Czy impulsy elektryczne mogą uspokoić twój układ nerwowy? Oto, co mówią lekarze
Stymulacja nerwu błędnego przyciąga uwagę jako sposób na relaks i odzyskanie balansu. Czy krótkie impulsy elektryczne rzeczywiście mogą wyciszyć układ nerwowy?

Spis treści:
- Czy pomysł jest naukowo uzasadniony?
- Jak rozwijała się technologia VNS?
- Co mówią badania?
- Na co warto uważać?
Stymulacja nerwu błędnego stała się hitem mediów społecznościowych. Ma w kilka chwil łagodzić stres. Taki jest przynajmniej przekaz twórców nowych gadżetów wellness, które obiecują „włączenie” wbudowanego w ciało obwodu odprężenia.
Czy naprawdę można uspokoić układ nerwowy lekkim impulsem elektrycznym? Na tym polega idea nowej fali urządzeń, które stymulują nerw błędny. To docierający do wielu narządów wewnętrznych nerw czaszkowy, który pomaga organizmowi regulować stres, trawienie i nastrój. W mediach społecznościowych użytkownicy piszą, że stymulacja tego nerwu „zmieniła ich życie”, że dzięki codziennemu jej stosowaniu „śpią całą noc” i „wychodzą z ataku paniki w 20 sekund”.
Czy pomysł jest naukowo uzasadniony?
Koncepcja brzmi futurystycznie, ale ma solidne podstawy w neurobiologii. Wczesne wersje stymulatorów nerwu błędnego były stosowane w szpitalach w leczeniu padaczki i depresji. Dziś mniejsze, konsumenckie wersje obiecują podobne efekty – bez wizyty u lekarza i bez nadzoru amerykańskiej Agencji Żywności i Leków (FDA). Naukowcy badają, jak te narzędzia wpływają na szlaki stresu w organizmie i czy rzeczywiście są w stanie dostarczyć spokoju, który obiecują.
Nerw błędny zaczyna się w rdzeniu przedłużonym – najniższej części pnia mózgu – i biegnie dwoma pasmami w dół, po obu stronach ciała. – To autostrada, którą mózg przekazuje informacje praktycznie do każdego naszego narządu – mówi Navaz Habib, założyciel praktyki medycyny funkcjonalnej Health Upgraded i autor książki „Activate Your Vagus Nerve”. Nazwa wzięła się stąd, że nerw błędny „błądzi” po całym organizmie.
Ten nerw znajduje się w centrum autonomicznego układu nerwowego, który odpowiada za automatyczne funkcje organizmu. Dwie jego gałęzie – współczulna i przywspółczulna – działają jak biologiczna huśtawka: jedna uruchamia reakcję walki lub ucieczki, druga przywraca spokój. – Nerw błędny to główny nerw kontrolujący przywspółczulny układ nerwowy – wyjaśnia Mill Etienne, profesor neurologii i chorób wewnętrznych w New York Medical College.
Pobudzając uwalnianie neuroprzekaźnika acetylocholiny, nerw błędny obniża tętno i ciśnienie krwi, a jednocześnie wspiera trawienie i działanie układu odpornościowego. – Dlatego tak bardzo zależy nam na aktywacji nerwu błędnego, żeby przywrócić równowagę układu nerwowego – podkreśla Etienne. Gdy ta równowaga jest zakłócona, skutki często objawiają się jako problemy ze snem, niska energia, trudności psychiczne i kłopoty jelitowo-trawienne.
Jak rozwijała się technologia VNS?
Badania nad stymulacją nerwu błędnego (VNS, vagus nerve stimulation) rozpoczęły się w latach 80. XX wieku. Naukowcy testowali ją wtedy jako potencjalną metodę leczenia padaczki. Urządzenia wszczepiano pacjentom w okolicę szyi, blisko przebiegającego tam nerwu błędnego, i sterowano nimi z zewnątrz.
– Głównym parametrem oceny była redukcja częstości napadów o ponad 50 procent, dlatego FDA zatwierdziła stosowanie VNS w leczeniu napadów padaczkowych w 1997 roku – mówi Timea Hodics, neurolog i badaczka udarów mózgu w szpitalu Houston Methodist. – W trakcie tych badań zaobserwowano też poprawę depresji u pacjentów, więc kolejne zatwierdzenie pojawiło się w 2005 roku. Pierwsze zatwierdzenie przez FDA dla przezskórnych, czyli nie wszczepianych, urządzeń VNS nastąpiło w 2018 roku – w leczeniu klasterowych bólów głowy i migren. Kolejne zastosowanie, rehabilitacja poudarowa, zostało zatwierdzone w 2021 roku.
Wersje konsumenckie pojawiły się na rynku około pięć lat temu. Wykorzystują te same zasady bioelektryczne co implanty, ale są to urządzenia trzymane w dłoni lub przypominające słuchawki. Przeznaczone są do krótkiego, codziennego użycia – zwykle od kilku minut do mniej więcej godziny. Dostarczają łagodne impulsy elektryczne przez skórę ucha (auricular) lub szyi (cervical).
