Do później starości zachwycała pięknością i... uwodziła młodzieńców. Jaki był sekret urody księżnej Zajączkowej?

Kim była Aleksandra Zajączkowa?

Aleksandra de Pernet, późniejsza księżna Zajączkowa, urodziła się w 1754 lub 1755 r. w Słonimie (obecnie Białoruś) jako córka pułkownika wojsk litewskich Jakuba Franciszka de Perneta, pochodzącego z rodziny francuskich hugenotów, i Antoniny z domu Boydeau.

Najprawdopodobniej w 1774 r. wyszła za mąż za Antoine’a Issaurata, nadwornego lekarza hetmana Jana Klemensa Branickiego, a następnie marszałka Stanisława Lubomirskiego. W 1776 r. urodziła syna Alexandre’a, który zginął 6 listopada 1792 r. w bitwie pod Jemappes. Pierwszy mąż Aleksandry aktywnie angażował się w działalność warszawskiej masonerii – w 1769 r. dołączył do loży „Jedność”, a w 1780 r. do loży „Gwiazda Biegunowa”.  

Wyjątkowa uroda „Pernetki” – jak nazywano ją na dworze Branickich – doprowadziła do rozpadu jej małżeństwa z doktorem, który więcej czasu poświęcał sprawom wolnomularstwa niż swojej atrakcyjnej żonie.

Na początku lat 80. XVIII wieku zalecał się do niej Józef Skalski, bogaty urzędnik króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego, który posiadał m.in. kamienicę na Krakowskim Przedmieściu. Spotykał on Aleksandrę w mieszkaniu jej siostry Teresy i szwagra Franciszka Ksawerego Wasilewskiego, lecz w niedługim czasie „zrażony zbyt lekkim charakterem damy odstąpił od poważnych zamiarów”.

W 1785 r. w żonie doktora zakochał się z kolei podpułkownik (późniejszy generał) Józef Zajączek herbu Świnka, którzy wystarał się w Rzymie o unieważnienie poprzedniego małżeństwa ukochanej. Rok później pani Issauratowa była już panią Zajączkową i u boku drugiego męża przeżyła czterdzieści lat, choć nie zawsze dotrzymywała mu wierności.

Wieczna młodość 

W 1815 r. Józef Zajączek został mianowany przez cesarza Rosji i króla Polski Aleksandra I generałem piechoty i namiestnikiem Królestwa Polskiego, a trzy lata później otrzymał wraz z żoną tytuł książęcy. Zajączkowa stała się wówczas największą gwiazdą warszawskich salonów i powszechnie nazywano ją „wicekrólową Warszawy”. Była zarazem damą dworu kolejnych rosyjskich cesarzowych, Elżbiety Aleksiejewny i Aleksandry Fiodorowny.

Mimo ukończonych sześćdziesięciu lat zachwycała wszystkich swoją młodo wyglądającą cerą, a do tego jeszcze wdała się w romans z młodszym od niej o niemal czterdzieści lat Wojciechem Grzymałą, członkiem Towarzystwa Patriotycznego, czyli tajnej organizacji niepodległościowej. „Nie pojmuję, jak mogła wzniecić miłość, a jednak ją wznieciła” – pisał o niej w swoich pamiętnikach poeta Andrzej Edward Koźmian. Kiedy w 1826 r. Grzymała został uwięziony za współudział w spisku przeciw caratowi, Zajączkowa wysyłała mu do więzienia „kosze z delikatesami i wytrawnym winem”.  

Miłostki wiecznie młodej żony z pewnością nadwątliły zdrowie jej męża Józefa Zajączka, dla którego upływ czasu był zdecydowanie mniej łaskawy. Zmarł 28 lipca 1826 r. w wieku 74 lat w pałacu Namiestnikowskim w Warszawie. Cesarz Mikołaj I przyznał wówczas wdowie po namiestniku Królestwa Polskiego dożywotnią pensję w wysokości 75 230 złotych polskich rocznie, a poza tym przysługiwała jej – jako wdowie po generale – wojskowa pensja emerytalna wynosząca 24 770 złotych polskich.  

