Wenecja to jedno z miast, które borykają się z przeludnieniem turystów. Najwięcej podróżnych odwiedza plac świętego Marka. Do nadszarpnięcia wizerunku miasta wcale nie potrzeba jednak tysięcy osób. Wystarczą dwie.

Wenecja walczy z turystami

Mowa o turystach, którzy w sierpniu przemierzali wenecki kanał Canale Grande na deskach surfingowych z napędem silnikowym. Burmistrz Wenecji nie krył oburzenia zachowaniem przyjezdnych. W internetowym wpisie nazwał ich „imbecylami” i poprosił mieszkańców miasta o pomoc w schwytaniu żartownisiów. Jak podaje Associated Press, surferów udało się już zidentyfikować. Zostali ukarani grzywną w wysokości 1500 euro oraz wyproszeni z miasta. Deski zostały skonfiskowane.

Gwoli ścisłości, pływanie kajakiem czy kąpiele w Canale Grande – tak jak i w innych weneckich kanałach – są zakazane. Kto chce podziwiać miasto z wody, może wykupić rejs gondolą. Turyści na deskach stwarzali zagrożenie dla siebie oraz mieszkańców i innych odwiedzających Wenecję.

Aby ograniczyć napływ turystów, a tym samym zmniejszyć prawdopodobieństwo podobnych incydentów, władze miasta wprowadzają nowy podatek dla turystów, którzy będą odwiedzać na jeden dzień bez noclegu. Nowe prawo ma zacząć obowiązywać od przyszłego roku.

Nieodpowiedzialne zachowania turystów

Skrajnie głupie i nieodpowiedzialne zachowania turystów można zaobserwować na całym świecie. Podróżni nierzadko narażają na niebezpieczeństwo siebie, ale też innych, nie wspominając o środowisku naturalnym. Bardzo często skandaliczne zachowania wychodzą na jaw, ponieważ sprawcy sami je dokumentują.

Tak było na przykład na Hawajach. Po tym jak władze archipelagu zluzowały obostrzenia dla turystów, wielu z nich tłumnie ruszyło na wyspy. W pewnym momencie podróżnych było tak dużo, że burmistrz Maui poprosił nawet linie lotnicze o przerwę. Przyjezdni niechętnie przyjezdni niechętnie stosowali się do obostrzeń związanych z pandemią COVID-19, w dodatku wchodzili do miejsc zamkniętych dla zwiedzających. Szczególnie głośno było o nagraniu, na którym turystka zaczepiała wypoczywającą na plaży fokę z gatunku mniszki hawajskiej.

Wakacje nie zwalniają nas z odpowiedzialności. fot. Oliver Rossi/Getty Images

Kilka lat wcześniej media opisywały oburzającą historię, gdy tłum turystów na plaży podawał sobie z rąk do rąk małego delfina, by robić sobie z nim zdjęcia. Zwierzę nie przeżyło tej „zabawy”.

Dość częste są też próby zrobienia sobie selfie w nietypowym miejscu, które kończą się tragicznie. W ubiegłym roku 38-letnia turystka spadła z dużej wysokości, kiedy chciała zrobić sobie selfie na klifie zwanym Boroka Lookout. Do tragedii doszło w Grampians National Park w australijskim stanie Wiktoria.

Tego nie powinno robić się w Tatrach (ani w żadnych innych górach)

Nieodpowiedzialnych zachowań wśród turystów nie trzeba szukać daleko. Również w polskich górach co roku trafiają się osoby nieprzygotowane do wędrówek lub takie, które po prostu nie przestrzegają podstawowych zasad. Dobrym przykładem jest Morskie Oko. GOPR regularnie przypomina, że wchodzenie na zamarzniętą taflę stawu (tak jak i innych akwenów) grozi pęknięciem lodu. Mimo to turyści i tak fotografują się na Morskim Oku. Nie zawsze taka sesja uchodzi im na sucho. Wiosną 2021 r. roztapiający się lód nie wytrzymał, a w efekcie mężczyzna wpadł do stawu.

Dziwną nową modą jest też zdobywanie szczytów górskich w niekompletnym ubraniu, a nawet samej bieliźnie. Najczęściej kończy się to wychłodzeniem organizmu lub miejscowymi odmrożeniami.