Wraz z wybuchem pandemii koronawirusa w marcu 2020 roku praktycznie wszystkie kraje zamknęły swoje granice dla przyjezdnych. Najbardziej odczuły to państwa utrzymujące się z ruchu turystycznego, w tym Kenia, w której podróżni zostawiają każdego roku nawet do miliarda dolarów. Ponad rok później Kenijczycy postanowili podsumować swoją największą atrakcję turystyczną, czyli dzikie zwierzęta.

Pierwszy spis zwierząt w Kenii

W maju naukowcy razem ze strażnikami parków narodowych i wolontariuszami rozpoczęli żmudny proces liczenia wszystkich dzikich zwierząt zamieszkujących Kenię. To pierwszy taki spis w historii kraju.

Według agencji Reutersa liczenie zwierząt będzie odbywało się zarówno na lądzie, jak i z powietrza przy użyciu helikopterów. Spis ma zostać zakończony w lipcu. Jego przeprowadzenie pomoże władzom w opracowaniu strategii ochrony ponad 1000 rodzimych gatunków. W ostatnich latach populacja wielu z nich dramatycznie spadła. Priorytetem badaczy jest przede wszystkim policzenie wszystkich zagrożonych wyginięciem osobników łuskowca i antylopy sobolowej. Aktualnie na wolności żyje zaledwie po 100 z nich.

Aktualne statystyki dotyczące dzikiej przyrody w Kenii są niekompletne.

- „Wiemy, że są poważne luki. Prawdopodobnie nie wiemy zbyt wiele o tym, co dzieje się w północnej Kenii” – tłumaczy Winnie Kiiru, pełniący obowiązki prezesa Kenya Wildlife Research Training Institute.

Spadek populacji części gatunków zwierząt jest następstwem zmian klimatycznych, ale nie tylko. Poważnym problemem w Kenii od lat nadal jest kłusownictwo oraz powstawanie kolejnych osiedli mieszkalnych w miejscach do niedawna zamieszkiwanych przez dzikie zwierzęta.

Jeden słoń, dwa słonie…

Liczenie żyraf, słoni czy hipopotamów brzmi jak ciekawa rozrywka, ale tak naprawdę jest to niełatwe zadanie, a pandemia jeszcze je utrudniła. Eksperci CNN wyjaśniają, że wraz z nagłym zniknięciem turystów, zwierzęta zmieniły swoje przyzwyczajenia migracyjne i zaczęły eksplorować miejsca, gdzie jeszcze rok temu tłumnie przebywali podróżni.

„Przede wszystkim musimy ustalić, gdzie teraz znajdują się dzikie zwierzęta. Niektóre z nich widzieliśmy w lokacjach, w których nie pojawiały się od 50 lat” – zapowiada dr Patrick Omondi, pełniący obowiązki dyrektora ds. Bioróżnorodności, badań i planowania w organizacji Kenya Wildlife Service.

Jest i dobra wiadomość. Pandemia przyczyniła się najprawdopodobniej do tzw. baby boom wśród słoni. W ostatnich miesiącach na świat przyszło ponad 200 małych słoniątek. Najib Balala, minister turystyki Kenii, przewrotnie mówi o nich, że są „darami covidu”.