Józef Zajączek, portret pędzla nieznanego malarza polskiego przed 1826 rokiem (źródło: http://cyfrowe.mnw.art.pl/dmuseion/docmetadata?id=16311, domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=31842091)

Wyjątkową urodę Zajączkowej poświadczało wiele przekazów z lat 20. XIX wieku, kiedy to miała ona przeszło siedemdziesiąt lat. „Była ona jednym z najbardziej zadziwiających zjawisk czasu swego! […] Było coś obrzydliwego w tym ciągłym kłamstwie młodości, choć przyznać należy, że kłamstwo było zręczne. Śmieszną wydawać się mogła ta nieustanna walka z potęgą czasu, choć przyznać należy, że zwycięstwo było po stronie walczącej” – pisał o niej wspomniany już Koźmian.

Generał Klemens Kołaczkowski zapamiętał z kolei, że na balach pojawiała się z różą we włosach i wachlarzem w ręku, oraz dodawał: „Zachowała czerstwość, wdzięki i ubiór młodego wieku… Czuła i kochała jak piętnastoletnia panienka”.  

Portret Aleksandry Zajączek autorstwa Ludwika Marteau (źródło: pl.pinterest.com, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=56667489)

Najobszerniejszy opis zjawiskowej księżnej zawarł francuski pisarz Honoriusz Balzac w powieści „Kuratela” z 1836 r., którą pisał niedługo po spotkaniu z Zajączkową w Paryżu: „Ex-wicekrólowa Polski posiada, licząc lat blisko sto, młodą duszę i młode serce, uroczą twarz, czarującą kibić. W rozmowie, której dowcip skrzy się jak iskry w ogniu, może porównywać dzisiejszych ludzi i książki z ludźmi i książkami osiemnastego wieku. […] Ta wielka dama posiada entuzjazm młodej dziewczyny – pływa, biega jak student, umie się rzucić na kozetkę równie wdzięcznie jak młoda zalotnisia. Drwi w oczy śmierci i śmieje się z życia”. Sam oceniał wygląd Zajączkowej na około 35 lat, gdy miała ich już ponad osiemdziesiąt.

Aleksandra Zajączkowa i tajemnica jej piękna

Piękno i świeżość Zajączkowej były jednak efektem narzuconego przez nią codziennego rygoru. Kąpała się w lodowatej wodzie, spała w zimnej sypialni i każdego dnia odbywała wielogodzinne spacery. W jej diecie dominowały jarzyny, produkty mleczne i owoce, ograniczała zaś wszelkiego rodzaju wyroby mięsne.

Pod koniec życia, kiedy czas zaczął odciskać swoje piętno na ciele namiestnikowej, zaczęła ona pokrywać skórę na ramionach cienką warstwą wosku, a piersi wypełniać sztucznymi wkładkami. Złośliwi twierdzili nawet, że Zajączkowa podpisała pakt z diabłem, zapewniając sobie nieśmiertelność i wieczną urodę.  

Księżna Aleksandra Zajączkowa zmarła 13 lutego 1845 r. w wieku 90 lat w pałacu Mniszchów przy ul. Senatorskiej w Warszawie. Oto jak żegnano ją w nekrologu opublikowanym na łamach „Kuriera Warszawskiego”:

„Przez niepowszednie ukształcenie, szlachetny charakter i sposób myślenia, tak niezatarte pozostawiła ślady w pamięci wszystkich, że pomimo kilkuletniego usunięcia się od świata, zawsze zdawała się obecną, a wspomnienie jej z tylu pamiątkami połączone, nieprędko wygaśnie”. 

Została pochowana w kościele Przemienienia Pańskiego przy ul. Miodowej w Warszawie