Rzymski poeta Wergiliusz, który żył w I wieku p.n.e., opisał po raz pierwszy mityczną arkadię. Miała być to kraina szczęśliwości, spokoju i ładu. Jej mieszkańcy byli pozbawieni trosk i chorób.

Rzeczywista Arkadia, grecki region położony na Peloponezie, nie była wcale taka sielankowa. W dużej części była skalista, surowa i nieurodzajna. Wizja Wergiliusza zmieniła jednak jej postrzeganie. Arkadia stała się już dla starożytnych marzeniem o niedoścignionym idealnym świecie.

Zaznaj ziemskiego raju w Warszawie

To właśnie różnym wizjom tego mitycznego świata poświęcona jest wystawa czasowa „Arkadia” w Muzeum Narodowym w Warszawie. Potrwa jeszcze do 17 marca br. 

Muzeum Narodowe w Warszawie zaprasza w podróż do krainy szczęśliwości / Fot. Bartosz Bajerski/MNW

W niezwykły świat wiecznej szczęśliwości warto zatopić się, gdy za oknem jest szaro i buro. Arkadii jest tyle, ilu jest ludzi, a jej wizje zmieniały się na przestrzeni stuleci. Ekspozycja jest zatem niezwykle urozmaicona, wielobarwna i miejscami zaskakująca, a nawet – szokująca.

Na początku było słowo

Muzealną „Arkadię” warto zasmakować. Przechadzając się niespiesznie. Prawie przegapiłbym dyskretnie umieszczoną za czarną zasłoną instalację dźwiękową. Usytuowana jest tuż przy wejściu na ekspozycję. 

Bez tego dźwiękowego doświadczenia odbiór wystawy byłby zupełnie inny. Błogie tony utworu „Kanony” Barbary Kingi Majewskiej wydobywające się z głośników wprowadzają w świat szczęścia i rozkoszy. Nastrajają. Odcinają od świata zgiełku i codziennego pędu. Spędźmy kilka minut oblani przez te odgłosy błogości. Pora iść na wystawę. 

Arkadia z pazurem

Ziemski raj zamieszkiwać mieli nie tylko żyjący prosto i szczęśliwie pasterze i pasterki, ale też nimfy, satyrowie, faunowie, a nawet rusałki. Te ostatnie bywały szczególnie groźne. Widać to na obrazie „Załaskotany” Jacka Malczewskiego (1854–1929). Grupa roześmianych rusałek, czyli demonicznych istot w słowiańskiej mitologii zamieszkujących lasy, pola i jeziora, załaskotała na śmierć młodego człowieka. Czy to ostrzeżenie? Czyżby radość w zbyt dużych dawkach była szkodliwa?

Arkadia w wizjach niektórych artystów XVII i XVIII wieku przepełniona była erotyzmem. Mnożą się obrazy satyrów obłapiających niewinne nimfy na łonie przyrody. „Siedemnastowieczni Flamandowie i Holendrzy w micie arkadyjskim szukali też sublimacji seksualnych pożądań, tłumionych przez rygory społeczne” – czytamy w przewodniku po wystawie.

Detal z obrazu Jacka Malczewskiego „Załaskotany” / Fot. S. Zdziebłowski

Mityczną Arkadię zasiedlają też fantastyczne zwierzęta. Olbrzymie tkaniny dekoracyjne, czyli werdiury, zamówione przez króla Zygmunta II Augusta w Brukseli na Zamek Królewski na Wawelu zasiedlone są przez smoki, jednorożce i upierzone pantery przechadzające się po lesie. Część z nich jest w bojowym nastroju, chociaż krajobraz jest dość sielski i spokojny.

Słowiańska Arkadia – rodzimowierstwo na fali

Przełom XIX i XX wieku przyniósł fascynacje wczesną Słowiańszczyzną. Na fali ruchów rodzimowierczych arkadia stała się miejscem dzikim, tajemniczym i niesamowitym. Jako rodzimowierstwo można określić system wierzeń odwołujących się zazwyczaj do tradycji przedchrześcijańskich.

Na wystawie wyraźnie rzucają się w oczy obrazy archeologa i artysty Mariana Wawrzenieckiego (1863–1943). Niemal każdy zwiedzający zatrzymuje się przy nich i żywo je komentuje, gdy odwiedzam ekspozycję. Jego sztuka wzbudza emocje. 

Obraz „Na świętym progu słowiańskiego uroczyska” Mariana Wawrzenieckiego / Fot. MNW

Na jednym z obrazów Wawrzenieckiego widać roznegliżowaną kobietę stojącą przy wejściu do słowiańskiej świątyni. Rolę portali spełniają dwa posągi przypominające słynnego Światowida ze Zbrucza. Zabytek można obejrzeć w Muzeum Archeologicznym w Krakowie. Drugi obraz ukazuje zbliżenie na posąg Światowida przystrojonego zapewne w czasie jednego ze słowiańskich świąt.

Te obrazy szły w parze z poglądami ich twórcy. Marian Wawrzeniecki uważany jest bowiem za jednego z prekursorów rodzimowierstwa słowiańskiego w Polsce. Pierwotną słowiańskość uważał za wartość bezcenną. Krytykował ostro chrześcijaństwo, które wypleniło lokalną, rdzenną kulturę i religię. Arkadią dla niego było Polska przed 966 rokiem.

Różne oblicza arkadii

Na przestrzeni setek lat wizja arkadii zmieniała się. Inaczej raj na Ziemi wyobrażano sobie na przykład w Zachodniej Europie, a inaczej – w Polsce. A jak będzie wyglądała arkadia przyszłości? Twórcy wystawy dostrzegają, że na skutek rabunkowej eksploatacji zasobów Ziemia wkroczyła w antropocen.

Zmierzamy ku katastrofie klimatycznej. Teraz szukamy oaz, przestrzeni wytchnienia w przyjaznym lokalnym środowisku, na działce czy w ogródku. Również o tym jest wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie.

Źródło: Muzeum Narodowe w Warszawie.