Reklama

Nową nadzieję dla pacjentów z depresją lekooporną przynosi podtlenek azotu (N2O), znany także jako gaz rozweselający. Najnowsza metaanaliza, przeprowadzona przez zespoły badawcze z University of Birmingham, University of Oxford i Birmingham and Solihull Mental Health NHS Foundation Trust, wykazała, że N2O podawany pod kontrolą lekarza może przynieść szybkie i znaczące złagodzenie objawów depresji.

Analizie poddano siedem badań klinicznych, w których oceniano skuteczność N2O u pacjentów z depresją, w tym również lekooporną. W trzech badaniach jednorazowa dawka 50-procentowego N2O przynosiła zauważalną poprawę nastroju już w ciągu 24 godzin. Choć efekt był krótkotrwały, to regularne dawki stosowane przez kilka tygodni dawały trwalsze rezultaty.

Mechanizm działania N2O jest zbliżony do ketaminy – innego leku przeciwdepresyjnego o szybkim działaniu. Ma związek z wpływem na receptory glutaminianowe. Badania sugerują, że N2O może stać się elementem nowej terapii dla osób, u których standardowe metody leczenia zawiodły.

Próby kliniczne i przyszłość leczenia depresji lekoopornej

Zespół badawczy pracujący w ramach Mental Health Mission Midlands Translational Centre przygotowuje się do przeprowadzenia pierwszego badania klinicznego z użyciem N2O w leczeniu depresji w ramach NHS w Wielkiej Brytanii. Celem jest sprawdzenie, czy podtlenek azotu może być bezpiecznie i skutecznie włączony do ścieżki terapeutycznej dla pacjentów z ciężką depresją.

Chociaż skutki uboczne, takie jak nudności, zawroty głowy czy ból głowy, występowały u części pacjentów, były one przemijające i nie wymagały interwencji medycznej. Badacze zaznaczają jednak, że konieczne są dalsze badania dotyczące długoterminowego bezpieczeństwa stosowania N2O oraz określenia optymalnych dawek i schematów podawania.

Profesor Steven Marwaha podkreśla, że zastosowanie podtlenku azotu może być przełomem dla pacjentów, którym nie pomogły dotychczasowe metody. Dla wielu z nich każda nowa opcja terapeutyczna to szansa na odzyskanie nadziei i poprawę jakości życia. W ciężkiej depresji skuteczne mogą być m.in. elektrowstrząsy albo łagodniejsza elektrostymulacja. Obiecujące efekty dają też badania nad halucynogenną psylocybiną.

Czym jest depresja lekooporna i kogo dotyczy?

Depresja lekooporna (TRD – treatment-resistant depression) to forma depresji, która nie ustępuje mimo zastosowania co najmniej dwóch różnych leków przeciwdepresyjnych. Problem ten dotyka znaczną część osób cierpiących na depresję. Według najnowszych badań prowadzonych przez naukowców z University of Birmingham oraz Birmingham and Solihull Mental Health NHS Foundation Trust, aż 48% pacjentów z diagnozą depresji spełnia kryteria TRD.

W badaniu, którego wyniki opublikowano w czasopiśmie „British Journal of Psychiatry”, przeanalizowano elektroniczne dokumentacje medyczne pacjentów z Wielkiej Brytanii. Ustalono, że 48% z nich próbowało co najmniej dwóch leków przeciwdepresyjnych, a 37% testowało cztery lub więcej preparatów, nie uzyskując przy tym znaczącej poprawy samopoczucia.

Lekooporna depresja stanowi ogromne obciążenie zarówno dla samych chorych, jak i dla systemu ochrony zdrowia psychicznego. W tej grupie pacjentów znacznie częściej występują współistniejące problemy psychiczne i fizyczne. Badanie wykazało, że osoby z TRD mają o 35% wyższe prawdopodobieństwo cierpienia na zaburzenia osobowości oraz o 46% większe ryzyko chorób układu krążenia.

Jak odkryto podtlenek azotu?

Odkrywcą N2O był prezbiteriański pastor z Leeds, Joseph Priestley. Starał się doprowadzić do rozkładu termicznego saletrę amonową. Uzyskał z niej bezbarwny gaz o słodkawym smaku i zapachu. Jak przystało na prawdziwego uczonego, najpierw wypróbował go na sobie. To, co poczuł sprawiło, że natychmiast nazwał go „gazem rozweselającym”. Tak odkrył podtlenek azotu.

Z gazem tym eksperymentował też Humphry Davy – brytyjski poeta i chemik. Podobnie jak Priestley, doświadczenia zwykł przeprowadzać najpierw na sobie samym, co o mały włos nie zakończyło przedwcześnie jego kariery. Był bliski uduszenia po wdychaniu tlenku węgla; równie fatalne skutki zaobserwował w przypadku dwutlenku (NO2) i tlenku azotu. Davy szybko doszedł do wniosku, że te dwa gazy to po prostu trucizny i skoncentrował się na podtlenku azotu. Popadł wręcz w uzależnienie od tej substancji, która potem zrobiła karierę w medycynie jako środek znieczulający, stosowany m.in. w stomatologii i położnictwie.

Źródła: EBioMedicine, University of Birmingham, archiwum NG.

Reklama
Reklama
Reklama