Rosy Loomba razem z mężem i dzieckiem wybrała się w miniony weekend do Grampians National Park w australijskim stanie Wiktoria. Rodzina koniecznie chciała zobaczyć Boroka Lookout – popularny wśród turystów skalny nawis z boku klifu, z którego roztacza się malowniczy panoramiczny widok na górskie pasmo i leżącego u jego stóp miasto. 

Rosy najprawdopodobniej przeszła przez barierki bezpieczeństwa, ignorując znaki ostrzegawcze – podała lokalna policja w oświadczeniu. Kobieta najpewniej chciała zrobić sobie zdjęcie na tle pięknego krajobrazu. Niestety podeszła zbyt blisko krawędzi, potknęła się i spadła z wysokości ponad 80 metrów. 

Świadkowie wypadku słyszeli krzyki Loomby, ale nie byli w stanie jej pomóc – informuje Nine News. Kobieta nie przeżyła upadku. 

Platformę widokową zamknięto natychmiast po wypadku, a na miejsce wezwano odpowiednie służby. Policjanci i ratownicy przez 6 godzin prowadzili akcję poszukiwania i wydobycia ciała z dna wąwozu.  

„To zdarza się cały czas”

Graham Wood, przewodnik pracujący w parku, w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że tego typu sytuacje – ignorowanie znaków ostrzegawczych i przekraczanie barierek – są nagminne.  

– Pół godziny przed wypadkiem mówiłem swoim klientom, że to zdarza się cały czas, a któregoś dnia ktoś spadnie. Przykro mi, że tak się stało – powiedział Wood.

Władze parku oraz policja zaapelowały do turystów o przestrzeganie zasad obowiązujących w parku i niepowielanie błędu Rosy. 

– Nie możemy zamknąć wszystkich części Victorii. Ludzie muszą brać odpowiedzialność za to, co robią – skomentowała komendant miejscowej policji Lisa Neville i dodała, że „żadne zdjęcie nie jest warte życia”.

Punkt widokowy Boroka Lookout jest szczególnie popularnym miejscem. Na Instagramie znaleźć można dziesiątki zdjęć oznaczonych takim hashtagiem. Na niektórych z nich widać osoby siedzące na krawędzi klifu, jednak nie brakuje takich, które na skale wykonują akrobacje – m.in. balansują na wąskim brzegu skały, a nawet wykonującymi salta.

Zabójcze selfie

Śmierć w wyniku nieodpowiedzialnego zachowania, często w pogoni za idealnym selfie, niestety nie należy do rzadkości. Nie dalej jak we wrześniu informowaliśmy o mężczyźnie, który chcąc zrobić zdjęcie wspiął się na krawędź wodospadu Ngao w Tajlandii. Tamten wypadek również skończył się tragedią. 

Jeszcze przed wybuchem pandemii koronawirusa, która w dużej mierze sparaliżowała podróże, niektóre atrakcje w Japonii zostały zamknięte w obawie przed ryzykownymi zachowaniami turystów. 

Z kolei Czechy wprowadziły zakaz robienia selfie w Kaplicy Czaszek. Wszystko dlatego, że wiele zdjęć publikowanych przez turystów w mediach społecznościowych było „niewłaściwych”. Niektórzy zwiedzający dotykali koci, zdejmowali je ze ścian i niszczyli kaplicę.