W salonie zachwyca pięknie zdobiona dwukondygnacyjna antresola z drewna. Przechodzę przez sale Myśliwską, Muzyczną i Herbową, a potem także sale balowe i kaplicę pałacową. Kręte schody prowadzą na jedną z 99 wież. W słoneczne popołudnie podziwiać można stąd wspaniałą panoramę Sudetów. Zalesiony stożek Góry św. Anny – wygasłego wulkanu z klasztorem, oraz najwyższy szczyt Opolszczyzny, Biskupia Kopa, zdają się na wyciągnięcie ręki. Zamkowe mury od gór dzieli zaledwie 30 km. Doskonała pogoda sprawia, że udaje mi się dojrzeć nawet oddalony o 70 km Śnieżnik.

 

 

Słynne rumaki

Po przerwie wyruszam na spacer po przypałacowym parku. Stuletnie rododendrony i azalie, których kwitnienie fetowane jest tutaj muzycznie każdej wiosny podczas Święta Kwitnących Azalii. Obok zacienione ścieżki porośnięte potężnymi lipami i kilkusetletnie dęby – najstarszy z nich ma 400 lat. W stawie – nenufary, obok – romantyczne mostki łączące brzegi kanałów. Wśród śpiewu ptaków słyszę rżenie koni.

To wierzchowce pełnej krwi angielskiej używane w wyścigach oraz konie rasy szlachetnej półkrwi startujące w zawodach WKKW, w skokach i ujeżdżaniu. Wśród nich zwycięzcy wielu krajowych i zagranicznych gonitw, w tym słynnej Wielkiej Pardu-bickiej, oraz te, które wzięły udział w igrzyskach olimpijskich w Pekinie i Londynie. Miejscowa stadnina obchodzi w tym roku 70-lecie i szczyci się mianem pierwszej w Polsce i największej dziś hodowli koni przeznaczonych do wyczynowego sportu.

Zapada zmierzch. Powoli cichnie śpiew ptaków. Powietrze w parku robi się chłodne i wilgotne. Czas udać się na nocleg w zamkowej komnacie. Czyż można wyobrazić sobie lepsze zakończenie bajki? Bajki z happy endem.