga wielka epidemia dżumy w historii ludzkości. W październiku 1347 r. do sycylijskiego portu Messyna zawinęło kilka okrętów wiozących uciekinierów z Kaffy na Krymie. Załoga i wszyscy pasażerowie byli chorzy lub zarażeni. Do końca 1348 r. epidemia ogarnęła znaczną część zachodniej Europy. W Polsce szalała głównie na Pomorzu i w Gdańsku.

Dżuma w Europie pochłonęła jedną trzecią ówczesnej ludności. W samej Florencji w ciągu zaledwie sześciu miesięcy zmarło od 45 do 75 proc. mieszkańców. W Hamburgu, Londynie i Paryżu zginęła co druga osoba. Ogromna liczba zmarłych sparaliżowała gospodarkę. Jednak historycy oceniają, że długofalowe skutki epidemii pozytywnie wpłynęły na rozwój Europy. Prawdopodobnie to wskutek wywołanych przez dżumę zmian społecznych rozpoczął się renesans.

Objawy dżumy

Ta choroba ma dwie podstawowe odmiany. Ludzie najczęściej chorowali na dżumę dymieniczną. Do objawów należało: owrzodzenie węzłów chłonnych, zwłaszcza w pachwinach, wysoka gorączka i delirium. Od zarażenia do śmierci mijał zazwyczaj tydzień. Śmiertelność wynosiła od 30 do 60 proc.

Chorzy na na dżumę dymienicznąChorzy na na dżumę dymieniczną / fot. Shutterstock

Jeszcze bardziej niebezpieczna była dżuma płucna. Miała 90-procentową śmiertelność. Ta postać choroby rozprzestrzeniała się poprzez zakażenie kropelkowe, ale jak wskazują pewne świadectwa, źródłem zakażenia mogła być również żywność. W przypadku tej odmiany śmierć następowała po 24 godzinach.

Swoją nazwę Czarna Śmierć zawdzięcza najbardziej charakterystycznemu objawowi, jakim są ciemne plamy na ciele chorego. Nazwa ta przylgnęła do dżumy w wyniku epidemii, która w XIV w. dotknęła Europę.

Skąd wzięła się dżuma w Europie?

Dżuma została zaobserwowana po raz pierwszy około 224 roku p.n.e. w Azji środkowej oraz zachodniej. Wywołują ją pałeczki bakterii Yersinia pestis, przenoszonej przez pchły żerujące na małych gryzoniach, takich jak szczury. Bakterie zakażają węzły chłonne. Prowadzi to do pojawienia się opuchlizny, zwłaszcza na szyi, wewnętrznej stronie ud i pod pachami. W miarę osłabienia organizmu chorego, pojawiają się gorączka, ból głowy i dreszcze, a także wymioty, biegunka i silne bóle.

Zaraza najprawdopodobniej pochodzi z Chin. Przez pewien czas nie opuszczała tego regionu. Jednak w VI w. na pokładach statków handlowych wpływających do Konstantynopola przybyły szczury zainfekowane dżumą. Wybuchła wówczas tzw. zaraza Justyniana, uznawana za jedną z najstraszliwszych epidemii w historii świata. Była to pierwsza wielka epidemia dżumy. Zabiła ona od 25 do 50 mln ludzi na przestrzeni 200 lat, podczas gdy populacja świata w chwili wybuchu zarazy nie przekraczała 200 mln osób. Bizantyjski uczony Prokopiusz pisał: „W tamtych czasach szalała zaraza, która niemal unicestwiła rodzaj ludzki.”

Rola zbóż w rozprzestrzenianiu dżumy

Powiązanie dżumy ze szczurami nie wyjaśniało do końca, jak roznosiła się choroba. Przeciętny szczur w ciągu życia nie wędruje dalej niż kilkaset metrów od miejsca urodzenia. W jaki więc sposób dżuma w ciągu kilku lat przeniosła się z Indii i Chin do Europy? O tym pisze m.in. Thor Hanson w książce „Triumf nasion”.

Szczur śniady jest wszystkożerny. Zboże jest jednym z jego ulubionych pokarmów. Pchły na ogół nie żyją dłużej niż kilka tygodni. Jednak w przypadku ich odmiany szczurzej mogą przetrwać nawet ponad rok. Larwy pcheł też nauczyły się żywić zbożem. W ten sposób nawet podczas długich morskich podróży, w trakcie których wszystkie zakażone szczury ginęły, ich pchły mogły przetrwać. Potem zakażały nowe szczury już w portach docelowych.

Szybki pochód epidemii dżumy miał związek z handlem zbożem. Z tego powodu nie dotarła ona tylko do najbardziej oddalonych peryferii oraz do części Królestwa Polski, które zamknęło granicę. Lokalne epidemie zdarzały się jeszcze później, aż do XX wiek. Wybuchały w takich miejscach jak Glasgow, Liverpool, Sydney czy Bombaj. To miasta portowe, w których na dużą skalę odbywał się handlem zbożem.

Jak próbowano sobie radzić z dżumą

Z powodu wszechobecnego, ohydnego odoru zwłok powszechnie wierzono, że dżuma w Europie roznosi się przez „morowe” powietrze. Próbowano odpędzać śmiertelne wyziewy, spalając jałowiec, liść laurowy, sosnę, orzeszki bukowe, liście cytryny, rozmaryn, kamforę i siarkę. Ci, których stać było na kosztowne olejki aromatyczne, zanurzali w nich chustki i obwiązywali tkaniną twarze.

