Nagle zza drzew wyłania się kilka wieżyczek, a po chwili wyrasta zamek jak z bajki. Kiedy pierwszy raz go zobaczyłem, gwałtownie zwolniłem i zacząłem przecierać oczy ze zdumienia. To jednak nie był sen. Przede mną stała najprawdziwsza murowana warownia. Kamienna fasada odbijała się w lustrze wody z fontanny, przez chwilę wydawało mi się, że zamki są dwa, sklejone ze sobą jak figury na kartach. Miałem wrażenie, jakbym stąpał po powierzchni zwierciadła.

– Ten bajkowy, niecodzienny kształt jest wynikiem mieszanki stylów – wytłumaczył mi później przewodnik. – Centralna część zamku jest barokowa, wschodnie skrzydło to neogotyk, a zachodnie – neorenesans. Doskonałe zbalansowanie stylów sprawia jednak, że budowla jest prawdziwą architektoniczną perłą.

Historia pałacu w Mosznej rozpoczęła się w 1866 r., gdy okoliczne ziemie wraz z niewielkim barokowym zamkiem nabył Hubert Gustaw Tiele-Winckler, protoplasta bogatego rodu przemysłowców. Trzy dekady później oryginalny pałacyk zniszczony został w pożarze. Pozostałości wraz z całym majątkiem ziemskim odziedziczył spadkobierca Huberta – jego syn Franciszek, który uzyskawszy tytuł hrabiego, z Mosznej zrobił oficjalną siedzibę rodu. Rozpoczęły się prace nad odbudową zamku – z dwoma skrzydłami i oranżerią. Budynek już w założeniu miał mieć 99 wież, które odpowiadały liczbie posiadanych przez przemysłowca majątków, oraz 365 pomieszczeń – tyle, ile dni liczy rok. Wokół zamku miał też powstać ogród z siecią kanałów i kolekcją orientalnych roślin.

Zamek powstał w błyskawicznym, jak na owe czasy, tempie. Przez to wśród miejscowej ludności rozeszły się plotki o udziale w budowie samego diabła. O bajecznej budowli szybko napisały pruskie media. Opisy były na tyle barwne, że ściągnęły tu – kilkakrotnie! – nawet cesarza Wilhelma II.

Po śmierci Franciszka majątek przejął jego syn Klaus, który był przeciwieństwem pracowitego ojca – uwielbiał zabawę i niemal cały majątek dość szybko przegrał w karty. Gdy umarł bezpotomnie w 1938 r., zamek przeszedł w ręce Güntera, wnuka Huberta.

Siedem lat później, gdy wiadomo już było, że tę wojnę Niemcy przegrają, Günter wraz z pozostałymi członkami rodu Tiele-Wincklerów opuścił Moszną.

 

 

Widok na Sudety

Z zamkiem wiąże się niewyjaśniona do dziś historia. Po odkryciu piwnic na początku XX w. powstała legenda, według której podziemne korytarze mają łączyć pałac z zamkiem w Chrzelicach, a sama wieś Moszna miała w średniowieczu należeć do zakonu templariuszy. Po kamiennych schodach wślizguję się do środka i w okamgnieniu cofam się w przeszłość.