Ponieważ w tym przypadku elektrody tylko „przybliżają się” do przebiegu nerwu, jak tłumaczy Etienne, natężenie prądu jest zmniejszone – musi on bowiem przejść przez tkankę skórną. – Kolejna duża różnica polega na tym, że kiedy urządzenie jest wszczepione w ciało pacjenta, możemy zagwarantować, że każdego dnia otrzyma on określoną dawkę stymulacji – dodaje.
Co mówią badania?
Podczas gdy wszczepiane systemy VNS są bardzo dobrze przebadane, ilość badań dotyczących nowszych, nieinwazyjnych wersji jest wciąż ograniczona. W badaniu z 2023 roku wykazano, że przezskórna stymulacja nerwu błędnego (tVNS) obniżała ostry stres u zdrowych młodych dorosłych w pięciu różnych parametrach fizjologicznych. Zastosowano tam częściowo zaślepiony schemat, aby ograniczyć efekt placebo.
W badaniu z 2024 roku wykazano, że tVNS była „silnym i skutecznym” narzędziem redukującym lęk u emerytowanych nauczycieli. W obu pracach liczebność próby była jednak niewielka – odpowiednio 19 i 60 osób. – Pytanie brzmi, czy tVNS rzeczywiście zmniejszyła lęk jako taki, czy tylko złagodziła jego objawy – komentuje Hodics, odnosząc się do drugiego z badań. – Chciałabym zobaczyć dodatkowe, obiektywne miary, które pozwoliłyby to ocenić.
Z kolei inne badanie z 2024 roku, w którym wzięło udział 68 osób z przewlekłą bezsennością, wykazało istotną poprawę jakości snu. Hodics zwraca jednak uwagę, że opiera się ono głównie na subiektywnych, samodzielnie raportowanych ocenach uczestników, a nie na danych możliwych do obiektywnej obserwacji.
Mimo tych zastrzeżeń naukowcy odkrywają intrygujące punkty wspólne między bioelektryką a praktykami uważności. W randomizowanym badaniu kontrolowanym, opublikowanym w sierpniu, wykazano, że tVNS wzmacniała trening współczucia wobec siebie. Autorzy zasugerowali, że może być użytecznym narzędziem do „wzmacniania psychoterapii opartych na medytacji”.
Na co warto uważać?
Na obecnym etapie badań eksperci są zgodni, że stymulacja nerwu błędnego może być najbardziej przydatna jako uzupełnienie innych technik radzenia sobie ze stresem, a nie ich zamiennik. – Zawsze traktuję stymulację nerwu błędnego jako narzędzie wspierające. Nigdy nie jest ona głównym elementem terapii – podkreśla Habib, który sam używa urządzenia VNS przez kilka minut dziennie, zanim zacznie pracę.
Kiedy uaktywnia się reakcja walki lub ucieczki, taka stymulacja może być – jak mówi – kotwicą, która pomaga wrócić do spokojnego, miarowego oddechu. Jednocześnie eksperci przypominają, że istnieje wiele innych sposobów wywołania podobnego efektu. – Spacer w naturze to świetny sposób na aktywację nerwu błędnego – sugeruje Etienne. Poleca również jogę, tai-chi i głębokie oddychanie.
Habib dodaje do tej listy „mruczenie, intonowanie mantr”, płukanie gardła, śpiew, zimne kąpiele, saunę oraz pranajamę, czyli jogiczne techniki oddechowe. Urządzenia VNS są na ogół niskiego ryzyka, ale – jak zaznacza Habib – warto pamiętać o kilku kwestiach bezpieczeństwa. – Największy problem pojawia się wtedy, gdy ktoś ma w ciele metalowy implant – na przykład rozrusznik serca, implant ślimakowy, śruby lub druty pooperacyjne – mówi.
Urządzenia nie były też badane pod kątem stosowania w ciąży. Etienne dodaje, że najlepiej jest korzystać z nich pod „jakąś formą nadzoru” pracownika ochrony zdrowia. Lepiej najpierw zająć się podstawowymi przyczynami stresu lub lęku, zamiast ryzykować, że ktoś stanie się „zależny od maszyny”. Choć idea „zhakowania” układu nerwowego brzmi kusząco, Habib przypomina, żeby nie zapominać o jednej z najskuteczniejszych, a zarazem najstarszych form aktywacji nerwu błędnego – śmiechu. – Jedną z najlepszych rzeczy, jakie możesz zrobić, jest wyjść z przyjaciółmi i się pośmiać – mówi. – Kiedy czujesz więź z innymi ludźmi, wchodzisz w stan poczucia bezpieczeństwa, a wtedy nerw błędny się uaktywnia.
Źródło: National Geographic