Bicie dzwonów i wystrzały armatnie miały „odpędzać złe powietrze”. Papież Klemens VI, który urzędował w Awinionie, podczas zarazy przesiadywał pomiędzy dwoma paleniskami. Mogło to rzeczywiście zapobiegać zachorowaniu, bo bakterie giną w wysokiej temperaturze.

Jednak większość tych metod była nieskuteczna. Guy de Chauliac, przyboczny medyk papieża Klemensa VI pisał: „Dla lekarzy daremne to było i haniebne, bowiem nie śmieli oni odwiedzać pacjentów ze strachu przed chorobą. A gdy ich odwiedzali, nic tym nie osiągali i nikogo nie umieli uleczyć”. Jedynymi stosowanymi wówczas terapiami było upuszczanie krwi oraz nacinanie nabrzmiałych pęcherzy na skórze. Niekiedy też inhalacje ziołami i kąpiele w wodzie różanej lub occie.

Pewien angielski kronikarz tak opisywał przybycie zarazy do jego kraju: „W miastach portowych i nadmorskich miejscowościach nie został prawie nikt żywy”. Ofiar śmiertelnych przybywało tak szybko, że w wykopywanych w naprędce zbiorowych mogiłach zwłoki dorosłych przekładano zwłokami dzieci, aby wykorzystać całą wolną przestrzeń. W „Kronice Czarnej Śmierci” z 1348 r. Wilhelm z Dene pisał: „Mężczyźni i kobiety nosili własne potomstwo do kościoła i wrzucali do kopanych tam masowych mogił.”

Skuteczna okazywała się jedynie izolacja źródeł zakażenia. Kiedy w czasie epidemii do portu w Wenecji przypłynął okręt, był zmuszony czekać – na kotwicy na nabrzeżu – przez pełne 40 dni. Po włosku – „quaranta giorni”. Dopiero jeśli okazywało się, że po tym czasie wszyscy na pokładzie są zdrowi, pozwalano na zejście załogi na ląd i wypakowanie ładunku. Tak powstało słowo kwarantanna.

Związek chorób genetycznych z dżumą

Żniwo, jakie zbierała dżuma w Europie, wskazuje na istnienie specyficznych mechanizmów obronnych obecnych u potomków tych, którzy ją przeżyli. Taka adaptacja powinna dotyczyć przynajmniej jednej z dróg infekcji. Albo mechanizmu namnażania się bakterii.

Część badaczy sądzi, że hemochromatoza umożliwiała przeżycie epidemii takich chorób, jak dżuma. Hemochromatoza to choroba uwarunkowana genetycznie. Gen odpowiedzialny za hemochromatozę częściej występuje wśród osób pochodzenia europejskiego.

Ludzie cierpiący na hemochromatozę mają za dużo żelaza. Ich organizmy gromadzą żelazo w tkankach, a to prowadzi do uszkodzeń wątroby, serca, trzustki czy stawów. Powoduje to jednak też, że z żelaza nie mogą skorzystać bakterie takie jak Yersinia pestis. Osoby obciążone wadliwym genem były mniej podatne na zakażenie dżumą. Jeśli do niego doszło, miały większe szanse na wyzdrowienie.

Inni naukowcy twierdzą, że przed dżumą mogła chronić też mukowiscydoza. To choroba, za którą odpowiada mutacja jednego genu. Występuje on raczej powszechnie (według pewnych szacunków aż u 10% białej populacji). Większość z nosicieli ma jego tylko jedną kopię. Żeby mukowiscydoza się rozwinęła, człowiek musi mieć dwie jego kopie, czyli odziedziczyć je po obojgu rodzicach. Przodkowie wszystkich chorych wywodzą się z północy Europy. Czyli z tych obszarów Starego Kontynentu, które niegdyś najbardziej ucierpiały od dżumy.

Mukowiscydoza mogła chronić przed dżumą na trzy sposoby:

  • utrudniała przedostanie się zarazków do płuc. Jednym z symptomów mukowiscydozy jest wyjątkowo gęsty i lepki śluz. Powoduje on zaburzenia trawienia i wchłaniania, ale też utrudnia wchłonięcie zarazków z pokarmem lub powietrzem;
  • pewne objawy mogły odstraszać pchły. Choroba atakuje gruczoły potowe i jej efektem jest bardzo słony smak potu;
  • poprzez działanie na trzustkę chronione były również narządy wewnętrzne.

Trzecia epidemia dżumy

Trzecia epidemia dżumy pojawiła się w chińskiej prowincji Junnan w 1855 r. Rozprzestrzeniła się również na Indie, powodując łącznie ponad 12 mln zgonów, z czego ponad 10 mln w samych Indiach. W 1894 r. szwajcarski bakteriolog Alexandre Yersin zdołał zidentyfikować bakterię wywołującą chorobę, od jego imienia nazwaną Yersinia pestis. U schyłku XIX w. w Indiach opracowano szczepionkę przeciw dżumie. Współcześnie choroba ta wciąż występuje w ponad 20 krajach Azji i Afryki. Czasami jest wykrywana u dzikich gryzoni także w Europie czy Ameryce.

Źródło: archiwum NG, „Triumf nasion”.