Mimo że podejście do konopi indyjskich w ostatnich latach zmienia się diametralnie – na korzyść zwolenników medycznej marihuany – to sam temat nadal wzbudza wiele kontrowersji. Czuję to szczególnie teraz, kiedy po raz kolejny od nowa zaczynam pisać tekst o konopnej turystyce na świecie. Moją rolą nie jest ocenianie czy promowanie takich zjawisk. Jako dziennikarz podróżniczy, przyglądam się im z ciekawością. To samo dotyczy nagłego boomu na kampery czy cyfrowych nomadów.

Wróćmy jednak do marihuany. Od 2017 r. w Polsce dostępne są leki produkowane na bazie konopi. Na ich wprowadzenie czekały tysiące chorych, chociażby na epilepsję. Co prawda preparatów z medycznej marihuany wciąż jest w naszym kraju niewiele, ale sama ich legalizacja to ważny kamień milowy w prowadzeniu publicznej dyskusji o kannabinoidach CBD i THC.

Marihuana pożądana jak palmy na plaży

Tymczasem w wielu miejscach na świecie legalizowana jest nie tylko marihuana medyczna, ale też przeznaczona do użytku rekreacyjnego. Jako że zmiany nie zachodzą równolegle we wszystkich krajach czy regionach (w USA poszczególne stany prowadzą różną politykę konopną), turyści, planując podróże, biorą pod uwagę dostępność THC na miejscu.

Jest popyt, jest podaż. Turystyka konopna to nowa, rozwijająca się gałąź w branży. Badania przeprowadzone przed pandemią przez MMGY Travel Intelligence wykazały, że prawie co piąty (18%) Amerykanin podróżujący w celach wypoczynkowych jest zainteresowany doświadczeniami związanymi z konopiami na wakacjach.

Według sondażu Harrisa opublikowanego w maju 2022 r. ponad dwie trzecie dorosłych Amerykanów (68%) popiera palenie THC przez osoby dorosłe. Połowa milenialsów (50%) twierdzi, że dostęp do legalnej marihuany rekreacyjnej jest ważny przy wyborze miejsca na wakacje. A ponad czterech na dziesięciu millenialsów (43%) twierdzi, że wybrało miejsce wypoczynku, ponieważ marihuana była tam legalna.

Turystyka konopna: o co w niej chodzi?

W zorganizowanych wyjazdach nie chodzi o to, żeby po prostu legalnie zapalić skręta. Na przykład amerykańskie biuro podróży Emerald Farm Tours oferuje wycieczki po gospodarstwach, w których uprawiane są konopie indyjskie. Uczestnicy mogą dowiedzieć się więcej o ich produkcji i zastosowaniu. Dla wielu osób to jedyna okazja, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o marihuanie z rzetelnego źródła.

Jak na razie największe biura podróży na świecie nie oferują jeszcze wycieczek tematycznie związanych konopiami. To może się jednak niedługo zmienić. Amerykański „Forbes” szacuje, że turystyka konopna to przemysł warty 17 miliardów dolarów.

Marsz Wyzwolenia Konopi w Warszawie, 2022 r. / SOPA Images

Amsterdam stał się centrum turystyki konopnej na długo, zanim można było mówić o trendzie. Jest to jednocześnie i dobry, i zły przykład wykorzystania marihuany w branży turystycznej. Z jednej strony miasto do dziś jest pierwszym wyborem turystów, którzy chcą legalnie zapalić tzw. trawkę. Z drugiej strony, mieszkańcy nie czują się tam bezpiecznie. Władze Amsterdamu również zaczyna męczyć imprezowa opinia miasta. Co jakiś czas media donoszą o ograniczeniach czy nawet zakazie sprzedaży wyrobów konopnych turystom z zagranicy. Jednak do tej pory żaden z nich nie wszedł w życie.

Aby nie powtórzyć błędów z Amsterdamu i nie tworzyć zagłębia zadymionych kawiarni, nowe modele biznesowe koncentrują się na agroturystyce. A także na turystyce kulinarnej i imprezach tematycznych, takich jak festiwale konopi czy warsztaty „ganja yoga”. Potencjał turystyki konopnej ma szansę rozwinąć się na całym świecie. Część stanów USA, a także Kanada, Meksyk czy Urugwaj zalegalizowały już marihuanę rekreacyjną.

(Nie)legalne konopie indyjskie

Nie wszędzie, gdzie marihuana jest legalna, turyści powinni czuć się bezkarni. Przykładowo w Tajlandii przyjezdni mogą palić konopie celach leczniczych. Jednak używanie ich w miejscach publicznych jest nadal nielegalne. Nie tylko tam turyści ryzykują nieumyślne złamanie prawa, wchodząc w interakcje z ulicznymi handlarzami i policją. To dlatego, że nie wszystkie kraje wyjaśniły legalność rekreacyjnej konsumpcji konopi na mocy ustawodawstwa.

Papierosy z konopi indyjskich na farmie CannAndes w Tabacundo w Ekwadorze. / Bloomberg/Getty Images

Inna sprawa to kupowanie marihuany na ulicy. Nigdy nie możemy być pewni, co trafia w nasze ręce. Co prawda medycyna zna przypadki, w których kannabinoidy bardzo pomogły pacjentom, ale nie można mieć pewności, że w naszym przypadku będzie tak samo. Zwłaszcza, jeśli mamy do czynienia z niepewnym dystrybutorem. Turystyka konopna ma umożliwiać nie tylko legalny, ale też bezpieczny dostęp do marihuany.

Potencjał „zielonych podróży” jak na razie opiera się na szacunkach. Jest jeszcze za wcześnie na podliczanie dochodów. Eksperci z branży turystycznej przewidują, że turystyka konopna nie stanie się głównym trendem. Jednak ma szanse wpisać się na stałe w nisze, tak jak enoturystyka, czyli winiarskie wycieczki.